4

15 2 0
                                    

W porządku,  może i zdjęcia, na których ktoś ją uwiecznił w tej bajecznie długiej, obcisłej sukience nie były idealne, ale z pewnością zwracały uwagę. Z jednej strony wyglądała na nich na zamyśloną, a z drugiej na lekko zagubioną i przytłoczoną całą tą sytuacją. W końcu grupa eleganckich osób wraz z fotografami i szampanem to niecodzienne zjawisko. Przynajmniej dla niej. Ale postanowiła sobie, że będzie otwarta na wszelkie takie okazje, bo można na nich towarzysko skorzystać. Oczywiście najpierw trzeba dojść do wprawy, żeby nawiązać z kimś jakąkolwiek rozmowę, choćby o pogodzie.  Ale prędzej czy później nadejdzie moment, w którym będzie jej to przychodziło z łatwością, a słowa z jej ust będą płynęły tak gładko, jak słowa, które przelewa na bloga.

Zainteresowało ją jedno zdjęcie. Wyhaczyła na nim spojrzenie przystojnego nieznajomego na sobie. No proszę... nie zdawała sobie sprawy, że ją obserwował. Myślała, że przez większość czasu nawet jej nie zauważył, dopiero gdzieś pod koniec, gdy udało im się porozmawiać. Czyżby czaił się na nią tak samo, jak ona na niego? Na samą myśl o tym poczuła się dziwnie. Ale też... szczególnie. Bo przecież otoczony był niebywale pięknymi kobietami, które piły z nim szampana. A jednak,  w jego głowie było co innego, a raczej ktoś inny.

Przyłapała się na fantazjowaniu. Lubiła przesadzać i zawsze zagalopowywała się gdzieś ze swoimi niedorzecznymi myślami. Tym razem jednak przystopowała w odpowiednim momencie. Co jej po rozmyślaniu jak byłoby z nim na kawie, skoro nawet nie umówili szczegółów. To wszystko wydawało się takie bezsensowne. Tym razem darowała sobie myśl, że mógłby jej szukać. To z pewnością nie ten typ, a ten flirt był tylko jednorazowym zagraniem. Chciał sobie umilić wieczór i podnieść morale, pomyślała. Szkoda, że była tak naiwna i zdążyła sobie już w myślach ułożyć z nim życie.

Odeszła od komputera i postanowiła wziąć się za szukanie pracy. Jeśli blog nie zapewniał jej wystarczających zarobków to trzeba było wziąć się za coś innego zamiast biernie czekać, aż coś się zmieni. Oferty nie były jakieś szczególnie zaskakujące, ale coś dało się z tego wyszukać. Tym bardziej, że przecież miała wykształcenie i pierwsze doświadczenia w branży. Szkoda tylko, że tak wcześnie skończyła z poprzednią pracą. Po prostu nie była w stanie pozbierać się po tej fatalnej relacji z chłopakiem, która nie zakończyła się zbyt dobrze. Od wielu miesięcy żałowała, że nie umiała być bardziej asertywna i pewna siebie. Ale to już chyba najwyższy czas na nowy rozdział w życiu.

Zdecydowała się wysłać swoje CV do kilku potencjalnych pracodawców. Z pozytywnym nastawieniem wyszła na spacer. Słońce świeciło prosto w oczy, a miasto wyglądało jak jedno wielkie lustrzane odbicie promieni od szyb biurowców. Rzeka również srebrzyła się wakacyjnym słońcem  w akompaniamencie szumu drzew. Żadna pora roku nie dawała Lisie tyle radości. Beztrosko szła deptakiem z głową pełną nowych pomysłów na siebie. A wtedy zadzwonił telefon. Nie spodziewała się go aż tak szybko, ale oczywiście odebrała.

- Słucham?

- Dzień dobry, kontaktuję się w sprawie zeszłotygodniowej wystawy sztuki, czy dodzwoniłem się do pani Lisy? - Zapytał tajemniczy głos po drugiej stronie, który ewidentnie nie miał jej do zaoferowania żadnej pracy.

- Tak, to ja. O co chodzi? - Zapytałam niepewna.

- Pan Jefferson chciał panią zaprosić na kawę. Czy ma pani czas jutro po południu?

- Yyy akurat nie mam żadnych planów. Tak mi się wydaje... - Wydukała z siebie niezbyt przekonana.

- Dobrze. W takim razie adres prześlę niebawem. Dziękuję za rozmowę.

Nawet nie zdążyła o nic zapytać, nic dodać. Pomijając już fakt, że jak zawsze nie popisała się elokwencją przez telefon. Czyli jednak, będzie kawa... Nie wiedziała, czy powinna się ekscytować. Po co miała w ogólne iść na kawę? Z jakiego powodu? Bo jakiś tajemniczy facet do niej zadzwonił i nie zdążyła się nie zgodzić? Czy tamten mężczyzna, którego imienia nie znała lub nie pamiętała nie mógł zrobić tego sam? No przecież, że mógł. Widocznie ego mu na to nie pozwalało, albo po prostu od wszystkiego miał ludzi. Ale przecież nie wydawał się taki... Widocznie pozory mylą. Powoli zaczynała żałować, że zgodziła się wyjść na tę kawę. Mogła jeszcze to odwołać lub go wystawić za to, że nie wysilił się, aby zaprosić jej osobiście. Ale z drugiej strony była tym wszystkim podekscytowana. Niech będzie, ten raz z nim pójdzie. I nie spotka go już nigdy więcej. Tak ze sobą ustaliła, bo nie chciała, aby ktokolwiek przeszkodził jej w jej nowym starcie. I w ewentualnej karierze, na którą miała nadzieję.

Dyskretne spojrzeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz