Jako mała dziewczynka uwielbiałam przebywać w ogrodzie. Nasza posiadłość w Saragossie była niesamowita i niezwykle rozległa. Czterech ogrodników dbało o trawnik i wszelakie rośliny, które można było znaleźć na około hektarze zieleni. Większość czasu spędzałam na huśtawce tuż przy stawie. Stanowiła ona dla mnie coś w rodzaju bezpiecznego miejsca. Zawsze gdy słyszałam, jak ojciec wraca do domu, albo kryłam się właśnie tam, albo w swoim pokoju. Chociaż nie zawsze ta druga opcja była tą bezpieczniejszą.
Z jakiegoś niewiadomego mi powodu zarówno ojciec, jak i matka, traktowali mnie jak źródło ich największego nieszczęścia. Nigdy nie usłyszałam od nich dobrego słowa, zawsze byłam tą, której się obrywało nawet za najmniejsze przywinienia.
Nie mogłam również liczyć na siostrę. Luisa, gdy tylko zwąchała okazję, by uprzykrzyć mi życie, leciała z tym do rodziców. Donoszenie na mnie było jej swoistym hobby, dlatego chowałam się również przed nią. Jedynymi osobami, które jakkolwiek obchodziłam, byli moi bracia. Starszy z nich, Antonio, był dość neutralny. Zwykle nie obchodziłam go za bardzo, udawał, że mnie nie widzi, ale gdy ojciec podnosił na mnie rękę, nie raz się za mną wstawił. Co do Juana... jest niesamowicie porywczy, czasami mam wrażenie, że gdyby mógł to, by podłożył się pod pas, zamiast mnie. On jako jedyny zwraca uwagę na moje samopoczucie, pomaga mi, a najważniejsze...
Rozmawia ze mną.
Widzi mnie.
Dlatego nikogo nie powinno dziwić, że po śmierci ojca i Luisy, gdy to Antonio przejął cały interes, Juan zabrał mnie ze sobą. Dogadał się z baratem, że on będzie się zajmował rodzinnym interesem za oceanem i pod innym nazwiskiem. Nie mógł pozwolić, abym została pod jednym dachem z człowiekiem, któremu jestem obojętna i matką, która tylko czeka, by obwinić mnie za wszystkie krzywdy, jakie spotkały naszą rodzinę.
Od siedmiu lat mieszkamy w San Diego. Nasze życie wychodzi na prostą, no przynajmniej moje. Zakochałam się, znalazłam mężczyznę, który mnie rozumie, przed którym nie muszę udawać kogoś innego. Tylko Esteban wie, jak jestem naprawdę. Tylko on potrafił przebić się przez te warstwy, które przez lata na siebie nakładałam. Nawet Juan nie zna całej historii, nie wie, ile złego mnie spotkało, jak bardzo zostałam skrzywdzona przez najbliższe mi osoby. Mimo wszystko jestem mu dozgonnie wdzięczna. Dał mi dach nad głową, zapewnił spokojne życie z dala od matki i całego interesu, który przysparzał nam tylko dodatkowych wrogów. Dzięki Juanowi poznałam swojego męża, zapewnił mnie, że Esteban jest kimś odpowiednim dla mnie.
Miał rację.
Wszystko się zmieniło, gdy pewnego dnia przyprowadził ze sobą tę kobietę. To ona ściągnęła na nas kłopoty. Adalyn Redmond pojawiła się znikąd. Nikt nic o niej nie wiedział, nie słyszał. Kobieta duch. Jednak miała pewne informacje, które na tyle zainteresowały Juana, żeby zacząć z nią współpracę. Wiem tylko tyle, że chodziło o dawne urazy. Przy tym padły dwa nazwiska, które wyryły się w mojej pamięci na stałe. O'Sullivan i Romanov.
Od tamtej wizyty, nie widziałam jej więcej, chociaż wiem, że kontaktowała się z moim bratem wielokrotnie. Jednak nikt nic o niej głośno nie mówił, dlatego nie zaprzątałam sobie tą kwestią dłużej głowy. Do czasu...
Powrót Juana z Bostonu, nie byłby niczym nadzwyczajnym, gdyby nie dodatkowy bagaż, jaki ze sobą przytargał. Kobieta, dość ładna i pies. Wielkie, włochate bydle. Już od samego początku, jak tylko zobaczyłam ich z okna mojej sypialni, wiedziałam, że coś jest na rzeczy. Juan miał jakiś plan.
Pytanie tylko, jaki.
Obecność tej dziewczyny przyprawiła nam nie mało kłopotów, ale też nie jeden pożytek. Pewnego dnia, gdy Shelton leżała odurzona narkotykami, coś mnie tchnęło, żeby porozmawiać z moim bratem. Może to były te sławne ciążowe hormony, które podpowiadały mi wiele nie do końca realnych możliwych scenariuszy. A może była to tylko moja czysta ciekawość...
Spotkanie z Juanem nie przebiegło tak, jakbym tego oczekiwała. Grzecznie mówiąc, zostałam spławiona. On nigdy się tak nie zachowywał, więc coś musiało być na rzeczy. Tylko co?
Korzystając z okazji, że w trakcie kolacji Juan wybiegł niczym poparzony z jadalni, wyszłam szybciej pod pretekstem złego samopoczucia. Esteban nie był w stosunku do mnie podejrzliwy, a nawet gdyby to nie zwykł ingerować w moje decyzje. Poza tym sam miał do zrobienia coś niezwykle ważnego, a że był prawą ręką Juana, to wymagano od niego dość wiele.
Ciągle oglądając się za siebie, przeszłam do bardziej oficjalnej części domu, gdzie mój brat miał swoje biuro. Gabinet był otwarty, więc śmiało mogłam nieco pogrzebać w jego papierach. Postanowiłam poszukać czegoś, co mogłoby dotyczyć albo Shelton, albo tajemniczej Adalyn. Stale nasłuchując, czy nikt nie zbliża się do biura, przeglądałam szafki i teczki, aż natrafiłam na jeden z dokumentów.
Mój akt urodzenia.
Przez wiele dni, zżerało mnie to od środka. Dlaczego jako moja matka nie była wpisana Irenne Castro, tylko Nina Romanov? A co ciekawsze, dlaczego miejsce na dane ojca, zostało puste? Okazja, by dowiedzieć się o tym czegoś więcej, nadarzyła się bardzo szybko. Od męża dowiedziałam się o wyjeździe Juana i Melanie do Rzymu oraz o tym, kogo tam spotkali. Esteban nieco się rozgadał na ten temat, co dało mi tylko dodatkowych informacji. Korzystając z chwili, wypytałam go trochę więcej o Shelton i zamiary Juana.
Skoro ich plan przewidywał konfrontację z Romanovem... Może jest cień szansy na to, by dowiedzieć się czegoś o Ninie.
Witam was serdecznie. Tajemnica Kobiety jest dodatkiem do całej Serii, którą można znaleźć na moim profilu. Oczywiście można czytać ją bez znajomości poprzednich tomów.
W założeniu będzie przybliżać wam perspektywę Tatiany, znanej już z historii Melanie. Chcę tutaj wyjaśnić kilka napoczętych tylko wątków, których nie chciałam na siłę wciskać w rozdziały o głównych bohateriach.
Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu.
![](https://img.wattpad.com/cover/334264139-288-k202961.jpg)
CZYTASZ
Tajemnica Kobiety- Dodatek I do Serii Siła Kobiet
RomanceŻycie Tatiany nigdy nie było proste. Ciągła walka o swoje prawa, odcisnęła na niej ogromne piętno. Prawda, którą przypadkiem odkrywa, może stać się źródłem wielu problemów, nie tylko dla niej. Tajemnica skrywana przez lata albo połączy, albo podziel...