Rozdział 4 - Dotrzymana obietnica

30 2 3
                                    

Childe Pov

Kiedy Ekaterina skończyła swoją zmianę w banku udaliśmy się na polane znajdującą się niedaleko. Co jak co ale tęskniłem za nią. Brakowało mi jej. I to bardzo. Cieszę się, że jestem w stanie dotrzymać obietnicy którą sobie złożyliśmy.

- Pospiesz się Childe! - Usłyszałem jej donośny głos. Znajdowała się już jakiś kawał drogi odemnie.

- Już idę! - odkrzyknąłem w jej stronę.

Zhongli szedł obok mnie w ciszy. No tak, przez te całą rozmowę i wspominki zapomniałem o jego obecności. Mężczyzna zdawał się obserwować mnie czujnie jakbym zamierzał ją zabić. Bez przesady nie zamorduje własnej przyjaciółki, za kogo on mnie uważa? Oczywiście mogę odnosić mylne wrażenia ale cóż, ja jego wzrok odbieram inaczej.

- Patrz jak tutaj pięknie - oznajmiła podchodząc do mnie i pociągając mnie za rękę wskazując widok gór i kwiatów znajdujących się tutaj

Nie będę zaprzeczał tutaj naprawdę jest ładnie.

- Masz rację, zgadzam się z tobą - oznajmiłem jej

Zhongli usiadł ją trawie i oparł głowę o pień drzewa. Nie powiem jego ubiór oraz ogólnie cały wygląd bardzo pasowały do tej sceneri.

Kiedy on siedział ja z Ekateriną zająłem pozycje do biegu.

- Zhongli mógłbyś nam odliczać? - Spytała go jasnowłosa

Mężczyzna tylko kiwnął głową potwierdzająco.

- 3...2...1.. start! - krzyknął w naszą stronę i wystartowaliśmy. Nie zaprzeczę kiedy krzyczał jego głos wciąż brzmiał elegancko i poważnie.

Niecałą chwilę później Ekaterina dobiegła do ustalonej wcześniej mety. Udało jej się. Dotrzymała swojego słowa, że pokona mnie w bieganiu. I osiągnęła go. Prześcignęła mnie.

- Mówiłam Ci, że mi się uda! - krzyknęła pełna dumy podchodząc do mnie

- Masz rację, udało Ci się - odparłem

Zauważyłem, że Zhongli zmierza w tym kierunku. Po chwili kiedy już zmniejszył dzielący nas dość spory kawałek drogi usłyszałem jego spokojny, elegancki ton.

- Childe, musimy się zbierać. Idziesz ze mną bo muszę oddać raport z dzisiejszego dnia do Ningguang - oznajmił

- Zamierzasz codziennie dawać jej raporty z dnia ze mną? O tym co robię, jak trenuje, czy trenuje i w ogóle? - spytałem go lekko niedowierzając.

- Taka praca, nic na to nie poradzę a wracając do twojego pytania to owszem muszę. To część zadania od niej więc nie mam wyboru - odpowiedział

- Skoro musimy to chodźmy. Chcę mieć to z głowy i położyć się do łóżka i odpocząć - mruknąłem cicho

Byłem już trochę zmęczony całym tym dniem. Cała ta podróż, oprowadzka i na sam koniec bieg. Nawet jak na mnie to męczące. Pracuje całe dnie i noce i mało sypiam a tym bardziej nie dostaje w ogóle prawie że wolnego więc nie mam zbyt dużego odpoczynku

- Do zobaczenia Childe - pomachała mi przyjaciółka kiedy oddalaliśmy się od niej

- Do zobaczenia - odmachałem jej

Pov - 3 osoba

Childe oraz Zhongli kierowali się w stronę pałacu aby zdać raport Ningguang. Po dłuższym czasie podróży dotarli na miejsce i weszli do pałacu schodząc powoli schodami w dół.

- Jesteśmy - Oznajmił złotooki.

- Cieszę się, że twoja misja się powodzi i nie spuszczasz go z oka ale pilnuj aby też nie grzebał mi w papierach. - rzekła mierząc Tartaglie niezbyt przyjemnym spojrzeniem.

- Spokojnie Panno Ningguang, może i należę do Fatui ale kulturę w sobie mam i szanuje prywatność drugiej osoby - Odpowiedział jej z uśmieszkiem

Kobieta wypuściła tylko ciche westchnienie.

- Pokaż notatki, które sporządziłeś podczas całego dzisiejszego dnia - w tym samym momencie po wypowiedzeniu słów wystawiła rękę aby odebrać papiery

- Proszę bardzo - Zhongli podał jej wszystkie kartki jakie zapisał - Nie działo się nic specjalnego i podejrzanego więc dużo tego nie ma - dodał po chwili

Przejrzała szybko papiery i odłożyła na biurko.

- Dziękuję, jesteś wolny. Możecie iść - oznajmiła

Po jej słowach Morax kiwnął tylko głową na znak, że zrozumiał i zaczął się kierować wraz z młodym Fatui do wyjścia.

-- 10 minut później --

W drodze do domu byłego boga panowała niezbyt komfortowa cisza. Kiedy po kolejnych minutach ciszy dotarli pod dom, jako pierwszy odezwał się Zhongli

- Oddaj mi swoją broń i wizję. - oznajmił poważnym tonem

- Co? Dlaczego? - Rudzielec rzekł pytająco - A co jeśli coś się stanie? Jak ja wtedy się obronię? - dodał po chwili

- Dopóki jesteś pod moją opieką w moim domu to nie masz czego się obawiać. Pozatym skąd mam pewność, że nie będziesz chciał mnie zabić w środku nocy? - wyjaśnił

Ajax nie wiedząc co na to powiedzieć po prostu cicho westchnął i odpiął wizje od paska podając mu ją razem bronią

- Masz. - powiedział pełen niechęci

- Dziękuję - Morax uśmiechnął sie wykonując gest aby rudzielec wszedł do domu co po chwili namysłu zrobił a drugi wszedł za nim

- Jakie masz wobec mnie plany? - niemalże natychmiast zapytał Tartaglia

- Narazie mam cię mieć na oku abyś nie zrobił nic głupiego. Co Ningguang zadecyduje aby z tobą zrobić nie zależy odemnie - powiedział kierując się w stronę kuchni w celu zrobienia herbaty.

- Będę w ogóle odbywał treningi? Jakieś ćwiczenia? Cokolwiek? - spytał zaciekawiony.

- Wykluczone. - powiedział stanowczo.

- Nie mogę wyjść z formy! Nie możesz mnie zaniedbywać! Co powie na to Caryca! - młodszy zaczął się buntować.

- Caryca zgodziła się na moje wszelakie warunki. Wysłałem do niej list odrazu po tym jak dowiedziałem się, że mam się tobą zajmować podczas twojego pobytu - oznajmił

- Tak? To pokaż mi jej odpowiedź na twój rzekomo wysłany list - rozkazał mu pełen nieufności

Morax skierował się do biurka aby po chwili wyjąć z niego kawałek papieru i podał go chłopakowi, który odrazu zaczął go czytać z skupieniem.

- Widzisz? Mówiłem ci - skierował słowa w stronę chłopaka, który wciąż czytał z niedowierzaniem list.

- A niech to! Nie sądziłem, że będzie w stanie mnie tak potraktować! - wykrzyknął w złości

- Uspokój się, złość ci nie pomoże a na ucieczkę i tak już za późno - starał się uspokoić go starszy.

- Nie uspokajaj mnie bo to nie ty jesteś w obcym mieście z odebraną wizją i bronią zdanym na łaskę jakiegoś obcego typa! - gniew młodego dalej nie ustawał a wręcz przeciwnie - nabierał na złości.

Złotooki tylko westchnął. Nie wiedział co miał mu odpowiedzieć.

- Idę spać. Dobranoc. Miej koszmary- rzekł nieprzyjemnym tonem

- Dobranoc - odpowiedział mu były bóg odpowiedział mu tonem spokojnym w porównaniu do niego.

------------

Mam nadzieję, że rozdział się podobał i wybaczcie, że tyle czasu nic nie wstawiłam

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 18, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Mój skarb -- Zhongli x ChildeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz