-Jejciu, Livie popatrz! Pada śnieg!- słyszymy wesoły głosik Mii z drugiego pokoju. Zastygam z pinkiem w dłoni, gdyż właśnie był mój ruch w Monopoly. Patrzymy z Kath po sobie zmartwione.
-Wcześniej niż w tamtym roku- stwierdza przyjaciółka smutno. Idziemy do salonu, gdzie mama i Mia wyglądają przez okno. Podchodzimy do nich. Patrzę smutno w ciemną noc i obserwuję białe, duże płatki kontrastujące z mrokiem za oknem.
-Nie zdążyli ocieplić bloku- mama przerywa ciszę.
-U nas tak samo. Nie wiem jak przetrwamy tą zimę- Kath łapie mnie za rękę.
-Nie cieszycie się, że pojawił się pierwszy śnieg?- pyta autentycznie zdziwiona dziewczynka. Mia jest jeszcze mała i jak każde dziecko w jej wieku, w śniegu widzi piękne widoki i zabawę na dworze. Nie zdaje sobie sprawy, że zima oznacza także odmrożone kończyny, dni głodu i strach o każdy kolejny dzień w zimnie.
-Wychodzi na to, że nasza bezimienna kicia będzie najbardziej najedzoną istotką w naszym domu, tej zimy. Bo karmę ma za darmo- mówię na rozładowanie atmosfery, ale nie daje to zbyt dużo.
Na drugi dzień, razem z Kath idziemy do szkoły. Cieszyłam się, że przyjaciółka u mnie nocowała, ale od wczoraj nie mogłam przestać się martwić.Idę w najcieplejszej kurtce jaką mam, do szkoły, a i tak jest mi strasznie zimno.
-Będzie dobrze- zapewnia mnie- dacie sobie radę.
-Kath, proszę Cię, nie wkurzaj mnie. Twój tata pracuje, twoja mama też. Nie jesteście w takiej sytuacji jak my. Toż przecież mi nie zapłacą więcej, zwłaszcza na zimę. Muszę podjąć więcej godzin.
-Słuchaj, skoro jest tak źle to może poproś tego swojego faceta by was trochę... no nie wiem. Wsparł finansowo? Kurcze, on jeździ porsche!
-Nawet tak nie mów. Nie ma najmniejszych szans bym poprosiła Zacka o jakąkolwiek pożyczkę! Już prędzej będę pracować nocami, niż zrobię coś takiego- oburzam się wchodząc do szkoły.
-Dobra, już nic nie mówię. Ale z tymi nocami to ty tak na poważnie? Nie pozwolę ci pracować po godzinie policyjnej.
-Nie mam wyboru. Nie pozwolę by Mia chodziła głodna. Z resztą, ja już zadecydowałam. Nie bój się. Dam radę.
-Okej. To przynajmniej poproś Zacka, żeby cię odwoził, czy coś. Tylko żebyś ty sama wracać nie musiała, bo na stówę Cię złapią- wchodzimy do klasy.
-Nie. On nie może się dowiedzieć, że mam jakiekolwiek problemy. Koniec tematu- wypakowuję książki i siadam w ławce.
Po lekcjach, pod szkołą czeka na mnie Zack. Podchodzę do niego i przytulam się do niego mocno.
-Hej, co się stało maleńka?- pyta czule przyciskając mnie do siebie.
-Nic. Po prostu chciałam się przytulić- mówię i całą sobą powstrzymuję się, by wszystkiego mu nie powiedzieć- idę odebrać siostrę z przedszkola. Potowarzyszysz mi?
-Jasne, chodźmy- podaje mi rękę, którą z chęcią ujmuję i razem idziemy do przedszkola.
Podczas drogi, przytulam się mocno do Zacka. Niesamowicie marznę.
-Zimno Ci?- pyta czule.
-Nie, no co ty- odpowiadam pewnie. Zawsze byłam dobrą aktorką, ale trudno jest udawać, gdy trzęsę się z zimna. Teraz bardziej się pilnuję. Staram się powstrzymywać odruchy takie jak pocieranie dłoni, czy kulenie ramion.
Wchodzimy do budynku. Idąc przez korytarzem martwię się coraz bardziej. Jeśli już na samym początku, nawet jeszcze nie kalendarzowej zimy, ja już umieram z zimna, to co będzie potem?
CZYTASZ
Uniknąć Śmierci
Vampiros4 lata po Wielkim Ujawnieniu, zwanym Zagładą. Dopiero po Dniach Zagłady, ludzie zdali sobie sprawę, że nie są już na szczycie łańcucha pokarmowego. Ziemię opanowały wampiry. Dzień, w którym na wszystkich odbiornikach wiadomość istnienia tych stworz...