Rozdział 1 - Zlecenie

39 3 1
                                    

Pov - 3 osoba

Obudził się. Nie znosił tego snu który przypominał mu o jego okropnej przeszłości. Pamiętał to. Pamiętał wyraz twarzy swoich rodziców kiedy wrócił po wizycie u Carycy kiedy pod dom odprowadził go Pulcinella.

Ojciec był wściekły a oczach matki widział zawód. Na twarzy widniała zaschnięta krew potworów które udało mu się zabić. A jego ubrania były w niektórych miejscach podarte od stworów stworów z którymi stoczył walkę.

Na same wspomnienie aż mu się niedobrze zrobiło. Postanowił wstać i pójść wziąć zimny rozbudzający prysznic aby spłukać z siebie poczucie braku własnej wartości.

***
Po 10 minutach lodowatego prysznica wyszedł ubrany w swój tradycyjny stroj Fatui. Wyjrzał przez okno. Jak na kraj w którym zawsze jest zima i mroźne temperatury dzisiaj było nawet znośnie.

Zajrzał do pokoju swojego rodzeństwa. Jeszcze spali. Patrząc na to jak jasno jest na dworze szczeliłby, że jest około 6 rano więc co się dziwić.

Zszedł po schodach na dół do kuchni aby zrobić sobie śniadanie. Postawił na tofu. Nie ma jak to coś słodkiego na rozpoczęcie dnia ale nie przejmował się tym, że mógł go rozboleć brzuch lub coś takiego. Więc zrobił sobie posiłek i poszedł wpatrywać się w widoki za oknem.

Nie miał szczególnych planów na dzisiejszy dzień. Jakieś polowanie, łowienie ryb lub coś w tym stylu? W Shnezhnayi nie ma co robić a jak inni powiedzą mu, że jest dużo atrakcji i możliwości ten na każdą podaną odpowie, że wykonywał. W końcu mieszka tam od lat. Pomijając krótką przerwę dobrze wiemy z jakiego powodu...

Kiedy zjadł wyszedł na dwór. Nie ubierał żadnej kurtki ponieważ przywyknął do zimna i nie przeszkadzało mu ono. Zabrał ze sobą swój łuk i zamknął drzwi na klucz zostawiając prędzej karteczkę, że wyszedł aby rodzeństwo się nie martwiło.

Zmierzał ku lasu. Pomimo, że było jasno to z daleka wyglądał tak jakby panowała w nim noc. W tym lesie jak się zagłębisz w najdalsze zakątki możesz spotkać naprawdę ogromne i silne potwory. Także osobą bez wizji bądź jakiegokolwiek doświadczenia i zwinności nie zalecałby zapuszczać się za daleko.

Nie zdążył zajść za daleko ponieważ zza rogu jego domu wynurzyła się kobieca postać. Znał ją. Jasne włosy, długa biało-czarna sukienka z czerwonymi elementami. Nie cieszył się na jej widok. La Sognora. Numer 6 organizacji Fatui.

Tartaglia Pov

Kobieta wynurzyła się zza rogu.

- Tartaglia - odezwała się swoim chłodnym głosem. Nie lubiłem jej słuchać ale jeżeli pofatygowała się tutaj to z pewnością ma jakiś powód.

- Czego tutaj szukasz Signora? - spytałem z nutką niezadowolenia w głosie.

- Mam dla ciebie informacje. Nie obchodzi mnie czy się zgadzasz czy nie. Twoja opinia nie zrobi tu żadnej różnicy bo rozkaz to rozkaz - rzekła.

- Przejdź do rzeczy a nie przedłużasz - syknąłem oziębłym tonem

- Caryca wydała rozkaz abyś udał się do Liyue i zdobył gnoze archona geo. Powiedziała, że masz bez niej nie wracać do Shnezhnayi - powiedziała

Zszokowało mnie. Co? Ja do Liyue? Nie mogła wysłać kogoś innego? Nie uwierze, że taki Pantalone czy Dottore mają co robić. A szczególnie Dottore. Ten to ma zdecydowanie za dużo wolnego czasu moim zdaniem przez co najgorsza robota zawsze spada na mnie. Jeszcze słowa ,, Nie wracaj bez niej do Shnezhnayi. " Bo co? Co Signora mu może zrobić?

- Dlaczego ja akurat jestem wysyłany na te misję?! - wrzasnąłem oburzony.

- Nie posiadam konkretnych informacji od niej dlaczego akurat ciebie wysyła. Ale powiedziała, że ma pewne plany co do twojego pobytu tam i będziesz regularnie dostawać listy - wyjaśniła.

- Kto się zajmie rodzeństwem? - No właśnie. Tonia, Teucer, Anthon. Co z nimi będzie pod moją nieobecność? Nie mogę pozwolić aby coś im się stało!

- O to się nie martw. Jedzenie i picie będzie do nich regularnie dostarczane a żadna krzywda nie zostanie im wyrządzona - odpowiedziała swoim typowym chłodnym, poważnym tonem.

- Kiedy wyruszam? - spytałem zaciekawiony. W końcu nie został podany mi termin kiedy mam wyruszyć.

- Teraz. - odpowiedziała

Teraz?! Czy ona jest poważna? Tak bez żadnego przygotowania?! Ale czego ja mogłem się po niej spodziewać? No cóż. Ale słyszałem, że w Liyue jest bardzo dobry lekarz a nazywa się Baizhu. Może znajdzie dla mnie jakieś leki na sen aby mnie koszmary nie męczyły? Miejmy nadzieję..

****

I to by było na tyle z tego rozdziału kochani! Mam nadzieje, że wam się spodoba

Mój skarb -- Zhongli x ChildeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz