Rozdział 6

215 16 4
                                    

Rozdział nie sprawdzany

Rano obudziło nas walenie w drzwi. Razem z Aronem szybko się przebudziliśmy.

- Co się dzieje? - zapytałam wystraszona Arona.

- Nie wiem kochanie,ale nie denerwuj się, zaraz to sprawdzę.- oznajmił ubierając się szybko. Pocałował mnie w czoło, po czym zabrał swoją broń i zszedł na dół. Ja korzystając z okazji podniosłam się z łóżka, po czym ubrałam na siebie bluzę chłopaka.

- Wiktoria, zbieraj się. Musimy uciekać.- Aron wpadł do pokoju. Spojrzałam na niego zdziwiona.

- Aron co się dzieje?- zapytałam.

- Maleńka nie mamy czasu, idź powoli na dół i wsiądź do samochodu. Ja wezmę kilka rzeczy i przyjdę do ciebie.- oznajmił chłopak, chcąc być jak najbardziej spokojny.

- Dobrze.- oznajmiłam, robiąc tak jak mi kazał. Zeszłam powoli na dół gdzie czekał już Zayan z jakąś walizką.- Zayan co się dzieje?

- Aron ci wszystko wyjaśni. Chodź, pomogę ci.- oznajmił narzucając na mnie płaszcz, po czym pomógł mi wyjść do auta.

Siedziałam z pięć minut czekając na Arona. Chłopak przyszedł z dwoma walizkami. Widziałam,że zabrał też walizkę dla dziecka, ale po co? Nie wrócimy już tutaj? Byłam zdezorientowana, nie wiedziałam co się dzieje i coraz bardziej mnie to martwiło.

- Zapnij pasy kochanie.- oznajmił, po czym mi pomógł je zapiąc i ruszył z piskiem opon.

- Aron co się dzieje?- zapytałam.- Dokąd jedziemy i dlaczego Zayan został w domu?

- Kochanie, uspokój się. Wszystko jest już w porządku. Po prostu Zayan niszczy wszystkie dowody.- oznajmił.

- Dowody? Jakie dowody?- zapytałam.

- Maleńka, twój wujek dowiedział się gdzie mieszkamy i nasłał na nas policję, Zayan się o tym dowiedział i przyszedł nas ostrzec. Gdyby nie to,że jesteś w ciąży i w ogóle ze mną mieszkasz załatwił bym to inaczej,ale nie mogę cię narazić. Ciebie ani naszego maluszka. Dlatego musimy wyjechać na jakiś czas.

- Ale jak to? Skąd on się dowiedział? Jaka policja?- zadawałam pytania jak głupia, nie mogłam tego wszystkiego pojąć, tego było za dużo.- Ała!- poczułam jak brzuch zaczyna mnie boleć.

- Kochanie, co się dzieje?- zapytał zaniepokojony Aron.

- To nic, zwykłe skurcze. Zaraz minie.- oznajmiłam, próbując się uspokoić. Nie mogłam się tak denerwować.- W takim razie teraz uciekamy już nie tylko przed moim wujkiem,ale także przed policją?

- Policja nic nam nie zrobi kochanie. Tym się nie przejmuj, nawet gdyby mnie zatrzymali po dniu by mnie wypuścili. Już nie raz tak miałem, ale nie mogę cię teraz zostawić, bo twój wujek na pewno wykorzystał by sytuację,że nie ma mnie przy tobie i by mi cię zabrał. Rozumiesz ?- zapytał na co ja przytaknęłam.

- W takim razie dokąd teraz jedziemy?- zapytałam.

- Tam gdzie nas nikt nie znajdzie.- oznajmił Aron z lekkim uśmiechem.- Zabieram cię do mojego rodzinnego domu.- oznajmił a ja spojrzałam na niego. Westchnęłam lekko poprawiając swoją piżamę w której cały czas byłam. Nie powiem,ale to nie jest za wyjściowy strój na poznanie rodziny mojego narzeczonego. Ale trudno, będą musieli zrozumieć,że nie miałam jak się ogarnąc.

Po dwóch godzinach dojechaliśmy. Dom Arona wyglądał jak mały zameczek, na prawdę. Przyglądałam się wszystkiemu z ciekawością. Na prawdę było tutaj przepięknie.

- To tutaj kochanie. Zatrzymamy się tutaj na kilka dni dopóki sprawa z policją nie ucichnie.- oznajmił łapiąc mnie za rękę.- Uznajmy,że to nasze takie małe wakacje, co ty na to?- uśmiechnął się, co i ja zrobiłam, po czym przytaknęłam. Chłopak wyszedł z samochodu, po czym otworzył mi drzwi z mojej strony i pomógł mi wyjść. Po chwili drzwi od domu się otworzyły,a z nich wyszła drobna kobieta, strasznie podobna do Arona i Rose. Obstawiałam,że to ich matka.

- Aronek!- kobieta uśmiechnęła się patrząc na swojego syna po czym podeszła oraz go uściskała. Patrzyłam na to wszystko z uśmiechem. Widać,że kobieta tęskniła za Aronem.- Jak dobrze,że przyjechałeś na reszcie. Już nie mogłam się doczekać.

- Dzień dobry mamo.- odpowiedział Aron z uśmiechem.- Chciałbym ci kogoś przedstawić.- Aron objął mnie w pasie i przytulił do siebie. Kobieta zmierzyła mnie wzrokiem od dołu do góry, po czym szczerze się do mnie uśmiechnęła.- To Wiktoria, moja narzeczona.

- No nareszcie cię poznałam skarbie. Chodź tutaj niech cię przytulę.- kobieta mocno mnie przytuliła.- Nawet nie wiesz jak się cieszę,że Aron w końcu znalazł sobie tak porzadną kobiete. A jak maluszek? Dobrze się czujesz? Pewnie się zdenerwowałaś rano.

- Z małą wszystko dobrze, ale nie powiem ta sytuacja z rana była dość stresująca.- oznajmiłam, szczerze.

- Takie życie żony gangstera kochanie, niestety musisz do tego przywyknąć.- oznajmiła z serdecznym uśmiechem. Odrazu polubiłam tę kobietę. Była taka miła i sympatyczna. Zazdroszczę Aronoei takiej mamy.- Dobrze,ale nie rozmawiajmy tutaj, chodźcie do środka bo zmarzniesz kochana. W tych dresach na pewno nie jest za ciepło.- uśmiechnęła się po czym ruszyliśmy w stronę domu.

- Mamo musimy tu z wiktorią zostać na kilka dni aż sprawa się nie uspokoi, nie mogę jej narażać jeszcze w takim stanie.- odezwał się Aron gdy siedzieliśmy w jadalni jedząc śniadanie.

- Oczywiście kochanie,możecie tutaj zostać ile tylko chcecie.- oznajmiła z szerokim uśmiechem.- Ale teraz wreszcie możesz mi wytłumaczyć o co chodziło? Bo przez telefon niczego nie zrozumiałam z tych nerwów.

- Jakiś wujek Wiktorii chcę ją zabrać do siebie, niby z woli jej ojca,chociaż za bardzo w to nie wierzę.- mruknął.- Dowiedział się gdzie mieszkam i nasłał na mnie gliny, aby zabrać mi Wiktorię.

- Przecież Wiktoria ma już osiemnaście lat? Prawda?- spojrzała na mnie.

- Tak mam, dlatego nie wiem dlaczego wujek tak się uparł abym z nim zamieszkała. Przecież jestem w ciąży,za niedługo urodzę, a poza tym mam już narzeczonego. On nie może tak po prostu sobie przyjść i powiedzieć,że mam z nim zamieszkać.- oznajmiłam.

- Na prawdę nie rozumiecie o co tutaj chodzi?- zapytała mama Arona.- Twój wujek musi mieć z tego jakieś korzyści.

- Nie rozumiem.- przyznałam.

- Jeśli zamieszkała byś z nim on by mógł wydać cię za kogoś innego i dostać przy tym niezłą kasę. Już nie raz słyszałam o takiej sytuacji w świecie gangsterów.- oznajmiła, a ja spojrzałam na Arona, który wydawał się wściekły.

- Zabije gnoja.- oznajmił, waląc pięsciami w stół, po czym wstał i poszedł szybko na górę. Spojrzałam na matkę Arona, która lekko się do mnie uśmiechnęła. Czułam,że przez to będą same kłopoty.

I need you Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz