Brandon
Stanąłem przed lustrem. Nieśmiertelnik zawisł mi na szyi, a krople cienkiej strużki perfum spłynęły po mojej szyi. "Lookin' for some hot stuff...".
Uśmiechnąłem się, nawet szeroko, a dosłownym szeptem zanuciłem tekst lecącej piosenki. Co więcej, z podobnym entuzjazmem zapiąłem pasek od spodni, a po co? Sam dokładnie nie wiem. I tak wkrótce będę musiał go ponownie rozpiąć, zsunąć z szelek, a po chwili rzucić byle gdzie, z jeszcze żarliwszym niż dotąd podekscytowaniem. Poczuć jej dłonie na sobie, oddech. "Baby this evenin'..." Wcale nie odpaliłem papierosa w pokoju. "I need some hot stuff...". Zaciągnąłem się. W pokoju zrobiło się duszno, a papierosowy dym okazał się niezbyt dobrym połączeniem z moją zdartą i pociętą krtanią. Gwałtownie zachłysnąłem się powietrzem, a kaszel chyba tylko bardziej naciął moje gardło.
Miałem wrażenie, że przełykam krew.
Muzyka była za głośna, głowa mi zaczęła pulsować, a ból skroni i tak był dla mnie najmniej w tej chwili istotny. Jedynie celebruję dobry czas. Wprost, bez zahamowań, cieszę się teraźniejszością. Tylko łapię chwilę, zwyczajnie nie myślę o jutrze... "Waitin for some lover to call..." – Przynajmniej tak to sobie tłumaczyłem.
Od: Evelyn
– Za niedługo będę, Brandon.
Evelyn jest kolejną dziewczyną, która by coś poczuć, zgadza się z każdym moim życzeniem, słowem i szeptem. Chwile zapomnienia okazały się dla niej swego rodzaju priorytetem. I nie wiem jak, ale w jakiś sposób upatrzyła sobie mnie. Nie kwestionuję tego. Przynajmniej staram się tego nie robić, a na pytanie, dlaczego w tym tkwię, nie szukam odpowiedzi.
Bynajmniej nie teraz.
Oddycham teraz, nie później. "Gotta have some hot love baby this evenin'...". Ona w całym moim życiu jest najmniej istotna. Daleko jej do moich priorytetów, a tym bardziej do mnie. Daleko jej do tego, by uczestniczyć w moim życiu... Ale to tylko jeden występek. Jeden, nic nieznaczący grzech, którego popełnienie nawet sam zaproponowałem.
Poprawiłem włosy, nie czułem potrzeby nasuwania na siebie koszulki, a gdy miałem ostatni raz przelotnie przejrzeć się w lustrze, wzdrygnąłem się, a zastaną w progu blondynkę zapragnąłem ukatrupić.
Ściszyłem muzykę, rażąc matkę spojrzeniem.
– Brandon! – Śmiała się tak głośno, że zagłuszyła mi myśli. – Jak ty świetnie wywijasz! – Nie pamiętam, by kiedykolwiek wcześniej zastała mnie w pokoju tańczącego. I jak się można domyślić, nie byłem z tego zbyt zadowolony. Darowałaby sobie chociaż drwiny ze mnie, ale widzę, że się do tego nie zbiera. – Podgłoś! Kocham Donnę Summer!
– O ile dobrze pamiętam, miałaś iść na spotkanie z redakcją. – Niezbyt zdawała się spieszyć. – Terroryzowanie syna zostaw sobie na później. O! Najlepiej na wtedy, kiedy nie będzie go w domu! Czyli na dziś wieczór... – Ewidentnie jej zdolnością jest bezproblemowe doprowadzanie drugiego człowieka do irytacji. Nawet szału, a już w szczególności mnie. Ma do tego talent, niezaprzeczalnie ogromny. Diagnozy lekarzy, gdy się rodziła, musiały być błędne. Nie wierzę, że jej stan umysłowy jest kompletnie prawidłowy.
Tylko pospiesznie zaznaczę, że moja matka jest wariatką. Z tym nikt nie może się kłócić. Zdążyła swoim optymizmem przytłoczyć już Matta, a ten raczej poznał już naprawdę skrajnie dziwne osobowości i to najróżniejszych osób, więc jego szok mówi sam za siebie. Nic do tej pory nie zdawało się przykuć jego uwagi... Cóż, przynajmniej dopóki nie poznał mojej ekscentrycznej matki. Czasem odnoszę wrażenie, że on lepiej dogaduje się z moją własną matką, niż ja. W życiu trafiam na samych wariatów. I taki chyba już mój los.
![](https://img.wattpad.com/cover/333199714-288-k518693.jpg)
CZYTASZ
Noga Na Gaz
RomanceJulianne Carington raczej woli trzymać się z dala od ludzi. Wybiera ciszę, spacery i swój własny, dobrze znany świat. Jednak czasem to, czego pragniemy najbardziej, zdaje się od nas uciekać. Szczególnie spokój, gdy posiada się całkiem szaloną, ekstr...