Rozdział 2

406 21 7
                                    

~Perspektywa Ginny~

Był  sobotni poranek, w kawiarni nie było za wiele klientów o tak wczesnej porze, jaką była 9 rano.

Wraz z Luną stałyśmy za barem, rozmawiając o moim bracie, który dzisiejszego dnia miał iść na swoją drugą randkę z Zabinim.

Dalej nie mogłam uwierzyć, że Pansy zaproponowała mi tak przystojnego mężczyznę dla mojego brata.

-Wiesz luna, martwię się o Rona, jako jedyny nikogo nie ma z rodziny no może oprócz Charliego, ale i tak nawet Percy ma męża- powiedziałam, krzyżując ręce, pomimo tego, że często śmiałam się z Rona, to tak naprawdę martwiłam się o niego, i chce by jego najszczerszy uśmiech, znowu pojawił się na jego twarzy.

-Wiem kochanie, ale może dzięki Blaise'owi to się zmieni- powiedziała blondynka, kładąc rękę na moim ramieniu. Gdyby nie luna ta kawiarnia by nie powstała, obydwie wkładamy serce i pasję w to miejsce, jednak to luna zajmuje się wszystkimi roślinami i dba o każdy detal.

-Tak w nim pokładam ostatnią nadzieję- oznajmiłam, zakładając kosmyk za ucho mojej ukochanej.

-Wydaje się być miłym zresztą spójrz kto nas odwiedził- powiedziała, wskazując na Pansy wraz z małą Rosie. 

-Hej dziewczyny czy dostaniemy tu kawę i pyszną babeczkę dla tej królewny?- zapytała Pansy, usadawiając ostrożnie mała Rosie na krześle.

-Już podajemy- oznajmiłyśmy równocześnie.

~Perspektywa Ron~

Zmierzałem na drugie spotkanie z Blaisem które miało się odbyć w parku.
Idąc, rozmyślałem o mężczyźnie, z którym spotkałem się dwa dni temu.

Kiedy zbliżałem się do wyznaczonego miejsca zobaczyłem postać Zabiniego, lekko uśmiechnąłem się na widok mężczyzny.

-Hej miło cię widzieć Ron- powiedział odgarniając włosy do tyłu

-Mi ciebie też Blaise- przywitałem się, przestępując z nogi na nogę.

-Może się przejdźmy?- zapytał, a ja ruszyłem z miejsca na znak zgody.
Jakiś czas szliśmy w ciszy obok siebie, w końcu jednak Blaise przerwał ciszę panującą między nami.

-Wiec czym się zajmujesz?- zapytał,  patrząc przed siebie.

-Pracuję, w sklepię moich braci, praca aurora po prostu nie była dla mnie- odpowiedziałem, bawiąc się kluczami od mieszkania w kieszeni.

-Harry często o tobie mówi- powiedział, patrząc na mnie chwilę.

-Myślałem, że pomagasz Hermionie- 

-Tak, ale Harry często przychodzi- oznajmił, rozmawialiśmy jeszcze chwilę kiedy jego telefon głośno zabrzęczał, od razu mnie przeprosił i odebrał, Chwilę później okazało się, że musi pojechać do ministerstwa, pomimo że miał dziś wolne, Jednak umówiliśmy się na kolejne spotkanie.

Time skip
17.46

Siedziałem na kanapie oglądając serial gdy mój telefon zaczął dzwonić.
Było to połączenie od Harry’ego, jednak nie wiedziałem co mój przyjaciel, chciałby ode mnie o tej porze, pomimo tego odebrałem.

-Halo?- 
-O hej Ron ciesze się, że odebrałeś- Powiedział Harry po drugiej stronie słuchawki
-Hej coś się stało, że dzwonisz?- zapytałem, poprawiając się na kanapie.

-Chciałem się zapytać, czy nie chciałbyś się spotkać tak jak za dawnych czasów- Oznajmił mężczyzna.

-Niech zgadnę Syriusz i Remus zabierają Jamesa do siebie na weekend?- zapytałem 

-Tak, ale dopiero za tydzień- Powiedział.

-Okej, ale gdzie?- zapytałem znowu Okularnika.

-Dziurawy kocioł to do zobaczenia za tydzień- oznajmił, po czym przerwał połączenie.
Chwilę jeszcze po telefonie od Pottera oglądałem serial, jednak zmęczenie wygrało i resztkami sił dowlokłem się do łóżka, gdzie udałem się do krainy snów.

-~~~~~-
Hej mam nadzieję, że się spodoba.
Mam nadzieję, że pomysł z perspektywą innych bohaterów niż Blaise i Ron się spodoba.
Jeśli komuś by się spodobało to, zapraszam do innych książek na moim profilu.
Jeśli ktoś miałby jakieś sugestie niech, do mnie napiszę lub w komentarzu.
Z góry dziękuje za przeczytanie ♡♡♡.

Twój uśmiech - BlaironOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz