Rozdział 2

3 2 0
                                    

MARA

Mapę! Dajcie mi mapę!

Jednak po kolei...

Drogę umijaliśmy sobie śpiewaniem (jedni lepiej, drudzy gorzej) i rzucaniem w siebie precelkami. Aż Cynthii nie zachciało się siku. Na autostradzie. Wtedy nową rozrywką stało się odliczanie odległości do najbliższej stacji. 10 kilometrów. 8 kilometrów. Teraz i Biance się zachciało. 5 kilometrów. Korek. 15 minut później poruszyliśmy się zaledwie o kilka centymetrów. Był wypadek- wszystko stoi.

W tym momencie zrozumiałam czemu ludzie trzymają w aucie puste butelki.

- Olaf, odwróć się- zawołały zdesperowane dziewczyny, po wcześniejszej szeptanej dyskusji.

- Ja też?- zapytałam, gdy chłopak bez dociekania spełnił prośbę... a raczej rozkaz.

- Nie musisz- odpowiedziała Cynthia ściągając spodnie i majtki.

- Co wy tam robicie?- zapytała Andromeda, ale nie doczekała się odpowiedzi.

Z niedowierzaniem przyglądałam się jak koleżanki załatwiają swoją potrzebę do opakowań po wodzie mineralnej.

- Przypomnijcie mi, żebym najpierw sprawdzała, co piję- powiedziałam odwracając wzrok.

Niedługo później ruszyliśmy w dalszą drogę i w końcu dotarliśmy do stacji benzynowej, gdzie pozbyto się dowodów zbrodni, a ja jak cywilizowany człowiek skorzystałam z toalety.

Na uczelni zameldowaliśmy się punktualnie o 17 i niezadowolona dozorczyni wydała nam klucze do pokoi. Wszystko dzięki znajomościom drugorocznej Di.

Umówiliśmy się, że zostawimy tylko bagaże i pójdziemy na krótki spacer. Miało ułatwić nam to poruszanie się po terenie przylegającym do akademików. Nie zawsze będzie ktoś prowadzący nas za rączkę.

Labirynt.

Andromeda opisywała nam kolejne mijane budynki, jednak od dłuższego czasu nie starałam się zapamiętać kolejnych nazw. Nie wiedziałam nawet jak wrócić do pokoju. Po prawie godzinie dodała również, że jest umówiona ze znajomymi i zostawiła nas samych.

- Mara, wszystko ok?- zapytał Olaf, gdy na niego wpadłam.

- Zgubiłam się- wyszeptałam przerażona.- Nigdy nie trafię do akademika.

- Spokojnie- zaśmiał się.- Odprowadzę cię.

Nie byłam taka pewna. Prawo, lewo i ... prosto w drzewo. A raczej ścianę mięśni. Podniosłam głowę, by przeprosić osobę, na którą wpadłam i zamarłam.

To nie mogło się dziać. Przede mną stał Dylan. Najlepszy przyjaciel mordercy. Czy ON też jest tutaj?

- Mara?- chłopak wyglądał na równie zszokowanego moim widokiem.

- Cześć, Dick- odparłam zimnym tonem.

- Jestem Dylan- odparł, a ja tylko się zaśmiałam i wyminęłam go.

Doskonale wiedziałam kim jest. Koszmarem. Przypomnieniem niewinnej dziewczyny.

Mogłam wygląda na pewną siebie sukę, ale w środku cała się trzęsłam. Chciałam, żeby przeszłość została przeszłością, ale demony mnie dogoniły.

- Znasz go?- dopytywała Cynthia.

- Jestem lesbijką, ale muszę przyznać, że to gorący towar- dodała Bianka.

Nie chciałam rozmawiać o Mirze i rozdrapywać starych ran. Nikt nie wiedział, że miałam siostrę bliźniaczkę.

- Chcę wrócić do pokoju- poprosiłam Olafa.

Skinął głową i ruszyliśmy w ciszy, zostawiając zdziwione dziewczyny. Nie zadawał pytań i byłam mu za to wdzięczna.

- Dziękuję- uścisnęłam go na pożegnanie.

- Pamiętaj, że będę tu, gdy zdecydujesz się pogadać- odparł, gdy wchodziłam do akademika.

Potrzebowałam mojej bliźniaczki jak nigdy. Usiadłam przed lustrem i zaczęłam mówić do swojego odbicia:

- Mira, brakuje mi ciebie. Każdego dnia budzę się i na nowo odkrywam, że to wszystko nie jest snem, a ciebie naprawdę nie ma. Nawet nie wiem, gdzie jest twój grób. Namacalny dowód twojej śmierci. Muszę powiedzieć ci jednak coś innego. Tajemnicę rodziców i cioci Ali.

Dzień przed wyjazdem, Alicja przyszła do mojego pokoju i zaczęła niepewnym tonem:

- Obiecałam sobie, że nie opuścisz tego domu bez poznania prawdy. Jesteś już dorosła.

Usiadła obok mnie i wzięła za rękę.

- Co się stało?- zapytałam zaniepokojona.

Obawiałam się najgorszego- nieuleczalnej choroby, śmierci ojca. Wymyślałam kolejne tragiczne scenariusze.

- Wiesz, że straciłam męża i syna tuż przed waszymi narodzinami?- zapytała.

- Tak, zginęli w wypadku- odpowiedziałam, nie wiedząc dokąd zmierza rozmowa.- Mama mówiła, że bardzo ciężko zniosłaś ich śmierć.

- Miałam depresję i myśli samobójcze- przyznała ciocia.- Czego rodzice nigdy nie powiedzieli... Byłam wtedy w ciąży, a stres wywołał przedwczesny poród.

- Nasi rodzice nie byli nimi z punktu biologicznego. Alicja nie była w stanie się nami zaopiekować, a jej brat zaproponował, że zaadoptuje nas. On i jego żona nie mogli mieć swoich dzieci.

Moja mama żyła i kochała mnie. Po wyjściu ze szpitala chciała odzyskać córki, ale rodzice nie chcieli nas oddać. Przez lata mogła nam się przyglądać tylko z daleka, a gdy w końcu zamieszkałam u niej, milczała. Bała się dodać mi kolejnego cierpienia. Mira była jej córką i również przeżywała jej samobójstwo, ale starała się być dla mnie oparciem.

- Mira, szkoda... Szkoda, że cię tu nie ma.

Ucałowałam lustro, zgasiłam światło i położyłam się do łóżka. Liczyłam owce i przy 1206 Morfeusz zlitował się, biorąc w swe objęcia.

Masz jej serceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz