Rozdział 7

80 1 7
                                    

Minął już tydzień od ostatniego zdarzenia w moim domu i przez cały ten czas nie wymieniłam z nim ani jednego słowa. Zdarzało nam się wymienić spojrzeniami na szkolnym korytarzu, ale od wtorku go nie widziałam. Zawsze gdy go zauważałam, przez myśl przechodziło mi zagadanie do niego, ale od razu to spławiałam.

***

Zaczął się weekend następnego tygodnia, a ja nadal nie miałam z nim żadnego kontaktu. Może to głupie, ale zaczynałam się o niego martwić. Nawet próbowałam się do niego dodzwonić, ale nie usłyszałam żądnej odpowiedzi. Zero. Odrzuciłam jednak te myśli w zapomnienie. Przypomniało mi się, że tego samego dnia miała się odbyć impreza o której Mia jęczała mi przez cały tydzień.

,,PATUSIARY"

Mia: Gotowi na dzisiejszą imprezę?

Sky: Ofc! Mam nadzieję, że kogoś sobie znajdę.. jestem już za długo napalona..

Cameron: Ogarniamy się u mnie. Zaraz mnie rozpierdoli nadmiar moich ubrań!

May: Pomogę ci coś wybrać w zamian za dobre wino! (liczę też na coś mocniejszego ;))

Zaczęłam pakować najpotrzebniejsze rzeczy i wyszłam z domu zamykając go na klucz. Przez całą drogę na przystanek autobusowy myślałam o tym, że chciałabym już zrobić to pierdolone prawo jazdy. Codziennie rano muszę wstawać wcześniej żeby nie spóźnić się na jebany transport PUBLICZNY. Wiem, że brzmię jak rozpieszczony dzieciak, ale nie ukrywam, że stać mnie na jakieś zajebiste auto, ale przez mój strach przed jazdą nie mogłam go zrobić.

Wsiadłam do autobusu i zajęłam moje ulubione miejsce. Teraz moje myśli zajął chłopak przez którego martwiłam się przez dwa. kurwa. tygodnie.

***

Wysiadłam z autobusu i od razu rzucił mi się w oczy ogromny dom Camerona

,,Cam<3"

May: jestem przed domem wychodź

Cam:już lece

Minęła ledwo minuta i zobaczyłam Camerona biegnącego w moją stronę z butelką wina.

-Czy to dla mnie! - od razu krzyknęłam z radością w głosie.
-Chcesz, to masz! - odkrzyknął zadowolony przyjaciel.
-Wiesz, że jesteś najlepszy?
-Wiem! A teraz wchodź do środka, bo musimy się ostro odpierdolić - powiedział upijając spory łyk z butelki.

Weszliśmy do jego ogromnego domu. Pomimo, że byłam tam tak wiele razy, za każdym razem robiło na mnie takie wrażenie, że na chwilę wstrzymywałam oddech. Przy schodach znajdowały się niebieskie ledy prowadzące na górę, gdzie znajdował się pokój Cama.

-Okej, bierz butelkę i dobrze się wymaluj, bo chyba zerwałaś nockę co? Widzę te twoje ogromne wory pod oczami - spostrzegł przyjaciel, przyglądając mi się.

Miał rację, ostatnio spałam mniej, bo myślałam o tym dupku, który nie chodził do szkoły i się ze mną nie kontaktował. Czasami przechodziło mi przez głowę, że chciał mnie po prostu przeleć i się zmyć, ale skoro mu się nie udało, to stwierdził, że jestem nic nie warta i mnie odpuszcza, ale nawet jeśli tak jest, to czemu nie chodzi do szkoły? Odpowiedź brzmi, nie wiem. Pytałam nawet parę jego kolegów, lecz nawet oni twierdzą, że nie mają pojęcia.

-Halo? - przypomniał o swojej obecności Cameron.
-Jezu sorki, zawiesiłam się. Tak ostatnio trochę gorzej sypiam - odpowiedziałam skupiając się, aby dobrze rozłożyć podkład na twarzy.
-Czemu? Coś się dzieje? - zmartwił się.
-To pewnie dlatego, że ostatnio piję więcej kawy, szkoła daję mi w kość, ale jest okej, serio - skłamałam.
-No dobra, ale jeśli będziesz chciała pogadać to jestem - puścił mi oczko na co się uśmiechnęłam - Mia zaraz będzie.
-Nareszcie! Musi mi pomóc z makijażem, jest w tym o wiele lepsza - powiedziałam głośno wzdychając.
-To prawda, nie umiesz się malować - szeroko się uśmiechnął.
-Oh, pierdol się!

***

Martwa Miłość.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz