2.Karma

6.8K 157 107
                                    

Patrzyłam w szoku na chłopaka który bez zawahania wchodzi do MOJEGO biura, odwraca się i patrzy na mnie wyczekująco.

Wygląda dokładnie tak samo jak kilkanaście minut temu, tylko jego włosy są w lekkim nie ladzie i nie ma okularów słonecznych przez co mogę zobaczyć jego ciemne tęczówki, które wyrażały zdenerwowanie i chyba był trochę zagubiony? Nie wiem, w każdym razie wszedł do mojego biura tak o!

Popatrzyłam na Emily która stała obok mnie i patrzyła na szatyna z zdziwieniem, ale i zachwytem.
O Boże.

- Emily możesz wyjść na chwile- powiedziałam chłodnym i stanowczym tonem. Emily odrazu na mnie popatrzyła i pokiwała głową.

Patrzyłam jak szybko omija tego imbecyla i zamyka za sobą drzwi. A ja podnoszę się ze swojego siedzenia i patrzę na nie go wyczekująco, lecz odpowiada mi cisza. Oh jak miło szkoda, że taki cichy nie potrafił być wcześniej.

- Co tu robisz?- zapytałam starając się by mój głos był jak najbardziej chłodny i wyraźny.

Szatyn dalej się nie odzywał i patrzył na niezidentyfikowany punkt obok mnie.

- Halo?! Masz coś nie tak z głową?- zapytałam- Może chciałbyś mi jeszcze coś ciekawego powiedzieć co?!

Chłopak jak na zawołanie się ocknął i popatrzył na mnie zdezorientowanym wzrokiem.

-Chciałem ci tylko powiedzieć, że jeśli taka sytuacja się powtórzy, a ty- wskazał na mnie palcem- mnie nie przeprosisz to będziesz miała problemy. I to duże.

Popatrzyłam na niego nic nie rozumiejąc. A ja byłam taka głupia i myślałam przez chwile, że chce mnie przeprosić.

-Słucham? Za co miałam przepraszać?- zapytałam. Nic już nie rozumiałam.- Nic się nie stało twojemu pojazdowi i mojemu więc po co dalej drążysz?- zapytałam starając się opanować nad emocjami.

-Ze mną się nie kłóci, nie masz prawa podnosić na mnie głosu.-powiedział cichym, ale chłodnym tonem.

- Oh naprawdę? A za kogo ty się niby uważasz by mówić mi co mogę robić?!- ostatnie zdanie wykrzyczałam, bo ja nie jestem osobą, która da sobą rządzić.

W kilku krokach do mnie podszedł tak, że dzieliło nas tylko biurko. Nachylił się w moją stronę tak że prawie stykaliśmy się nosami.

Popatrzyłam na niego z pod rzęs i nie wiem czemu wtedy go nie odepchnęłam, ale tego nie zrobiłam patrzyłam na niego.

- Mogę ci mówić co masz robić, bo każdy w tym mieście mnie zna i wie, że się ze mną nie zadziera.- wyszeptał patrząc na mnie tym swoim chłodem, a ja poczułam zapach gumy miętowej i papierosów.

- Cóż skoro ja cię nie znam to znaczy, że jednak nie jesteś taki sławny jak twierdzisz.- powiedziałam równie cicho jak on.

- Zaraz możesz mnie poznać tak, że będziesz błagała o to bym nigdy nie pojawił się na twojej drodze.- wyszeptał jeszcze bardziej się do mnie zbliżając. Tak, że nasze usta prawie się ze sobą dotykały.

Na szczęście  szybko pomyślałam i odetchnęłam go lekko od siebie. Wyprostowałam się i popatrzyłam na niego z nie wzruszoną miną. Mogę przysiąc, że jego wzrok na chwile zatrzymał się na moich ustach.

- Kim ty w ogóle jesteś i jak się tu znalazłeś?- powiedziałam skanując jego rozśmieszoną twarz.

- Możesz mówić mi Malfas. A znalazłem się tu dzięki swoim sposobom.- westchną i rozglądnął się po pomieszczeniu.- Nie jest ciężko dowiedzieć się gdzie pracuje słynna Adeline Jones.- powiedział a w jego ustach moje imię brzmiało jak grzech.

Nawet nie pytałam skąd wie jak się nazywam, to psychol zresztą widział jak wchodzę do wieżowca, a obok niego są plakietki z pracownikami. Tam jestem również ja.

- Dobrze Malfasie więc skoro tylko to mi chciałeś powiedzieć, to możesz już iść i dać mi pracować- powiedziałam chłodnym i znudzonym tonem.

Patrzyłam na niego i zastanawiałam się kto mógł dać mu takie imię. Choć może to nazwisko? Wiem, że skądś ono mi się kojarzy.

- Wiedz, że twoje zachowanie nie obejdzie się bez kary.- wyszeptał i zamknął za sobą drzwi.

Prychnęłam. Tak może jeszcze mnie zleje jak małą dziewczynkę.

Kilka godzin później

Jest już 18:00 a ja dopiero teraz kończę swoją prace.
Jestem z siebie dumna, bo zrobiłam wszystko co dzisiaj miałam do zrobienia.

Wyszłam z wieżowca i ruszyłam do swojego auta. Było już ciemno i nikt się nie kręcił po parkingu.

Nagle poczułam szarpnięcie więc szybko się odwróciłam, ale nic nie zobaczyłam. Więc trochę poddenerwowana ruszyłam do samochodu.

Miałam już do niego wsiadać gdy zobaczyłam lekkie wgięcie pod bagażnikiem. Wyglądało to jak wgięcie zrobione jakimś kołem. Ale jakie auto uderza kołem w samoch...

- No nie kurwa, chyba sobie ze mnie żartujesz debilu!- powiedziałam już nawet nie próbując się pohamować. Nagle usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości, więc wyciągnęłam telefon z torebki i zobaczyłam kto napisał.

Od: Nieznany numer

Nieznany: Mówiłem Ci, że tego pożałujesz

Nieznany: I nie debil tylko Malfas jak już:)

Szybko schowałam telefon i zrobiłam powolny obrót wokół własnej osi rozglądając się. Nikogo nie zobaczyłam ale jak nic Malfas mnie obserwował, albo ktoś z jego ludzi.

Wsiadłam do samochodu i jak najszybciej odjechałam.

***

Tydzień minął mi całkiem znośnie, już nigdzie nie widziałam Malfasa, tylko czasem gdy wracałam do domu czułam się obserwowana. Ale nie zwracałam na to uwagi, bo pewnie miałam już jakieś zwidy.

Jest aktualnie piątek, a ja leżę na kanapie i oglądam Ginny&Georgia. Byłam właśnie w trakcie płakania przez Ginny, ale wszechświat miał inne plany.

Poczułam jak mój telefon wibruje obok mojej nogi,
więc szybko go wzięłam i odetchnęłam głęboko gdy zobaczyłam, że dzwoni do mnie Aurora.

- Hej laska co robisz jutro?- usłyszałam jej piskliwy głos.

- Hej, nie wiem jeszcze może sobie pośpię.-powiedziałam śpiącym głosem.

- O nie na to ci nie pozwolę, przecież ty prześpisz całe swoje życie!- wykrzyczała mi do telefonu. Ledwo ją słyszałam mimo krzyku, bo pewnie jak to Aurora jest na imprezie.

- Stara daj mi spać po prostu- powiedziałam z znudzeniem patrząc na telewizor.

- Nie ma opcji!-wykrzyczała- Jutro otwierają nowy klub. Wyślę ci lokalizacje i jutro o 19 masz być!- powiedziała bardzo poważnie, ale za moment zaczęła się śmiać.

- Aurora ja napra...- Nie dała mi skończyć bo się rozłączyła.

Naprawdę mi się nie chciało iść, ale może pogadam sobie z Aurorą i powiem jej o tym debilu którego spotkałam. Może ona coś wie na jego temat.

Wyłączyłam telewizor i ruszyłam schodami do swojej sypialni. Zmyłam makijaż, umyłam się i przebrałem w piżamę.

Przed snem myślałam o Malfasie. Naprawdę skądś kojarzę to nazwisko albo imię.

____________________________________

Nie wiem co się dzieje, ale mam chyba jakąś wenę, bo myślałam ze na spokojnie napisze sobie rozdział w ciągu kilku dni, a zrobiłam ten rozdział w jedną noc!

Więc macie rozdział na drugi dzień!

Następny rozdział jest już prawie gotowy więc za niedługo też się pojawi.

Meet the devil Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz