Rozdział X

10 1 0
                                    

Stałem tam jak wryty, lecz wewnątrz mnie gmach różnorodnych uczuć buzował.uy Zdziwienie, strach, zaciekawienie. Dziewczyna patrzyła się na mnie z niecierpliwie.

Nagle usłyszałem dźwięk rogu.
Czarnowłosa oderwała idealnie swój wzrok po czym z przerażeniem spojrzała w tamtą stronę.

Nie czekając długo podbiegła do jelenia wyciągnęła strzałę z krtani.

-Idziesz czy chcesz umrzeć?-zapytała wyczekująco.

Niepewnie podbiegłem

-Bastii deportuj nas.

Żółty płomień pokrył ocelota który prędko okrążył nas tworząc ognisty lej.

Po chwili znaleźliśmy się na polanie na której było jedno wzgórze na którym rosła kwitnąca wiśnia.

Leżałem na trawie w kolorze miętowym gdy przed moimi oczami usiadł czarny kotowaty . Ocelot spojrzał w moje oczy po czym zaczął uprawiać higienę myjąc się łapką.

Podniosłem swój wzrok i zobaczyłem jak brunetka patrzy na mnie z wyczekującą miną na której widać było można rozdrażnienie.

-Thalii? Bączku mój już jesteś!-nagle na kobietę rzuciła się staruszka. Nagle mnie zauważyła, Przeskanowała mnie wzrokiem, a po chwili uśmiechnęła się serdecznie składając ręce na piersi.

-Choć młodzieńcze, może herbatki i ciasteczek owsianych.-powiedziała łapiąc mnie od tyłu za ramiona i prowadząc w stronę wiśni.

-Babciu nawet go nie znasz. JA GO NIE ZNAM!!- Powiedziała Thalii zażenowana jej postępowaniem.

Starsza kobieta zlustrowała naszą dwójkę wzrokiem. Po czym wznowiła targanie mnie. Słyszałem że Thalia ruszyła za nami z westchnieniem bezsilność.

Gdy staruszka stanęła przed wiśnią, wyjęła małą zieloną gałązkę rzeźbioną na wzór różdżki, stuknęła nią dwa razy, a drzewo poruszyło się połyskując coraz w czerwieni. Uchyliło ono korę ukazując granitowe schody, w głąb ziemi.

-chodzicie skarbeńki.- babcia Thalii prowadziła nas w głąb aż dotarliśmy do pokoju gdzie stał wieszak na ubrania zrobiony z kalcytowych rzeźb amorów, lampa z abażurem utkanym z srebrzystej grzywy pegaza oraz drzwiczki ozdobione witrażem.

Podłoga tego pomieszczenia była brukowana, a na podłodze leżał pudrowy dywan.

-Śmiało skarbeńku wchodzi. -powiedziała zachęciła do przekroczenia progu domostwa.

Niepewnie nacisnąłem na klamkę.
Po uchyleniu drewnianej powłoki uderzyło we mnie ciepło które kontrastowało do chłodu bijącego od brukowanego wejścia.

Pomieszczenie za drzwiami było w kształcie kopuły z której oprócz tego wychodziły dwa wyjścia poprzedzanych stronach pomieszczenia. Na ścianach odgrywała się żywa panorama ukazująca anioła prowadzącego inne anioły przeciwko jakiemuś demonowi. Na podłodze w centrum leżał okrągły dywan na ukazujący nocne niebo.

-Thalii zaprowadzi gościa do salonu.

-Babciu, zdajesz sobie sprawę że on może być niebezpieczny.

-Bączku, czy ja cię kiedyś zawiodłam.
-dziewczyna chwilę myślała nad tym co powiedziała jej babcia po czym podeszła do mnie i szarpnęła mnie za ramię w kierunku jakiegoś pomieszczenia.

-Posłuchaj mnie bardzo uważnie. Nie wiem kim jesteś i po co tu jesteś i gdyby nie moja babcia...-przerwała by spojrzeć mi w oczy i przejechała palcem po szyjki zostawiając na szyi czerwoną linie od zadrapania.

-Mogę, mieć pytanie?-wyszeptałem

-Nie.

Nie odzywałem się idąc korytarzem obłożonym boazerią. Wreszcie dotarliśmy do salonu był on jasny i przestronny. Meble miały niemal biały kolor drewna, a te tapicerowane były przystrojone materiałem w kolorze białym holenderskim.

Nagle obok mnie przeszedł ocierając się o mnie lilowo różowy żbik. Nachyliłem się i go pogłaskałem, a ten zamruczał gardłowo i uniósł głowę ku górze.

-Skarbeńu wolisz herbatkę zieloną z skrzydełkami ważek, czy pu-erh z czarną ikrą?-powiedziała staruszka stawiając na ławie kawowej ciasteczka owsiane z szmaragdowymi drobinkami.

-yyy... Poproszę chyba zieloną.-powiedziałem niepewnie na tę propozycję.

-Dobrze, rozsiądź się wygodnie. Smacznego, te ciasteczka to mój specjał. Thalli chodzi pomożesz mi.-powiedziała dumnie, po czym pokierowała się do miejsca z którego uprzednio przybyła wraz z jej wnuczką.

Nachyliłem się nad stolikiem i wziąłem jedno ciastko z patery która była utrzymywana przez 3 srebrzyste figurki węży.

Obejrzałem dokładnie ciastko. Miało ono delikatny owsiany kolor, ale zapach był odrobinę pikantny. Poza tym nurtowały mnie te dziwne zielone drobinki.

-Secreta mihi ostende. - wyszeptałem po czym dmuchnąłem na ciastko.

Z moich ust wydobył się grafitowy skrzący się dym który opłyną trzymany przeze mnie obiekt. Lecz ten pozostał bez zmian.

Usiadłem i ze zdziwieniem wpatrywałem się w przedmiot. Pochwali jednak przełamałem się i ukąsiłem rąbek ciasteczka, a później czekałem na kobiety które zapewne krzątały się po kuchni.




To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 21, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Księga pomiędzy światemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz