Pov. Elizabeth
- Mówię ci to jest naprawdę świetny pomysł! - powiedziałam trzymając telefon przy uchu. Chodziłam po pokoju ucieszona, miałam to w zwyczaju kiedy z kimś rozmawiałam.- Czekaj, kiedy masz te wolne? Bo moje trzy dni wolnosci zaczynają się w.. piatek - powiedział po chwili.
- No zaczynam już dziś, a ide dopiero za tydzień - westchnęłam - mówiłam już, w ogóle mnie nie słuchasz
- Przepraszam, no dobra możemy tak zrobić - po jego słowach podskoczyłam z uśmiechem. Pablo miał spędziś czas ze mną u mojej mamy na wsi, tak jak kiedyś, w tych samych miejscach.
- Dziękuję, jesteś najlepszy - pisnęlam do słuchawki, usłyszałam jego cichy śmiech i kolejny damski w tle po ktorym cała moja radość nagle wyparowała.
- Z kim rozmawiasz?
- Z Pedro
- To kończ, robiłam obiad i chciałabym zjeść go wspólnie - na jej słowa wywróciłam oczami. Irytowała mnie, nawet bardzo. Nie znałam jej ale czułam, że nie polubiłybyśmy się wcale.
- Dobra, pogadamy później - rozłączył się a ja westchnęłam odkładajac telefon na stolik. Siedziałam tak oglądając ludzi za oknem. Zastanawialam się nad tym wszystkim, czy to w ogóle ma sens?
Z tyłu głowy dalej miałam myśl, że gdyby naprawdę mnie kochał to zostawiłby już Madison. Jestem dla niego tylko drugą opcją? A może powinnam przestać o tym myśleć, wtedy schodzę myślami na złe tory. Potrząsnęlam głową i podniosłam z krzesła, chciałam się trochę spakować na ten wyjazd, mimo że nie jest on długi.
Przez dwa dni nie rozmawiałam z chłopakiem, bałam się, że mnie wystawi. Moja mama już się tak ucieszyła, że znowu bedzie mogła z nim porozmawiać. Stałam na peronie i wpatrywalam się w zegarek. Zostało mu dziesięć minut.
Kiedy zaczęłam się godzić z tym, że nie przyjdzie zobaczyłam go w oddali. Od razu do niego podeszłam poprawiając swój plecak.
- Eliza - uśmiechnął się obejmując mnie mocno. Jednak ja odsunęłam się się jak najszybciej.
- Żartujesz? Nie mamy kontaktu przez dwa dni, potem nie odbierasz i nie odpisujesz na żadne wiadomości odnośnie wyjazdu i nagle zjawiasz się chwile przed odjazdem?- zapytalam oburzona.
- Przepraszam, ale Madison..
- Nawet nie kończ - powiedziałam wsiadając do pociągu, brunet poszedł w moje ślady. Zajęłam wolny przedział i rzuciłam plecakiem na jedno z siedzeń.
- Naprawdę nie chciałem, żeby tak wyszło - mówił bez końca. Miałam wrażenie, że po pierwsze nigdy nie zmęczy się mówiniem a po drugie nigdy nie zabraknie mu słów.
- Zamknij się już, mam tego dosyć - westchnęłam - Dlaczego ciągle mam być drugą opcją?
- Nie jesteś drugą opcją Eliza, i nigdy nie byłaś
- Może nie byłam ale z pewnością jestem i będę dalej jeśli nie określisz się w końcu z którą z nas chcesz tak naprawdę być - powiedziałam - Chyba, że nie potrafisz wybrać? Robisz mi złudną nadzieję.. śmieszy cię to Gavira?
- Elizabeth uspokój się proszę - powiedział i z miejsca na przeciwko przesiadł się na te obok aby być bliżej mnie. Kiedy jednak chciał mnie objąć ramieniem odsunęłam się. Nawet nie zauważyliśmy kiedy pociąg ruszył.
- Nie każ mi się uspokajać
Siedzieliśmy tak chwilę w milczeniu, Pablo widząc mój równy oddech zaczął temat od nowa.
- Madison była w szpitalu - powiedział - Pocieła sobie ręce - spuścił glowę a ja nic nie powiedziałam. Byłam zła, nie wiem czy na niego czy na siebie.
- Wystarczyło napisać, dać znak że żyjesz - mruknęłam opierajac się na siedzeniu.
- Wiem, jeszcze raz naprawdę przepraszam - znowu objął mnie delikatnie a ja oparłam się o niego. Siedzieliśmy tak długi czas w milczeniu. Cisza była nam potrzebna.
Po godzinie dojechaliśmy na miejsce. Wysiedliśmy i zaczeliśmy się kierować do głównej drogi. Trochę zajęło dotarcie do mojego rodzinnego domku ale się udało. Kiedy przekroczyłam próg usłyszalam uradowany głos mojej mamy.
- Co tak długo? - uśmiechnęła się przekraczajac próg salonu - Dios mío! Pablo! - od razu zamknęła chłopaka w uścisku który on odwzajemnił. Mimowolnie uśmiechnęłam się na ten widok.
- Mamo ja też tu jestem - zaśmiałam się a kobieta go puściła.
- Przecież wiem
Tym razem to ja zostalam wyściskana. Przeszliśmy do kuchni gdzie moja mama przygotowała nam obiad. Nie wiem jak chłopak ale ja byłam strasznie głodna.
- Wróciliście do siebie?- zapytała moja mama. Spojrzałam na Pablo jednak ten uśmiechnął się w stronę mojej mamy.
- Narazie się pogodziliśmy.. ale kto wie
- Dobrze dobrze - mówiła stawiając przed nami dwa talerze - smacznego
Po jej słowach przeszliśmy do jedzenia, kiedy moja rodzicielka zniknęła za drzwiami do łazienki zaczęlam rozmowę.
- Kto wie? Planujesz coś?
- Możemy o tym porozmawiac potem? - zapytał biorąc kolejny gryz jedzenia. Zacisnelam palce na widelczu czujac narastajacą we mnie złość.
Tym razem postanowiłam mu odpuścić.
CZYTASZ
Only him
FanfikceKochać to także umieć się rozstać. Umieć pozwolić komuś odejść, nawet jeśli darzy się go wielkim uczuciem. Miłość jest zaprzeczeniem egoizmu, zaborczości, jest skierowaniem się ku drugiej osobie, jest pragnieniem przede wszystkim jej szczęścia, czas...