Rozdział 1

220 17 16
                                    

Roselle tej nocy nie spała. W zasadzie nie spała od bardzo dawna. Wyglądała przez okno i czuła czyjąś obecność. Wakacje nie zapowiadały się tak dobrze jak sądziła. Codziennie przez całe dnie spędzała w szpitalu, a Phoebe sama w domu. Niebezpiecznie było teraz gdzieś wysłać Phoebe. Roselle bała się, że ktoś złapie ją jako przynętę na Syriusza Blacka.

Roselle ukryła wszystkie gazety w swoim pokoju żeby Phoebe tego nie zobaczyła. Jej córka nie miała pojęcia o tym, że jej ojciec uciekł z Azkabanu i chce się z nią zobaczyć. Wraca co kilka dni, tak często jak może, żeby zapytać czy już jej powiedziała. Wiedziała, że się denerwuje. Muszą go gdzieś ukryć. Nie może zostać w domu, bo czasem nachodzą Roselle z Ministerstwa Magii żeby dowiedzieć się od niej gdzie przebywa Syriusz.

— Czasem myślę, że powinnaś wziąć na luz. — powiedział Syriusz kładąc się obok niej.

— Nie mogę. Dobrze o tym wiesz. — powiedziała Roselle — Chciałam mieć dużą rodzinę. Chciałam by wszystko było na odpowiednim miejscu. Zamiast tego mam męża, którego wsadzili do Azkabanu bez odpowiedniego sądzenia. — dodała.

— Już nie jestem tą samą osobą co kiedyś. — stwierdził — Nie jestem pewny czy w ogóle mogę siebie nazwać osobą. Za dużo się nie działo w Azkabanie oprócz tego, że codziennie po kilka razy sądziłem, że umieram. — dodał — Chcę zobaczyć z Phoebe. Chcę by wiedziała, że ma moje wsparcie, nawet teraz.

— Nie chcę jej robić nadziei na to, że kiedyś znów będziemy rodziną mieszkającą w jednym domu. — powiedziała Roselle — Też bym tego chciała, Syriuszu, ale ona zrobi sobie złudną nadzieję. A nie umie sobie radzić ze światem i niektórymi emocjami. Podobnie jak ty.

Syriusz jednak nie chciał wychodzić. Nie chciał znów zamienić się w psa i znaleźć miejsce do ukrycia. Chciał zostać w tym domu. Zaznać spokoju. Spędzić czas z żoną i córką, tak jak kiedyś to robił. Wyjście z tego domu będzie oznaczało, że nie będzie mógł wrócić.

— Mamo! — zawołała Phoebe z dołu. Roselle szybko wstała z łóżka i zbiegła na dół.

— Tak, skarbie? — zapytała stając przy schodach — Coś Ci się stało?

— Nie. Wszystko w porządku. Zastanawiam się tylko czy mogę spotkać się z Lee zanim wyjedzie na wakacje? — zapytała.

— Kochanie, to trochę niebezpieczne...

— Co jest niebezpiecznie? — zainteresowała się Phoebe — Po prostu chcę spotkać się z przyjacielem. Co w tym niebezpieczne? Chyba ktoś mnie nie porwie.

— Widzisz, Phoebe. Chcę z tobą o czymś porozmawiać. — powiedział Roselle siadając przy stole — Ukrywałam przed tobą gazety byś się nie dowiedziała, ale nie wiem jak inaczej mam Ci to wyjaśnić. Pamiętasz jak rozmawiałyśmy o tacie?

— Tak. Jest w Azkabanie za niewinność.

— Tak. Teraz... no widzisz... twój tata uciekł. — powiedziała — I jest poszukiwanym zbiegiem więc pewnie będą chcieli wykorzystać mnie i ciebie żeby go znaleźć.

— Ale my przecież nie wiemy gdzie jest tata. — powiedziała Phoebe opierając się nonszalancko na krześle.

— Właściwie to wiem gdzie jest tata. — powiedziała Roselle — Syriuszu! Chciał z tobą porozmawiać od kilku dni, ale ja nie miałam siły ci o tym powiedzieć...

— I był ciągle w twoim pokoju?

— Nie. Wracał co kilka dni. — powiedziała. Syriusz pojawił się w kuchni i uśmiechnął się na widok swojej córki. Nie wyglądał jak na zdjęciach, które widziała Phoebe. Był wychudzony i bardzo kościsty. Jego skóra zwisała na nim jak u kogoś bardzo starego.

— Phoebe. — powiedział.

— Tata. — powiedziała — Nie powinno cię tu być.

— Owszem, ale... chciałem z tobą mówić. — powiedział Syriusz — Zaraz po tym udaję się na... właściwie to jeszcze nie wiem, ale co wykombinuję. Chcę byś znała całą historię ode mnie. Nie przsz plotki. — powiedział — Jeśli nie chcesz mnie słuchać to wcale nie musisz. Po prostu powiedz.

— Nie. Chcę cię wysłuchać. — powiedziała Phoebe.

— No dobrze. No więc wszystko zaczęło się od tego... byłem najlepszym przyjacielem Jamesa Pottera. I gdy nadszedł czas, gdy James, Lily i ich syn Harry byli w niebezpieczeństwie to miałem być ich strażnikiem tajemnicy. Jednak głupio wpadłem na pomysł żeby to był Peter. Nikt by go nie podejrzewał. — mówił — Wszyscy by sądzili, że strażnikiem tajemnicy byłbym ja albo Remus, nie wiedziałem, że Peter jest po ciemnej stronie, ufałem mu.

— Tato, nie musisz mi się tłumaczyć. Wiem, że to nie byłeś ty. — powiedziała.

— Chcę z tobą pomówić o Harrym Potterze. — powiedział — Chodzisz z nim do szkoły, prawda?

— Tak, ale nie rozmawiamy ze sobą. — powiedziała.

— Zdaję sobie z tego sprawę. Nikt by Ci na to nie pozwolił. Gdy Harry się urodził Lily i James mianowali mnie jego ojcem chrzestnym. — wyjaśnił — Phoebe, mam do ciebie prośbę. Staraj się nie rozmawiać z Harrym. Na razie nie. To będzie zbyt podejrzane. — dodał.

Phoebe miała mnóstwo pytań ale zdecydowała się na zadawać żadnego. Spojrzała na swoją mamę. Była chuda. Chudsza niż wiele osób ją pamiętało.

— Muszę już iść. — powiedział Syriusz — Będę się z wami kontaktował, ale nie wiem na ile mi to pozwoli. — dodał — Phoebe. Mam do ciebie prośbę. Zaopiekuj się mamą. Miej na nią oko. — szepnął przytulając córkę — Skarbie, ja naprawdę nie tracę nadziei, że będziemy jeszcze razem mieszkać. Mam nadzieję, że Ty też. — powiedział całując ją w policzek.

The Joker And The Queen | Sirius Black Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz