4 rozdział

847 31 27
                                    

 Nie muszę chyba zaznaczać, że budynek naszej dawnej szkoły stał się zatrważającą ruiną, która przypominała mi o mojej niedoszłej śmierci i chwili, w której błagałam los o szczyptę łaskawości. I nie było w Knaresborough miejsca, w którym na nowo ożyłby nasz college. W końcu już przynajmniej jedna trzecia uczniów zapisała się do szkoły w Harrogate, niedaleko naszego miasta, by nie czekać dłużej na odzew półświadomej dyrekcji, co stanie się z nami dalej. Bo bądźmy poważni... profesorzy już dawno powinni powziąć jakąkolwiek decyzję, oprócz tej, że nasze zajęcia zostają tymczasowe odwołane. I, mimo że widok rozpadającej się szkoły ślęczy im przed oczami i nic nie ukrywa przed nimi tej oczywistej i bezspornej prawdy, jasno zaakceptowanej przez każdego z nas, to nadal próbują nam wmówić, że nasz college nie rozmył się wraz z dymem pozostawionym przez ogień. Kłamią, mówiąc, że nie został on rozdmuchany przez wiatr, niczym zbezczeszczony i zszargany popiół. Ale oni bardzo dobrze wiedzieli, że jest inaczej. I ja bardzo dobrze wiedziałam, że moja szkoła powoli wygasa.

Co nie zmienia faktu, że ucieszyła mnie najnowsza informacja na stronie internetowej college'u, donosząca, iż nasza rozpadająca się szkoła znalazła wolną przestrzeń do nauczania. Przynajmniej na czas bliżej nieokreślony, co i tak już jest sporym sukcesem. Od dokładnie dzisiejszego dnia, staję się uczniem wśród zbiorowości drapieżców. Zajęcia naszego collegu kontynuowane będą w drugiej szkole, z rodzaju Sixth Form Colleges, do której uczęszcza Liam... Dyrektor placówki zgodził się, byśmy podzielili szkołę i zajęli część sal, by kontynuować edukację bez "niepotrzebnych przerw" i "przeciągającego się rozżalenia", a przynajmniej tak to mniej więcej określił. I miał rację, bo ta czarna melancholia w ostatnim czasie nabierała ciężkości.

Powiedział również, że to już najwyższa pora na powrót do normalności. – Dlatego też polubiłam go od razu na starcie, bo niczego tak nie pragnęłam, jak tej nudnej i beznamiętnej rutyny, nieprzynoszącej ze sobą większych i problematycznych emocji. Podkreślam to z dużym naciskiem na słowo "beznamiętną", bo po przeżyciach ostatniego tygodnia wrażenia to ostatnie, czego właściwie pragnę. Chcę obojętności, która jak na złość byłaby podobna do śpiączki. Praca organizmu, pozbawiona jakiejkolwiek świadomości. I innych mogłyby przerazić moje myśli...

Ale nie o tym teraz. Cholera... Będę z Liamem spędzać przerwy! Pieprzę to, że ta szkoła wypchana jest oceniającymi prymusami i ludźmi, krzywo patrzącymi na każdego przechodnia, skoro wśród nich znajduje się mój ukochany Liam! On jest oczywiście wyjątkiem wśród wyjątków, a cała reszta uczniów kompletnie się nie liczy, skoro jednym z nich jest on... Liam naprawdę jest najmilszą osobą, jaką znam, zaraz po moim młodszym bracie. Bo Justina nikt na całe szczęście nie potrafi pobić.

Ty do nikogo nie podchodzisz obojętnie, dawne słowa Brewera nieprzewidzianie wlały się do mojej głowy. Zawsze zjawiał się w najmniej oczekiwanych momentach, nawet i w moich myślach, przypominając mi o czymś, co tak gorączkowo truło mi głowę, nienawidzisz, albo kochasz. Jakbyś była obrażona na cały świat, a z niego wybrała sobie parę osób, dla których zrobiłabyś wszystko. I wiedziałam, że niestety miał rację. Próbowałam okłamywać samą siebie, ale znałam swoje "ja". Byłam świadoma, z jaką nienawiścią patrzę na ludzi i świat. Więc nie było sensu udawać, że nie nienawidzę też siebie.

Pokręciłam głową, przypominając sobie, że dzisiejszy ranek będzie moim powrotem do normalności. Tata długo mnie namawiał, bym została w domu i nie ryzykowała, że objawy zatrucia wystąpią niespodziewanie gdzieś w trakcie lekcji i może miał rację... Jednakże już od kilku dni czuję się świetnie i kompletnie nic mi nie dolega. Więc nie chcę dłużej zwlekać. Nawet moje poparzone ramię nie wygląda tak tragiczne, jak sądziłam, że będzie. Choć świadomość przyszłej blizny trochę psuje mi humor... Na ten moment zasłaniam przedramię bandażem, starając się o tym nie myśleć. Bo w tej chwili ciążą nade mną inne zmartwienia.

Noga Na GazOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz