5.

86 13 6
                                    

Nie wiedziałem nawet kiedy, a zasnąłem. Obudziła mnie obsługa, podjeżdżając z tacą, na której było jedzenie. Myślałem że się zabije. Ciągle tylko jedzenie! Żyjemy by jeść czy jemy by żyć?
— W razie gdybyś nie zjadł wszystkiego, to postaw talerze na stoliku na korytarzu, okej? Nie jesteś leżący, więc po mału, delikatnie możesz wstać. — Uśmiechnęła się jedna z pań w niebieskim stroju i przez moment miałem wrażenie, że tym miłym uśmiechem analizuje moją duszę.
— Jakbyś czegoś potrzebował, obok masz pilocik z dwoma guzikami, biały jest od włączania światła nad łóżkiem, czerwony do wezwania pielęgniarek z dyżurki. Czy na ten moment, czegoś potrzebujesz?

Czułem się jak w jakimś cyrku, gdzie to one są widownią, a ja występującym, wszystkie oczy były na mnie, a ja jedyne czego dziś chciałem to tylko spotkać się z moim chłopakiem.
— Okej, dwie rzeczy, pierwsza to, która jest godzina? W tej sali nie ma nawet zegarka, czuję się jak w wariatkowie kiedy nie wiem jaka jest konkretna godzina.
— Aktualnie mamy godzinę 18:12, a druga rzecz?— Spytała poszerzając swój uśmiech, tym razem jakaś pinda ubrana na różowo.
— Druga sprawa.. — Sięgnąłem na szafkę i jednym ruchem zgarnąłem wszystkie monety, które zostawił mi Hubert.
— Poproszę, jeśli można, o wykupienie telewizji na godzinę albo nawet półtora, jeżeli jest taka opcja.

Ich miny przybrały bardzo obojętny wyraz i była chwila ciszy, aż trzecia z nich, tym razem cała na biało, jak królowa jakaś, wzięła ode mnie pieniądze i wyszła, a reszta za nią.
Kobiety są dziwne, pomyślałem odchylając głowę do tyłu. Dobrze że jestem gejem. Kocham być gejem, opowiadać sprośne żarty lub robić nieboskie rzeczy z Hubertem. Znajomi mieli wyjebane w to z kim się liżę lub pieprzę, wychodzili z założenia, jak to Ernest gadał "Nie liczy się w czyjej dupie maczasz chuja, liczy się jaki jesteś dla innych", natomiast Dominik lub kiedyś jeszcze Marcin, jak miałem z nim dobry kontakt, powtarzali jak nakręceni "Raz w dupę nie gej, za drugim to poprawka, a za trzecim się zeruje" więc śmieli się, że tak naprawdę nie jestem gejem. Wszystko oczywiście w żartach, mieli pełen szacunek do mnie, czy do Huberta. Choć dostaliśmy prośbę, aby nie miziać się w nadmiarze w ich towarzystwie, ale doskonale rozumieliśmy z Hubertem, że to nic przyjemnego jak jakaś parka zjada sobie twarze przy tobie.

Nagle w sali włączył się telewizor, leciał jakiś program o policjantach, doskonale go kojarzyłem, mój ojciec odkąd stracił pracę, co wieczór siada i od godziny 19:00, punktualnie ani minuty spóźnienia, ogląda ten sam program, komentując często głośno i jedząc przy tym różne kanapki.
Co dziwne, nie jest to typowy "obraz starego", nigdy nie siada przed telewizorem z piwem lub z wódką. Jest zdania że alkohol jest dobry, ale w umiarze, a on chcąc utrzymać rodzinę nie może popaść w alkoholizm, bo tylko słabi mają nałogi.
Ciężko się z nim zgodzić, nie chcę go urażać lub robić przykrości, ale będąc bezrobotnym słabo idzie mu utrzymywanie rodziny. Okej, szuka pracy i łapie się małych robótek dorywczych, ale to mama ciężko pracuje dla nas. Dodatkowo, szanuję jego złotą myśl i idee, że nie popadł jeszcze w jakiś dołek i alkoholizm.
Ale czy naprawdę trzeba być słabym aby mieć nałogi?
Przez chwilę pomyślałem o Dominiku, od jakiegoś roku bierze w nos. Bardzo się przez ten czas zmienił, zaczął opuszczać lekcje, ale też stał się odważniejszy i pewniejszy siebie. Nie chodzi całe dnie napruty, ale każdy z nas, jego bliższych znajomych wie, że przynajmniej co drugi wieczór, w domowym zaciszu, chłopak na pewno leży w łóżku w innym świecie. Dużo na to wskazuje chociaż fakt, że po godzinie 17 Dominik nie odpisze na żadnego SMSa lub nie odbierze żadnego telefonu, aż do godziny 8 rano, następnego dnia. Chyba że wypada piątek, to kontakt z nim będzie możliwy w sobotę po południu.

Ale czy Dominik jest słaby? Ma swoje problemy jak każdy z nas, ale czy jest słaby? Zgryzłem dolną wargę.
Zaskrzypiały nagle drzwi do sali, pani w różowym odłożyła resztę monet na stolik obok mnie.
— Kupiłyśmy półtorej godziny, proszę niech pan coś zje teraz. — Powiedziała udawanym, zatroskanym głosem.
Skinąłem tylko głową w geście podziękowania, a ta zniknęła za drzwiami, które przymknęła na tyle, że nie zostały w pełni zamknięte, a od pełnego zamknięcia dzielił je centymetr.

Czy jeżeli ja palę papierosy, to jestem słaby?
Pokręciłem głową. Fizycznie byłem przeciętny, w kaszę sobie dmuchać nie dałem i zawsze potrafiłem obronić dobre imię swoje, swoich przyjaciół, rodziny czy ukochanego. Ale psychicznie?

Spojrzałem ukradkiem na suchą kromkę chleba.
Od czegoś trzeba zacząć. Sięgnąłem po jedną suchą kromkę, obok której zaraz leżały plasterki szynki, kawałek masła, sałata i do tego jakiś jogurt. Połamałem ją na kawałki i bardzo powoli zacząłem jeść. Początek był trudny, czułem gulę w gardle, ale łyk gorącej herbaty załagodził temat. 

Czy ja jestem słaby?

Wpatrzony w telewizor, męczyłem jedną kromkę chleba dobre 15 minut. Potem wziąłem w palce kawałek ukrojonej sałaty i na raz włożyłem ją do ust.

Czułem nagle jak głód przeszywa całe moje ciało.
Poczułem głód pierwszy raz od tak dawna. Byłem nawet zaskoczony, miałem ochotę krzyknąć z radości i napisać do Huberta.
Mój telefon naładował się od jego na jedyne 15%, ale tyle wystarczyło żeby wysłać SMSa o krótkiej treści.
Blondyn odpisał niemal od razu, że bardzo się cieszy i trzeba zaczynać małymi krokami, ale jednak pracować nad tym.

Zjadłem wszystko. Wszystko co dostałem. Nawet ten jebany jogurt, który smakował jak jakaś sperma, którą ktoś je i przegryza do tego owoca, bo miał smak owocowy, ale ciężko powiedzieć jakie to były owoce. Na etykiecie była truskawka, malina i banan. Kto kurwa wymyśla tak pojebane smaki? Powoli zsunąłem się z łóżka, w samych skarpetach, w jednym ręku trzymając talerz, a w drugim kroplówkę, podszedłem do drzwi. Wychyliłem głowę i odstawiłem talerz całkowicie pusty na stoliku obok.

Zamknąłem drzwi, umyłem ręce w umywalce obok i wróciłem do łóżka.
Doskonale wiedziałem, że jutro stąd nie wyjdę. Polityka szpitala wygląda tak "Jak cię przyjęliśmy, to za trzy dni wypuścimy".
Dlaczego za trzy dni? To proste, za trzy dni leczenia pacjenta dostają kasę, za dwa czy za jeden nie.

Modliłem się aby jutro ktoś mnie odwiedził, cisza panująca w tym miejscu była przytłaczająca, a zapach środków dezynfekcji i czystości przyprawiał mnie o mdłości.

Kiedy tylko telewizor się wyłączył, co oznaczało koniec czasu na zabawę, zgasiłem światło w sali, poszedłem się odlać i kurwa jakie te łazienki w szpitalu są ładne, a jakie czyste, mogłem widzieć swoje odbicie w kiblu, kiedy oddawałem swój mocz do niego.
Później wciągnąłem się do łóżka, przykryłem szczelnie kołdrą i chciałem spać, kiedy przypomniało mi się, że ciągle mam podpiętą kroplówkę. Minęło tyle czasu a substancji było trochę mniej jak połowa. Czułem irytację, nie mogłem wygodnie się przez to ułożyć.

Próbowałem zasnąć jakkolwiek, ale tylko słyszałem szepty i śmiechy pielęgniarek, które nagle można było słyszeć oraz hałas, wywoływany przez te pierdolone jeżdżące tacki zabierające jedzenie ale i wożące leki.

Nagle światło na sali się zapaliło.
— Wstajemy książę, jeszcze nie koniec dnia. Mamy dopiero.. dokładnie 20:38, koleżanki mi powiedziały, że lubisz wiedzieć jaka jest godzina. — Stara pielęgniarka, na moje oko około 60 lat, z nadwagą, przyprowadziła sobie tackę z lekami i zakładała niebieskie rękawiczki.
— Chodź no tu niech no zerknę. — Wyciągnęła nagle jakąś kartkę i znowu nastała cisza. Odsunąłem kołdrę do pasa, byłem wkurwiony że przeszkadza mi jakaś stara pruchwa w spaniu.
— No Karol, narozrabiałeś widzę.. Pokaż no się.

Usiadłem na łóżku wywracając oczami, kobieta zmierzyła mi temperaturę i podała jakieś dwie tabletki.
— Masz wodę? Nie masz widzę, masz no tu to i połykaj. — Podała mi jakąś wodę, która stała na dole tacki, oczywiście nalała mi ją do kubeczka jednorazowego. Chwilę popatrzyłem się krzywo na tabletki, jedna biała druga niebieska, ale wziąłem je wiedząc, że najwyżej umrę.

— Długo to gówno, znaczy ojej, kroplówka będzie jeszcze leciała?
— To gówno to kroplówka nawadniająca, one zawsze długo lecą, czasami cztery, czasami sześć, a czasami nawet dwanaście godzin. Nie mogę tego przyspieszyć, bo masz być nawadniany w odpowiednim równym tempie. Dobranoc! — Zabrała się ze swoją tacką i znowu drzwi nie zostały zamknięte. Oni kurwa się boją że ja się powieszę na klamce jak drzwi będą zamknięte, a nie centymetr od framugi?

Wstałem, zgasiłem światło, zamknąłem drzwi, wróciłem do łóżka. Kładąc się myślałem o Hubercie, było mi to żal, że tyle ze mną i przeze mnie musi przechodzić.

𝗧𝗵𝗿𝗼𝘄 𝗶𝘁 𝗼𝘂𝘁 | 𝘿𝙭𝘿Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz