~Perspektywa Luna~
Patrzyłam na Ginny która próbowała się dodzwonić do swojego brata, ponieważ ten prawie od tygodnia nie dawał o sobie znaków życia. Przykro mi się robiło, patrząc jak moja ukochana, kolejny raz wybiera numer brata, siedząc na kanapie. Ja natomiast zaparzyłam jej ulubioną herbatę, by mogła na chwilę oderwać się od telefonu.
Postawiłam kubek z herbatą na stoliku a sama usiadłam obok Ginny najbliżej jak mogłam i odgarnęłam jej włosy za ucho.
-Ginny zostaw ten telefon i napij się herbaty- powiedziałam troskliwie, gładząc ją po policzku.-Przepraszam Luna, ale martwię się o Rona- oznajmiła, biorąc łyk z kubka.
-Nie masz za co przepraszać, ale mam świetny pomysł- przerwałam, czekając aż Rudowłosa, da mi znak, bym mówiła dalej. Ginny kiwnęła głową, a ja zaczęłam mówić dalej- Może po prostu jutro się do niego wybierzemy w końcu już późno, a przy okazji zrobimy sobie dzień wolny- Wyjaśniłam, a kobieta położyła głowę na moim ramieniu.
-Masz rację Luna to wspaniały pomysł- powiedziała, a ja zaczęłam gładzić ją po policzku.
~Perspektywa Ron~
Patrzyłem przed siebie, nie mając siły, by wstać, nie miałem siły nic zrobić, czułem się bezużyteczny, mój telefon leżał wyciszony na szafce obok, dzwoniąc co jakiś czas a na podłodze leżały listy, których nie chciałem, otwierać wiedząc, że są od rodziny lub Zabiniego. Czułem się głupio, że znowu wszyscy musieli się o mnie martwić.
Kolejna sowa wleciała do pokoju, upuszczając list na moje łóżko, miałem zrzucić list kiedy zauważyłem, od kogo jest, był od Nevilla, zdziwiłem się, jednak od razu go otworzyłem.
Ron jeśli czytasz ten list, to pewnie domyślasz się, że Blaise poinformował mnie o tym co między wami zaszło, nie chcę go usprawiedliwiać, chcę tylko porozmawiać i się potkać. Nevill.
Nie wiem, co mnie pchnęło do tego, by zadzwonić do Longbottoma i zgodzić się na spotkanie w ulubionej mugolskiej kawiarni Nevilla, jednak wstałem i ogarnąłem się, ubrałem bluzę, jeansy, buty narzuciłem kurtkę, zabrałem ze stolika telefon, rozczesałem przydługie włosy i wyszedłem z domu na miejsce spotkania.
Pierwszy raz od tygodnia poczułem się sobą z Hogwartu, za którym tak bardzo tęskniłem, uwielbiałem spacerować po zamku nocą, wiem jednak, że te lata nie wrócą, ale brakuje mi przyjaciół i tych chwili, które spędziliśmy razem, wkurzający uwag Hermiony, towarzystwa Harry’ego i naszych przygód jednak wiem, że Harry ma kochającego męża i syna a Hermiona wspaniałą żonę, z którą niedawno adoptowały dwa koty. Brakuje mi ich w codziennym życiu.
Skończyłem myślec kiedy odnalazłem Nevilla, który siedział w koncie kawiarni, czytając książkę, którą odłożył nie długo po tym jak mnie zobaczył.
-Hejka Ron, dawno się nie widzieliśmy, a i zamówiłem ci kawę- Oznajmił Nevill.
-Hej i dzięki- powiedziałem, siadając na krześle naprzeciw Mężczyzny.- I prawda dawno się nie widzieliśmy- dodałem po chwili.
-Bardzo się chciałem się z wami spotkać, ale McGonagall mnie nie puściła- oznajmił, przyjmując od kelnerki zamówienie.
-Więc dlaczego tutaj siedzimy kiedy jest rok szkolny?- zapytałem, ściągając kurtkę.
-Wielu uczniów pojechało na wycieczkę a garstka, pozostałych ma wolne- powiedział spokojnym głosem.
-Wiesz, jednak że nie spotkaliśmy się tu by rozmawiać o mnie- Dodał, po czym wziął łyk Herbaty, którą zamówił.-Wiem więc od czego mam zacząć?- zapytałem, spuszczając wzrok na stół.
-Może, dlaczego z nim zerwałeś-
-Okłamał mnie, nie powiedział mi o tym, że ma dziecko jeśli dam mu szanse to skąd mam mieć pewność, że nie oszuka mnie ponownie- powiedziałem patrząc w oczy Nevilla.
-Ron rozumiem, co powiedziałeś jednak z kąt, możesz mieć pewność, że znowu cię oszuka?- zapytał znowu, pijąc herbatę.
-Bo już raz tak miałem i nie pozwolę by tak, było i tym razem- powiedziałem zdenerwowany, spojrzałem na kawę, która stygła przede mną.
-Co to znaczy, że już raz tak miałeś- spytał, patrząc na mnie jak na wystraszonego ucznia.
-Dwa lata temu na imprezie poznałem chłopaka, też był czarodziejem, rozmawialiśmy i jakoś wyszło, że zaczęliśmy się spotykać, po miesiącu znajomości zamieszkaliśmy razem w moim obecnym mieszkaniu, razem je wybraliśmy, pracowałem wtedy jako auror on też w ministerstwie, po paru tygodniach zauważyłem, że całował się z jakąś dziewczyną, wmówił mi, że to jego kuzynka więc dałem mu drugą szansę trzy miesiące później miałem wrócić późno w nocy, jednak wrodziłem wcześniej. Nakryłem ich wtedy, dziewczyna wyszła a my, się sprzeczaliśmy do tego stopnia, że użył różdżki, od tamtego momentu na prawej ręce mam bliznę. Kazałem mu się wyprowadzić i od tamtego czasu nikomu nie ufam, kochałem go jak głupi, a on mnie zdradził- opowiedziałem i zacząłem płakać, nienawidziłem tego wspomnienia, nie odzywałem się po tym rozstaniu do nikogo, miałem problemy ze snem, zacząłem pić kawę, a mój uśmiech już nie był taki sam, był i jest sztuczny.
-Ron spokojnie wszystko się ułoży, dlaczego o tym nie mówiłeś?- zapytał, kucając przede mną, by móc popatrzeć w mój spuszczony wzrok.
-Miałem wam opowiedzieć jak próbowałem pozbyć się siebie z tego świata, biorąc chorą ilość tabletek nasennych i jak Ginny i Luna mnie uratowały- Powiedziałem, rozklejając się, przed którego Przyjacielem nie doceniałem. Nevill pomógł mi wstać i zaprowadził mnie do mieszkania, gdzie próbował mi pomóc.
-~~~~~~-
Hej mam nadzieję, że się spodoba.
Ciesze się, że komuś podoba się moje opowiadanie ♡♡♡.
Z okazji świąt Wielkanocnych chciałabym wam życzyć smacznego jajka, mokrego dyngusa i dobrego czasu spędzonego z najbliższymi.
Jeśli komuś by się spodobało to, zapraszam do innych książek na moim profilu.
Jeśli ktoś miałby jakieś sugestie niech, do mnie napiszę lub w komentarzu.
Z góry dziękuje za przeczytanie ♡♡♡.
CZYTASZ
Twój uśmiech - Blairon
Fanfiction-Zgodzę się na ten pomysł tylko dlatego, że Lunie nie da się odmówić a po drugię jeśli randka nie wypali, dajesz mi dwa galeony- oznajmiłem, patrząc na siostrę i w duchu modląc się, by się nie zgodziła. -Zgoda, ale jeśli wypali, to ty mi dajesz te d...