1

48 4 2
                                    


     On również na nią spojrzał. Roztargnione spojrzenie niemalże musnęło jej skórę w najmniej oczekiwanym momencie. Czy miała akurat zamknięte usta? Czy jej twarz akurat w tym momencie przypominała niekształtnego, zarumienionego pomidora? Druga opcja wydawała jej się dużo bardziej prawdopodobna. Często bywała zażenowana sama sobą. Powinna w tym momencie posłać mu znaczące, lecz subtelne spojrzenie. Takie, które będzie dla niego zagadką do rozwiązania, tajemnicą do odkrycia... Dlaczego zatem tego nie zrobiła? Oh... czasem nie nadążała za swymi myślami. Straciła prawdopodobnie jedyną szansę na nawiązanie jakiejkolwiek relacji z tym przystojnym mężczyzną. Bo przecież nie podejdzie do niego jak gdyby nigdy nic i nie zagada z dwóch oczywistych powodów. Po pierwsze: o czym miałaby z nim rozmawiać? Przecież ani trochę go nie znała, a nie miała zamiaru poruszać tematu pogody, który nie był ani trochę fascynujący... Po drugie: to było totalnie nie w jej stylu. Nie była jedną z tych kobiet, które same rzucają się w ramiona. Nie umiała nawet sama zainicjować czegoś między nią a płcią przeciwną. Zawsze tylko czekała i czekała. No i czasem czekała na marne...

Tak się zamyśliła, że zapomniała o najoczywistszym z powodów. On był otoczony przez piękne, zgrabne kobiety z długimi rzęsami i włosami do pasa. Jedna z nich wyglądała jak romantyczna Włoszka z dzikim i seksownym nieładem na głowie. Druga, o nieco bardziej azjatyckiej urodzie cieszyła się rzadkim kanonem urody, który oczywiście zwracał uwagę. Nie zabrakło wśród nich rudowłosej piękności o piekielnie ostrym kolorze włosów. Z pewnością odzwierciedlał jej charakter z pazurem. Faceci lubią kobiety z klasą i charakterem, pomyślała. Ale czy ona sama posiadała chociaż jedno z nich?

Raz się żyje - pomyślała i pewnym krokiem podeszła do towarzystwa, które żywo o czymś dyskutowało. Nie dość, że piękne to jeszcze mądre? Sztuka, no tak... A co ona wiedziała o sztuce? Czym mogła go zaskoczyć? Postanowiła oddać się rozmyślaniom na moment i stanęła obok jednego z obrazów, który wyglądał niczym wyciągnięty z epoki renesansu. Kobieta, którą przedstawiał, miała subtelne kości policzkowe, lekkie rumieńce na policzkach oraz pewien smutek w oczach. Tak, zdecydowanie. Można było się zastanawiać godzinami, co złego wydarzyło się w jej życiu  i wypełniło jej spojrzenie goryczą. Z drugiej strony, jakie to spojrzenie było piękne, niczym roztopiona, ciemna czekolada, która pochłaniała bez końca. Topiła się i zamieniała w łzy rozpaczy. Gdyby spojrzała jej w oczy na żywo, na pewno nie mogłaby oderwać spojrzenia. Sama też miała ciemnobrązowe oczy, jednak nie postrzegała ich nigdy jako atut. One po prostu sobie były, dzięki nim widziała i to by było na tyle, w jej przypadku. Zresztą komplementowanie oczu zawsze wydawało jej się strasznie oklepane. Robili to zazwyczaj mężczyźni bez polotu, którzy nie umieli zdobyć się na nieco bardziej wyrafinowany komplement. Nie takiego mężczyzny szukała. Gdyby usłyszała w czyichś ustach "masz piękne oczy" od razu wpakowałaby go na listę rezerwową. Listę, z której już nigdy się nie awansuje. 

- Piękne oczy, prawda? - Paradoksalnie usłyszała nieznajomy głos tuż za sobą.

Odwróciła się ze zdziwieniem, które na darmo próbowała maskować. Miała skłonność do zbyt intensywnego zamyślania się. To nigdy nie było jej na rękę.

Boże, no nie! Kiedy on zdążył do niej podejść? Przecież miała go na oku przez cały czas... No może na chwilkę gdzieś jej to wyleciało z głowy, ale żeby aż tak? Oczywiście przez swoje zamyślenie nie zdążyła sobie ułożyć intrygującej wypowiedzi, więc wyjdzie spontanicznie jak zawsze...

- Piękne, aczkolwiek bardzo smutne. Chciałabym poznać historię tego smutku i życie tej kobiety bliżej. Ale to chyba niemożliwe - zachichotała ironicznie. Kurczę, po co ona to zrobiła? Mogła sobie darować,  pewnie wyszła na jakąś małolatę. 

- Myślę, że dałoby się zrobić - odparł i lekko się uśmiechnął, jednak wyglądało to raczej na wymuszoną manierę. - Jednak zanim przejdziemy do tego tematu, chciałbym rozwikłać inną zagadkę - dodał tajemniczo.

- Yyy, jaką? Jeśli można wiedzieć? Zaciekawił mnie pan. - Niepotrzebnie zająknęła się na początku. Przecież miała brzmieć z klasą...

- Otóż mam przed sobą równie piękne, równie ciemnie i tajemnicze oczy. Wie pani co? Nawet od czasu do czasu na mnie spoglądają. - Uśmiechnął się po raz kolejny, tym razem bardziej autentycznie.

O nie, czyli jednak zauważył, że się na niego natrętnie gapiłam! - Pomyślała i skarciła się w duchu. 

Mężczyzna wyglądał, jakby wyczekiwał jakiejś reakcji z jej strony, ale ona skutecznie się maskowała. Próbowała udać chłodną obojętność, przypadkowość jej spojrzeń. Co z tego, że prawda była zupełnie inna i sprawiała, że kobieta aż rumieniła się z przypływu emocji. To chyba jednak nie był jej dobry dzień, jeśli chodzi o grę teatralną.

- Może mógłbym najpierw poznać tajemnicę pani oczu, a potem zastanowimy się nad tamtymi, hmmm? - Mruknął nie do końca pewien, czy powinien zadać tak odważne pytanie. Pewnie ta kobieta zaraz go spławi, albo zaśmieje mu się w twarz. Zacisnął zęby i czekał na odpowiedź, o ile jakąkolwiek dostanie.

- Nie sądzę, żeby moje oczy jakąś skrywały - wzruszyła ramionami. 

- Wcale się pani nie dziwię. Nie może pani spojrzeć w swe oczy z mojej perspektywy, a zapewniam, że ta jest zupełnie inna, niż ta, którą widuje pani w lustrze. Hipnotyzująca.

- No dobrze, brzmi całkiem przekonująco. Ale nadal nie wiem, czego pan ode mnie oczekuje?

- Hmm, myślę, że czegoś właśnie w tym kolorze. To co, wspólna kawa, czy może czekolada?









Dyskretne spojrzeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz