𝓡𝓸𝔃𝓭𝔃𝓲𝓪𝓵 𝓭𝔃𝓲𝓮𝔀𝓲𝓪𝓽𝔂

140 20 9
                                    

— O mój Boże, przecież to są największe słodziaki, jakie kiedykolwiek widziałam — puszczę z ekscytacji, kiedy małe kotki wychodzą z transportera, który przywiózł Six z samego rana.

— Ciesz się nimi zanim przyjdzie mój ojciec, bo jak przyjdzie to dostaniesz kategoryczny zakaz zwierząt — specjalnie zniża swój głos na bardziej niski, czym udaje mu się mnie rozbawić. — ja będę zajęty montowaniem telewizora, a wy macie patrzeć i mówić, jak dobrze mi idzie.

— Poważnie będziecie montować telewizor? — pytam, na co Six od razu kiwa głową i ruchem wskazuje na jeden z rogów kawiarni.

— Wydaje mi się, że bardziej pod muzykę i puszczenie teledysków dla aspektów wizualnych. No i w końcu będzie pretekst, żeby wyrzucić te stare głośniki — dodaje już swoim normalnym głosem, a w tyle roznosi się urocze miauczenie małych zwierzaków.

— Yhym — kiwam spokojnie głową. Chcę coś jeszcze powiedzieć, ale drzwi do kawiarenki otwierają się, więc automatycznie spoglądam w ich stronę, ale nie zauważam tu żadnego z klientów, którzy lubią przychodzić z samego rana, a niektórych kojarzę już z zamówień, które biorą.

W drzwiach nie staje żadna grupa nastolatek, czy starsza osoba, która przyszła sobie spędzić czas w otoczeniu super uroczych zwierzaków. Zamiast kogoś takiego, zauważa wysokiego mężczyznę, który wnosi nieduże pudełko ze sklepu RTV AGD.

Jest całkowicie łysy, nie jestem w stanie zauważyć tam żadnego, chociaż najmniejszego włoska, w przeciwieństwie do brody, która jest dość gęsta, a przede wszystkim długa (ale zdecydowanie zadbana) tego samemu koloru, co włosy Sixa. Jego postura jest szeroka, mam wrażenie, że jest trzy razy większy ode mnie i gdyby chciał, bez problemu zrobiłby mi krzywdę. Dokładnie takie samo jak w dniu, kiedy rozmawiałam z nim przed pracą.

Już wiem, dlaczego Six mówił, żebym się nie przestraszyła.

— Dzień dobry? — mówię niepewnie. Mężczyzna spogląda na mnie skanuje mnie wzrokiem, a jego mina w ogóle się nie zmienia. Z jego ust wydobywa się tylko spokojne:

— Harumi, tak? — Kiwam spokojnie głową, bo nie wiem, co innego mogłabym powiedzieć. — Chyba dobrze sobie radzisz, nie?

Six spogląda zaskoczony na swojego ojca, a chwilę potem przewraca oczami, bo spojrzeć na mnie z delikatnym uśmiechem.

— Rób swoje — rozkazuje. — a nami się nie przejmuj — Ojciec Sixa, a jednocześnie właściciel rzuca puełko na jeden z wolnych stolików, a w tym samym czasie brunet podchodzi do mnie, by cichym tonem powiedzieć. — może jednak dla ciebie nie będzie taki zły.

— Chcesz mi powiedzieć, że w tym przypadku lepiej być dziewczyną? — prycham, krzyżując ramiona na piersi.

— Wydaje mi się, że po prostu lepiej być Harumi — poprawia mnie, puszczając szybko do mnie oko, a potem podchodzi do swojego ojca, do którego nie zauważam żadnego podobieństwa między nimi i nigdy nie powiedziałabym, że są spokrewnieni.

— Wydaje mi się, że po prostu lepiej być Harumi — poprawia mnie, puszczając szybko do mnie oko, a potem podchodzi do swojego ojca, do którego nie zauważam żadnego podobieństwa między nimi i nigdy nie powiedziałabym, że są spokrewnieni

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
𝓖𝓮𝓷 𝓨: 𝓗𝓪𝓻𝓾𝓶𝓲Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz