Rozdział 3

2 2 0
                                    

DRAKE

Uwielbiałem takie wieczory. Kumple, piwo i tulące się do mnie panienki. Każdej nocy moje łóżko ogrzewała inna studentka. Raz udało mi się nawet zaliczyć wykładowczynię.

Jako członek drużyny futbolowej, cieszyłem się dużym powodzeniem. Pomagało to również w zaliczaniu kolejnych semestrów, pozwalając mi spędzać większość wolnego czasu na imprezach. Nie musiałem nawet pisać tych cholernych esejów. Każdy chłopak chciał być moim kumplem, więc za chwilę mojej uwagi gotowi byli wskoczyć w ogień.

Relaksujący wieczór przed rozpoczęciem sezonu, przerwało wtargnięcie Dylana. Znaliśmy się od piaskownicy i był jedyną osobą spoza mojej rodziny, która wiedziała jak blisko śmierci byłem.

- Co masz taką minę?- zaśmiałem się.- Zobaczyłeś ducha?

- Mara- jego usta ledwo się poruszyły, ale mnie te cztery litery zmroziły.

Dziewczyna, która nawiedzała moje koszmary. Siostra osoby, która oddała za mnie życie.

- Wyjść!- krzyknąłem, a zdezorientowane spojrzenia skierowały się na mnie.

- Co ty, stary?- zaśmiał się jeden z kumpli.

- Jeszcze młoda godzina, kotku- dodała laska, która przed chwilą się do mnie kleiła.

Lucy? Linda? Nieważne. Nie byłem w humorze na materacowe zapasy.

- Wypierdalać!- powtórzyłem, rozbijając butelkę o ścianę.

Wszyscy poderwali się i w popłochu zaczęli opuszczać pomieszczenie, gdy stałem na środku pokoju, ciężko dysząc.

Jeden jedyny raz pozwoliłem sobie na miłość. Ten jeden raz pragnąłem oddychać chociaż dzień dłużej. Dotrwać do tej zasranej operacji. I wszystko zniszczyłem.

Gdy 2 lata temu kolejny raz zemdlałem, lekarze oznajmili, że moje serce w końcu się poddaje, a oni dalej nie mają dawcy. Jedyną nadzieją było podłączenie mnie do maszyny i czekanie na cud. Sportowiec przykuty do szpitalnego łóżka.

Ostatniego dnia przed feriami, postanowiłem zakończyć swój związek z największą miłością mojego życia. Nie chciałem, by kolejna osoba patrzyła jak umieram i walczę o jeszcze jednej oddech.

Myślałem, że szybko o mnie zapomni. Pogodzi się z moim odejściem. Jednak ona dotrzymała obietnicy i oddała za mnie życie.

Bijące we mnie serce miało mi o tym przypominać każdego dnia.

Nigdy nie dowiedziałem się jakim cudem odkryła moją tajemnicę, ani skąd wiedziała, że jest idealnym dawcą. Kiedy obudziłem się, ojciec stał nade mną dumny, że jego jedyny syn będzie żył.

Dopiero później odkryłem, że żyję, bo ktoś poświęcił się dla mnie...

Po wyjściu ze szpitala i rekonwalescencji, chciałem przeprosić rodzinę Miry, a w szczególności jej bliźniaczkę. Jednak dom stał pusty. Od sąsiadów dowiedziałem się, że dziewczyny nie widziano od kiedy znalazła wiszącą siostrę, pani Adams zmarła na raka, a jej mąż pewnie znowu siedzi w barze i pije.

Zniszczyłem ich. Byłem niczym tornado, które po przejściu, zostawia za sobą tylko spustoszenie.

- Drake? Drake!- z otępienia wyrwał mnie głos Dylana.- Przerażasz mnie, stary.

- Daj mi chwilę- powiedziałem, ciężko siadając na łóżku i skrywając twarz w dłoniach.

Ta informacja wywołała totalny chaos w mojej głowie. Musiałem sobie wszystko poukładać. Nie spodziewałem się, że kiedykolwiek jeszcze spotkam Marę, a teraz czekało mnie podjęcie decyzji, jak zachować się wobec niej.

- Ona też była zszokowana- przyjaciel usiadł obok mnie.- Pamięta. Pamięta i nas nienawidzi.

- To mnie nienawidzi- przyznałem.

Dylan chciał coś powiedzieć, ale w końcu się rozmyślił. Poklepał mnie tylko po plecach i wyszedł z pokoju.

Masz jej serceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz