Rozdział 10. Mason

77 7 0
                                    

Od pamiętnej imprezy minęło parę dni. Ace o dziwo tym razem nie naskarżył się nikomu i swoją obita twarz, wytłumaczył napadem. Wiedziałem, że ludzie i tak szepczą między sobą, wskazując mnie jako winnego (w czym mieli racje), ale nie specjalnie się tym przejmowałem. Widocznie Colson za bardzo wstydził się wyznać, na jakich imprezach bywał, aby wydać naszą małą potyczkę. Choć nie wiem, czy można było to nazwać potyczką.

Oczywiście Prestonowi i Robertowi nie umknęły moje poobijane dłonie i zdarte knykcie. Podobno byłem tak pijany, że parę razy nie trafiłem w twarz Ace'a, a w podłogę. Oczywiście, nie zamierzałem okłamywać swojego ojczyma i powiedziałem wprost, że wdałem się w bójkę. Nie przyznałem się jedynie, kto był moją ofiarą, a Preston zdawał się uwierzyć, gdy powiedziałem, że chłopak, z którym się biłem, był mi kompletnie obcy. Oficjalna wersja była taka, że ktoś zaczepił Dereka, a ja stanąłem w jego obronie. Dzięki temu mój ojczym i brat przymknęli oczy na złamanie obietnicy, jaką im dałem.

Zero alkoholu.

Zero imprez.

Zero kłopotów.

Zero bójek.

Zabawne, że złamanie tych wszystkich obietnic zajęło mi jeden wieczór.

— Wyglądasz, jakbyś chciał kogoś zabić — skomentował Derek, wpychając sobie frytkę do ust. — O czym myślisz?

— O tym, jak ukryć zwłoki.

— O, kogo tym razem?

Moje kąciki ust zadrżały delikatnie.

— Zbyt dużo imion przyszło mi na raz do głowy, żebym ci je wszystkie wymienił.

— Mam nadzieję, że mnie tam nie ma – prychnął.

— Zajmujesz zaszczytne pierwsze miejsce. — Oberwało mi się frytką za ten komentarz. — No wiesz? Marnować tak dobre jedzenie...

Derek pokręcił głową, prawdopodobnie zastanawiając się, czemu wciąż się ze mną zadaje.

Czasami sam zadawałem sobie to pytanie.

— Powinniśmy porozmawiać o tej imprezie.

Spiąłem się na te słowa. Zacząłem rozglądać się po stołówce, chcąc znaleźć coś, co pomoże mi odwrócić uwagę przyjaciela od tematu, który zaczął.

— No co z nią?

— To co mówiłeś... Mason, wiesz że nie przypominasz w niczym swojego ojca, prawda?

Skrzywiłem się, odchylając się na krześle do tyłu. Nadal unikałem patrzenia na twarz Dereka. Modliłem się, aby reszta chłopaków szybko do nas dołączyła. Wiedziałem, że przy nich Derek nie odezwie się słowem na temat tamtego wieczoru.

— No.

— Serio mówię. To, że łączy was pokrewieństwo nic nie znaczy.

— Dobra, no. Rozumiem — burknąłem, spoglądając w końcu w jego stronę. — Dzięki.

Jednak trzeba było trzymać się tej zasady o niepiciu alkoholu. Wtedy nie pierdoliłbym głupot przy Dereku.

Westchnął na moje słowa i wyraźnie się zgarbił. Wiedziałem, że martwił się o mnie i naprawdę to doceniałem, ale temat mojego ojca był kruchy, niczym moje chęci do nauki. Nie lubiłem wspominać tego człowieka na głos, mimo że często zajmował większą część moich myśli.

W takich chwilach zazdrościłem Dziewczynie z Pustkowia braku wspomnień. W pewien sposób byłoby to wygodne. Chciałbym choć na jeden dzień odpocząć od wszystkiego, co męczyło mnie na co dzień. Żyć bez bagażu doświadczeń, który taszczyłem na swoich młodych barkach.

— Może powinieneś o tym porozmawiać z Prestonem?

Spojrzałem na niego z niedowierzeniem. Byłem pewien, że żartuje, ale po poważnym wyrazie jego twarzy domyśliłem się, że nie tym razem.

— Już wolałbym skoczyć z mostu.

— Poważnie mówię.

— Ja też.

Przewrócił oczami na moje słowa. Był coraz bardziej poirytowany tą rozmową, zupełnie jak ja.

— Preston nie ma nic do mnie i sprawy z moim ojcem.

— Obwiniasz się.

Parsknąłem prześmiewczo.

— Nic podobnego.

— Robisz idiotę ze mnie czy z siebie?

— Aktualnie idiotę, to robisz z siebie ty — podniosłem delikatnie głos. Szybko rozejrzałem się po innych uczniach. Parę osób zerknęło w naszą stronę, ale na całe szczęście szybko stracili zainteresowanie naszą rozmową.

— Wiesz co, Mason? — Derek podniósł się, sięgając po swoją torbę. — Wal się.

— Bardzo dojrzałe zachowanie — zakpiłem.

— Uczę się od ciebie.

Zdenerwowany pchnąłem tacę z jedzeniem tak, że przesunęła się na środek stolika. Obserwowałem, jak Derek opuszcza stołówkę, mijając się w przejściu z Ashtonem i resztą.

Zdawałem sobie sprawę z tego, że przyjaciel nie porzucił zaczętego tematu, a jedynie odwlekał go w czasie. Derek był niesamowicie uparty, a moje zachowanie tamtej nocy po imprezie musiało go zaniepokoić na tyle, że zdecydował się poruszyć temat, którego nigdy nie tykał.

Mój ojciec to jedyna osoba na całym świecie, której szczerze nienawidziłem. Najchętniej starłbym jego istnienie z powierzchni ziemi i zrobiłbym to z uśmiechem na ustach i bez wahania.

— A temu co? — burknął Colin, siadając na miejscu Dereka. Skinął głową na drzwi, za którymi zniknął chwilę temu chłopak, na co skrzywiłem się. — Ow, czyżby kłótnia małżeńska?

Zmrużyłem oczy, łypiąc złowrogo na blondyna.

— Spierdalaj.

Siedzący obok Ashton uśmiechnął się szeroko.

— Widzę, że miły, jak zawsze. Kto tym razem nadepnął ci na odcisk?

Chwilę milczałem, wpatrując się w jeden punkt na ścianie. Moja noga nerwowo drgała, jakbym potrzebował tego ruchu, aby rozładować gromadzące się we mnie napięcie. Byłem podenerwowany i zdawałem sobie sprawę z tego, że mało brakowało, abym wybuchnął, a bardzo tego nie chciałem. Często zdarzało mi się pozwalać na to, aby takie emocje jak złość czy zirytowanie wyzwalały we mnie agresje. Nienawidziłem tego w sobie, a jednocześnie nie potrafiłem tego zwalczyć.

W końcu westchnąłem, decydując się odpowiedzieć na zadane mi pytanie.

— Życie.

3/3

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 15, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Nasze Obietnice JUŻ W SPRZEDAŻYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz