Rozdział 4

98 10 20
                                    

Wrzesień, rok 1975

Rozpoczęcie roku piątego nie było dla Syriusza przyjemne przez jego burzliwe wakacje. Jego rodzina jak zwykle była ciężka do zniesienia a on już sam nie miał pojęcia co ma ze sobą zrobić. Jednak gdy na początek sierpnia spędził z przyjaciółmi wszystko wydało się być znacznie lepsze. Brakowało mu dobrego humoru Jamesa, kazań Remusa i cichego ale pomysłowego Petera. I chociaż nie chciał im tego przyznać prosto w twarz tęsknił za nimi jak szalony.  A teraz przed nim rok gdzie czekały go sumy. Może w tym roku jego życie się jakoś odmieni.

Tydzień po rozpoczęciu roku szkolnego Syriusz siedział z Peterem w dormitorium. Kilka dni temu była pełnia i Remus wrócił do zamku ale pani Pomfrey nigdy nie pozwalała go odwiedzać dużą grupą osób więc James poleciał z samego rana i Syriusz mógł sobie tylko wyobrażać zadowoloną minę Remusa.

Syriusz i Peter zabrali się za ćwiczenie swoich przemian w animagii. Przed nimi było jeszcze dużo pracy ale Syriusz potrafił przeobrazić się w psa już na parę sekund. Jamesowi za każdym razem wychodziły tylko rogi a Peterowi szło to dość opornie.

— Nie potrafię! — powiedział Peter rzucając różdżkę na łóżko. Kilka iskier z niej wyleciało gdy upadała.

— Nie poddawaj się, Pete. To naprawdę wymaga dużo pracy. — stwierdził Syriusz kładąc dłoń na ramieniu Petera. Niższy chłopiec uniósł brwi do góry i westchnął ciężko.

— Jak to jest, że tobie zawsze wszystko wyjdzie od razu? — zapytał Peter.

— Jestem po prostu niesamowity i mogę zrobić wszystko. — powiedział Syriusz. Peter przewrócił oczami ale się uśmiechnął — Poza tym sam dobrze wiesz, że to nieprawda.  Tak, często przychodzi mi wszystko łatwo i dostaje wysokie oceny nawet nie musząc się tak bardzo starać ale to tylko szczęście. Może i ty potrzebujesz poświęcić więcej czasu na to by coś osiągnąć ale to nie sprawia, że jesteś ode mnie gorszy, Peter. I już ci wyjaśnialiśmy to tysiąc razy ale bardzo nie lubimy gdy tak o sobie mówisz o Peter. Jesteś bardzo zdolny i kiedyś przemienisz się w animaga.

— Czasem zapominam, że masz serce i potrafisz mówić miłe rzeczy. — powiedział Peter. Syriusz wywrócił oczami ale się uśmiechnął do Petera.

Często się nie dogadywali i często mieli bezsensowne kłótnie ale koniec końców Peter był przyjacielem Syriusza i sądził, że zawsze nim pozostanie. Ten mały, niewierzący w siebie chłopiec mógł wiele osiągnąć i Syriusz był tego pewien. Dlatego zamierzal go motywować do działania.

— Jestem cudowny, Peter. Już to ustaliliśmy, a teraz wracajmy do pracy żebyśmy mogli jak najszybciej towarzyszyć Remusowi przy pełni księżyca. Zaraz wróci James i pewnie będzie narzekał, że Remus nie dostaje odpowiedniej ilości jedzenia. — powiedział Syriusz.

— Albo wróci z Remusem, który będzie zadowolony że James naruszał jego prywatną przestrzeń.

Lipiec, 1996 rok

Po wielu latach Syriusz siedział na fotelu w pokoju swoich dwóch najmłodszych synów i myślał o Peterze. O kimś kto kiedyś był jego przyjacielem. O kimś za kogo kiedyś by oddał życie bez dłuższych przemyśleń. Tęsknił do czasów szkolnych. Tęsknił za tym jak on i Peter wymieniali spojrzenia gdy zdarzyło się, że James albo Remus zrobili coś z czego oni pięć minut temu żartowali. Tęsknił za Peterem, który kiedyś był zabawny, miły i gotowy do poświęceń. Po tym wszystkim miał rację. Peter był zdolny do wszystkiego ale to nie było ani trochę pozytywne.

— Syriuszu. — Roselle uchyliła drzwi i spojrzała na męża — Wrócisz do łóżka czy zamierzasz przez całą noc myśleć nad tym co było kiedyś.

— Przepraszam, skarbie, po prostu... jakaś część mnie zastanawia się czy Peter żałuje tego co zrobił. Czy tęskni za Jamesem tak samo jak ja albo Remus. Zastanawia mnie jak żyje z tak wielkim błędem. — powiedział Syriusz.

— Peter zawsze pozostanie zły w naszych oczach, nieważne czy się poprawi czy nie. To przez niego umarł James, to przez niego umarła Lily. Gdyby nie on James i Lily wciąż by żyli. Poznali nasze dzieci. Wychowywali Harry'ego. — powiedziała Roselle. Syriusz westchnął ciężko wstając w fotela.

— Wiem, że nie powinienem ale tęsknię za tym idiotą. Myślę ciągle o tym co się stało we wrzeszczącej chacie, parę lat temu. Zastanawiam czy naprawdę bym go zabił. Czy miałbym odwagę. — powiedział Syriusz — Wtedy byłem tego pewny. Dziś wcale nie jestem.

— Ty i Remus byliście wtedy wściekli. Działaliście pod wpływem impulsu. — powiedziała Roselle — Na razie nie musisz przejmować się Peterem. Nie ma już żadnego związku z nami i z naszym obecnym życiem.

The Joker And The Queen | Sirius Black Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz