47

35 3 0
                                    

13 grudnia 2018r 19:00

    Myślałam, że gorzej być nie może.

    A jednak.

    Ciekawe czy kostka mi zaraz nie odpadnie. Czy nie spuchnie. Ból nie do wytrzymania. Szczególnie przy plié. Podczas skoków. Piruetów. Czy nawet podczas stania. Lekarz mówił o przerwie. Ale oni zawsze tak gadają. Na przykład, że już się do czegoś nie da wrócić. A następnie ludzie wracają. I trenują, po ogromnych kontuzjach czy też po wielkich przeżyciach. 

    Ariana Berlin, zdolna gimnastyczka, uległa tak poważnemu wypadkowi, po którym "niby" powrót do pasji był nierealny. Albo Jean-Baptiste Alaize, sportowiec. Bez nogi. Wziął udział w paraolimpiadzie. Takie dwa przykłady, choć wielu innych takich wielkich, można byłoby tu jeszcze wymieniać. Jest ich multum. A więc dlaczego miałabym przestać z powodu głupiej kostki? Przecież to nic. 

    Co nie oznacza, że się nie martwię.

    Powiedzmy, że w połowie posłuchałam lekarza z tą przerwą, bo robię dłuższe na picie wody. Biorę łyka, po czym odkładam z boku butelkę i staję blisko przed lustrem, próbując, jak to pewien  k t o ś  raz polecił- wyobrazić sobie, że nie boli. Zwyczajnie  n i e   m y ś l   o   b ó l u . Łatwo mówić, nie? 

    Wracam do ćwiczenia moich kroków z chorełki. Zresztą co innego mi pozostało? Nawet już nie praca. 

    Zwolniono mnie. 

    Czy dziwi? Szczerze w ogóle. To znaczy.. może nie zwolniono oficjalnie, ale jak inaczej nazwać kiedy w zmienionym grafiku nie ma cię już w żadnym dniu do końca miesiąca. Plus piękna i ponad zachwalająca opinia kobiety od tagliatelle widnieje od wczoraj na stronie. Zgaduję, nie jest to jedyny powód przez który doszło do tej sytuacji. Lecz pomimo, że mnie to ruszyło, pocieszam się faktem jaki mówi o ogromnej ilości miejsc pracy dookoła, a nigdy nie wiadomo czy kolejna oferta nie okaże się lepsza od poprzedniej. Stresująca jest inna rzecz. A mianowicie  j a k  d ł u g o  zajmie szukanie czegoś nowego. Lecz do pewnego dnia, coś innego niż robota i pieniądze, jest na pierwszym miejscu.

    Skaczę.

    Pas de soubresaut.

    Nie wiem co z Harrym. Ale wolę zamknąć tamten rozdział.

    Przerywam. Jezu jak się zmachałam.

    Zawsze miałam wątpliwości co do ufności do drugiego człowieka. On był pierwszym jakiemu czułam zaufać można praktycznie w stu procentach. 

    Powtarzam znowu, tym razem by było poprawnie. 

    Muszę się skupić. 

    Jeszcze raz.

    - Jezu. - mówię pod nosem, zatrzymując się oraz łapię za głowę. Chodzę nerwowo. Przybliżam do lustra, kładąc dłonie na biodrach.

    Za jakoś tydzień występ. Matko, to już tylko tydzień. 

    Nie wierzę, że prawie się tego doczekałam.

    Dobra teraz piruet. En Dedans. 

    A teraz kilka naraz.

    Wywalam się. 

    Wstaję. 

    No dalej.. powtórz to. 

    Tak jakby tu był i ci mówił. 

    Powtarzam. 

    Kolano. Otwieraj kolano.

(Im)possible [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz