Rozdział 2 - Przybycie

36 3 2
                                    

Zhongli Pov

Zostałem wezwany przez Ningguang. Chciała się pilnie ze mną zobaczyć. Pewnie dotyczy to TEJ rzeczy z umowy którą zawarłem z tamtą członkinią fatui.

Jednak dalej nie wiem kogo dokładnie mają przysłać. Wiem że ma przybyć jutro więc pewnie chce ze mną omówić wszystko do do kwestii gościa.

Wszedłem do schodziłem w dół po schodach w Jade Chamberze aż ujrzałem jak kobieta chodzi niespokojna w te i spowrotem. Zastanawiam się o co jej chodzi.

- Chciałaś mnie widzieć Ningguang? - zapytałem podchodząc do niej bliżej

- Owszem ponieważ wysyłają nam innego Fatui niż mieli - słychać, że jej ton jest podirytowany postąpieniem organizacji.

- Co takiego? - Nie rozumiałem obecnej sytuacji. Kto w takim razie i kiedy przybędzie do Liyue?

- Mieli wysłać do nas numer 9 Fatui Harbingers, Pantalona. Okazuje się, że podczas jego misji narodziły się komplikacje więc nie jest w stanie przybyć - zauważyłem jak podchodzi do biurka i wyciąga z niego jakąś teczkę z dokumentami.

- To podejrzane. Czy wiesz już kto się zjawi i kiedy na jego miejsce? - spytałem wciąż obserwując jej ruchy i zachowanie

- Childe/Tartaglia numer 11 Fatui Harbingers i wierny pupilek Carycy. Ma przybyć dzisiaj wieczorem. W tej teczce znajdują się wszystkie dane o nim. Delusion, wizja, jakimi broniami się posługuje i głównie tego typu rzeczy. - oznajmiła podając mi teczkę do rąk

Otworzyłem teczkę i zobaczyłem dość wiele papierów na temat jego przewinień, sposobu walki i tak dalej. Przejrzałem je szybko. Nie mam obecnie na to czasu. Może i nie jestem już archonem ale wciąż mam inne zajęcia.

- Przejrzyj w wolnej chwili dokładnie- powiedziała - Te dane będą dla ciebie bardzo użyteczne.

- Wiem, przysiądę do tego jeszcze przed jego przybyciem. Dziękuję za informację, a teraz wybacz ale muszę już iść - po tych słowach machnąłem do dziewczyny i wyszedłem z jej pałacu. Bezpiecznie dotarłem na ziemię i udałem się do mojej ulubionej herbaciarni. Tam usiądę, wypije herbatę i przejrzę wszystko na spokojnie

Jak postanowiłem tak i zrobiłem. Wolnym krokiem idąc w stronę herbaciarni zastanawiałem się jaki on jest. W końcu nigdy nie widziałem go tutaj ale o jego dokonaniach i co zrobił nie jedna osoba tutaj słyszała.

Wszedłem do budynku i zamówiłem herbatę. Normalnie siedziałbym z nią na zewnątrz ale nie chce aby wiatr zdmuchnął papiery. Są ważne i lepiej aby dane o organizacji Carycy nie wpadły w niepowołane ręce. Dla bezpieczeństwa innych nacji, oraz ich mieszkańców.

Kto wie czy gdzieś w dalekich głębinach Taveyatu nie kryje się gorsza organizacja od Fatui? Nikt tego nie wie. Nawet archoni wolą nie zapuszczać się w niektóre miejsca swoich nacji. Szczególnie kiedy zrezygnowali z swojej posady i są śmiertelnikami. Może mieć to dla nich okropne skutki

Tartaglia Pov

Na oko dochodziła 18. Nie zostało mi już daleko do Liyue. Signora dała mi pewien list. Postanowiłem go otworzyć i przeczytać.

Kiedy już to wykonałem nie dowierzałem własnym oczom ,, Pozatym, że masz zdobyć gnozis Moraxa jest też inne zadanie. Mianowicie obecnie jesteśmy w trakcie kolekcjonowania wszystkich amuletów które pozwolą przywołać nam coś co pozwoli zniszczyć Liyue. TY jesteś osobą która to zadanie wykona. Dopóki go nie ukończysz nie masz po co wracać "

Czy ona naprawdę nie ma co robić tylko zachciało jej się niszczyć inne nacje? Mam już wystarczająco trudne zadanie a ta wiedźma dowaliła mi jeszcze roboty.

Skaranie boskie. Za jakie grzechy? To Pantalone miał być na moim miejscu. Nie wiem nawet jakim cudem jest wyżej w randze odemnie. Ale nie ważne.

Skip time -- brama do Liyue

Po długiej podróżny w końcu dotarłem przed bramę. Oczywiście zatrzymała mnie straż. Wiedzieli, że jestem z Fatui więc musiałem im pokazać list od Signory i inne papiery które kobieta kazała mi pokazać. Strażnicy patrzyli na mnie krzywym wzrokiem jednak pozwolili mi przejść bez żadnych innych komplikacji.

Wiem, że ktoś ma mnie odebrać jak przejdę przez most. Nie wiem jednak jak wygląda i kim jest.

Wtedy zauważyłem dość wysokiego mężczyznę. Długie spięte brązowe włosy z złotymi końcówkami oraz złotymi i pięknymi jak złoto mieszane z bursztynem oczami. Podszedł do mnie

- To ty jesteś Tartaglia? - zapytał

- Tak to ja - odpowiedziałem

- Miło cię poznać. Nazywam się Zhongli. Jestem osobą z którą będziesz obecnie mieszkał oraz która będzie miała cię na oku - z delikatnym uśmiechem na twarzy wystawił rękę na przywitanie

- Również miło mi poznać - odwzajemniłem ciepło usmiech i uścisnąłem jego rękę.

Mężczyzna nie wyglądał narazie na takiego co by się na mnie miał rzucić z bronią i zabić żywcem tak jak to większość osób wtajemniczonych w to kim są fatui i co robią.

On wydaje się inny, jest w nim coś wyjątkowego ale nie wiem co to takiego. Zobaczmy co przyniesie los...

------

Mam nadzieję, że podobał wam się ten rozdział, kolejny pojawi się już niedługo

Mój skarb -- Zhongli x ChildeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz