XXXIX

6.1K 501 59
                                    

-Czy jest pani pewna, że nie ma żadnej już luki w pamięci?- pyta psycholożka opanowanym głosem, po dwóch miesiącach cotygodniowych spotkań. To jest już ostatnie.

-Na pewno- podkreślam dobitnie. Mam już dość, że od kilku tygodni ludzie uważają mnie za idiotkę. 

-W takim razie mogę z satysfakcją stwierdzić, że udało mi się sprawić, by pani sobie wszystko przypomniała- kobieta wstaje z fotela i wyciąga do mnie dłoń. Ujmuję ją z niechęcią. Nie chce mi się po raz wtóry wyprowadzać jej z błędu. Wszystko idealnie pamiętałam już od jakiegoś czasu i nie było to jej zasługą. 

-Dziękuję- burczę i w pośpiechu opuszczam gabinet. 

Czuję się wspaniale. Wreszcie skończyłam terapię, wreszcie pamiętam każdy moment, który utraciłam przez tamten incydent. 

Okoliczności w jakich niespodziewanie powróciły mi wspomnienia były co najmniej... Nietypowe. Albowiem niecałe dwa miesiące temu, wreszcie zgodziłam się przespać się z Zackiem. Mimo, iż robiliśmy to wcześniej wiele razy, w tamtym momencie była to dla mnie nowa sytuacja. Byłam wystraszona i niepewna, ale  powiedzmy sobie szczerze, warto było. Nie tylko dlatego, że ogólnie Zack był niesamowity, ale gdy za pierwszym razem szczytowałam w spazmach rozkoszy, obezwładniający ból przeszył moją głowę. Gdy agonia ustąpiła i powróciła świadomość, nagle powróciły także wspomnienia.

-Jezus Maria... Boże, Zack, ja pamiętam!- wykrzyknęłam wtedy rzucając się w ramiona nagiego i zszokowanego wampira.

Oczywiście potem nie obyło się bez krępujących rozmów na temat jego agresji wobec chociażby Josha. Następnie matka namówiła mnie na tę cholerną terapię, po to, abym przyswoiła sobie wszystko i przypomniała możliwie brakujące wspomnienia. Naturalnie nie była ona potrzebna i nic nie wniosła. Tamtej nocy pamiętałam już wszystko perfekcyjnie. Wszyscy byli szczęśliwi. Kath była wniebowzięta i strasznie mi gratulowała. Mama znowu zaczęła się uśmiechać a ja wreszcie znałam przyczyny ich postępowań. Najbardziej jednak ucieszył się Zack. W tamtym momencie widziałam, że on mnie kocha. Naprawdę mnie kocha. 

-Chodź szybciej, bo zaraz zamkną najlepszy butik!- krzyczy Kath ciągnąc mnie za rękę. Od razu po wyjściu z poradni psychologiczniej postanowiła wziąć mnie na zakupy. Wreszcie nas obie na to stać.

-Przymierz ten sweterek, a ja tu poczekam- mówię siadając na kanapie obok przymierzalni. Przyjaciółka znika za kotarą. 

 Czekając aż się przebierze, zaczynam z nudów oglądać swoje paznokcie. Nagle dopada mnie kujący ból w dole brzucha. Niekontrolowane jęknięcie musiało wydobyć się z moich ust, gdyż Kath już po chwili pochyla się nade mną.

-Liv, kochana,  stało się coś?- pyta z troską w głosie.

- Jest gdzieś tu toaleta?- bełkoczę zasłaniając usta dłonią, gdy zbiera mi się na wymioty. Kasjerka widząc mój stan podbiega do nas. 

-Tutaj, dla personelu, ale proszę- prowadzi mnie do najbliższych drzwi z tabliczką "Nieupoważnionym wstęp wzbroniony" i razem z Kath przytrzymują moje włosy gdy pochylam się nad muszlą klozetową. 

Po całej dość krępującej akcji w sklepie z ubraniami, Kath nalega, żebym kupiła test ciążowy.

-Ile jeszcze razy mam ci powtarzać, że nie mam prawa być w ciąży!?- unoszę się poirytowana, gdy przyjaciółka nie daje za wygraną- nigdy nie zdradziłam Zacka, a wampiry nie mogą się rozmnażać. To po prostu niemożliwe. Musiałam zjeść coś zepsutego...

-Ale co ci zaszkodzi zrobić test?- siłą ciągnie mnie do apteki. 

-Jeśli po tym się odczepisz...

We dwójkę wchodzimy do mojego mieszkania, z zakupami z apteki. Mama i Mia są w parku, więc mamy spokój.

-Wiesz co robić?- pyta dziewczyna pchając mnie w stronę łazienki.

-Chyba tak...- odpowiadam niepewnie i zamykam się w toalecie.

 Oglądam małe pudełeczko, które trzymam w dłoni. 

-Ona chyba oszalała- mruczę cicho pod nosem. Wyjmuję plastikowy test i z lekkim obrzydzeniem postępuję według instrukcji. 

-Sikasz już?- pyta Kath zza drzwi.

-Odwal się!- zażenowana bezpośredniością przyjaciółki kopię drzwi. Spoglądam na kawałek plastiku, na którym wciąż nic się nie pokazało.

-I jak?!

-Czekaj- mówię wychodząc z łazienki- podstawiam jej test pod oczy- widzisz? Miałam rację. Jedna kreska, prawda?- pytam pokazując jej wynik, którego sama jeszcze nie zobaczyłam.

-Kurwa... Livie, mylisz się. Nie mam pojęcia, jakim cholernym zrządzeniem losu, ale jesteś w ciąży. Spójrz- odkręca moją zdrętwiałą rękę w moją stronę- dwie kreski.

-Dwie kreski- powtarzam oszołomiona widząc dwa grube, czerwone paski.

~*~

OMG ale jestem wyczerpana, już od dwóch godzin desperacko potrzebuję snu :___: Ale nieeee, ja stwierdziłam, że wam dzisiaj rozdział napiszę :_:  Nie piszcie, że krótki, wiem, przepraszam. 

No i jak? Podobał się? Livie w ciąży? :o Jak zareaguje Zack? A jak matka Liv? 

Błagam piszcie komentarze ;-; zarywam dla was nocki 

Wgl chciałam ten teges poruszyć sprawę dość poważnych oskarżeń. Mianowicie, pod jednym wcześniejszych rozdziałów ktoś oskarżył mnie o plagiat. I tyle o ile ja wiem, że niczym się nie posiłkowałam, to zaczynam się zastanawiać, czy ktoś mi nie podjebał pomysłu :__: Więc jeśli coś ktoś, to dajcie znać, będę wdzięczna <3 

Ogólnie was bardzo kocham wiecie? Was wszystkich co czytacie i moje wysiłki coś dla was znaczą :")

Kocham, wasza princessa67577 xx

Ps. Jeśli są jakieś błędy, przepraszam tak jak wspomniałam- jestem wykończona :-:


Uniknąć ŚmierciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz