„ktoś, kogo warto powstrzymać"

96 13 14
                                    

Dwunasta zbliżała się ekspresowym tempem, a młodzieniec nie został jeszcze zastany poza progiem swojego pokoju. Pani Shikanoin nigdy nie przeszkadzała synowi w pracy. Tym razem miała taki sam cel, ale niepokój rósł w jej klatce piersiowej bez powodu.

Po walce z własnym sumieniem, zapukała w drzwi i uchyliła je lekko.

-Jelonku, czy wszystko w porządku?- troska wylewała się z jej ciepłego i cichego głosu.

Widok śpiącego syna w obecności zapełnionej tablicy korkowej, porozrzucanych kartek i ogólnego bałaganu na biurku, nie był wcale tak bardzo zadziwiający. Podeszła do niego i pogłaskała swojego syna po głowie.

- Heizou, obiad już prawie gotowy, wstawaj- ciepły głos rozbrzmiał w głowie wiśniowowłosego.

Chłopak mruknął i przeciągnął się nieznacznie. Przymrużył oczy, kiedy ostre promienie słońca zaczęły wypalać jego gałki oczne.

- Prosiłem Cię, żebyś nie odsłaniała zasłon w pracowni.

- Jeżeli bym tego nie robiła, dostałbyś depresji. Unikasz słońca jak poparzony, jelonku. To nie jest dobre dla twojego zdrowia.

- Mamo, spędzam całe dnie na patrolowaniu naszej wyspy. To, że czasem posiedzę w ciemnościach nie jest jednoznaczne z dostaniem depresji, proszę Cię.

Kobieta westchnęła bezsilnie i przeczesała jeszcze raz jego włosy. Dzięki temu udało jej się spotkać z cichym śmiechem swojego syna.

- No już. Zaraz jajka się ugotują i będzie obiad. Doprowadź się do porządku i zapraszam na jedzenie.

- Dobrze, już wstaję- wymruczał i przeciągnął się na krześle. Matka detektywa wpadła w panikę, kiedy usłyszała trzask wszystkich jego kości jednocześnie.



Heizou miał jeszcze troche czasu do swojej służby. Postanowił to wykorzystać i rozeznać się w obejmujących go spraw. Kiedy tylko usiadł do biurka, jego pamięć i umiejetność łączenia faktów wyparowała niczym woda o zbyt wysokiej temperaturze. Nie mógł się skupić na najprostszym zadaniu. Za to jego wyostrzona intuicja dawała o sobie ostre znaki, których nie był wstanie odczytać. Zdesperowany detektyw przetrzepał swoje włosy, a z jego ust wydobyło się ciężkie westchniecie.

Czuł, że tej nocy może wydarzyć się coś na co nie jest gotowy. Coś, co zapamięta na długo i będzie to powód do jeszcze ostrzejszego przyglądania się sprawom.

Shikanoin opuścił swój pokój i mimowolnie udał się do kuchni, gdzie czekało na niego już przyszykowane jedzenie.

- Heizou, wszystko w porządku? Wydajesz się ponury. Co się dzieje?

- Hm? Nie, wszystko jest dobrze. Zwyczajnie jestem troche niewyspany i jakoś tak...- zdecydował się nie kończyć zdania.

- A jakieś przełomy w sprawie? Pracujesz już nad nią bardzo długo. Na pewno czekasz aż policja da Ci przyzwolenie na złapanie tego sukinsyna- matka za wszelką cenę starała się kontynuować rozmowę. Nieświadomie przekroczyła niewypowiedzianą granice.

Detektyw wziął głęboki oddech, starając się uspokoić emocje. Sprawa jego przyjaciela była cięższa niż można byłoby się spodziewać. Każdy świadek pamięta tylko miejsce i poszkodowanego, ale sprawca pozostaje nieznany. Na narzędziu zbrodni, zero materiału dowodowego. Mimo praktycznie pustej kartki, on nie miał zamiaru umorzyć sprawy. Sam walczył o kontynuowanie jej na własną rękę przeciwko całemu komisariatowi. Gdyby nie wsparcie wpływowej głowy inazumskiego wydawnictwa i jej znajomości, Heizou nigdy nie dostałby przyzwolenia na kontynuowanie sprawy.

Nie mógł zawieść jego rodziny.

Nie mógł zawieść jego.

- Dalej nic. Staram się uzyskać dostęp do fotografii z tamtego okresu, ale muszę poczekać, aż Yae je znajdzie. Może gdzieś udało się go złapać- włożył łyżkę pełną cieczy do ust a następnie przełknął.

- Nie uważasz, że bierzesz to zbyt emocjonalnie? Policja stara się unikać dawania spraw policjantom związanych z nimi.

- Może tak, nie, nie wiem- wymamrotał zmieszany detektyw.

——————————————-————————————



- Pamiętaj, zamknij drzwi i nikomu nie otwieraj, dobrze? Ja wrócę rano. Nie martw się o mnie- Heizou upewniał swoją matkę w rzeczach oczywistych, ale czuł, że to najlepsze co może zrobić w tym momencie.

- Uważaj na siebie. Dam sobie radę. Kto by chciał okradać starszą schorowaną kobietę?

- Różni ludzie chodzą po tym świecie mamo. Zawsze lepiej być przezornym. Kocham Cię, cześć- młody detektyw opuścił dom i zaczął się kierować w stronę dobrze znanego mu miejsca, aby zdać meldunek.

Miał szczęście, że dał się przekonać na założenie munduru. Dzisiejsza noc nie należała do najcieplejszych. Zarzucona peleryna połączona z bluzką zakończoną szerokimi rękawami idealnie chroniły jego klatkę piersiową przed zimnem. Dłuższe spodnie w tym samym kroju, co jego codzienne zapewniały komfort, a czapka oficerska przy której widniało logo Tenryou Commission, pas zakończony kokardą ulokowany na jego biodrach oraz ciemnofioletowe liny dopełniały umundurowanie Shikanoina. Nigdy nie uważał połączenia fioletowego i brązowego za dobre dobranie kolorów, ale musiał przyznać, że wyglądał w tym jak prawdziwy członek komendy.

- Cześć, wiesz gdzie znajdę- nie było dane mu dokończyć. Jedna ze stażystek wtrąciła się w środku jego wypowiedź.

- Panie Shikanoin! Pewna kobieta czeka tu od pół godziny i powiedziała ze pragnie z Panem rozmawiać. Wypiera się złożenia zeznań komukolwiek innemu.

- Przyślij ją za dziesięć minut do mojego gabinetu, dobrze?

Kobieta energicznie pokiwała głową i odeszła od detektywa. W międzyczasie Heizou wpuścił do gabinetu trochę blasku księżyca i ułożył akta spraw w sposób, który był dla niego najwygodniejszy. Następnie usiadł na krześle czekając na zapowiedzianego gościa.

Nie musiał długo czekać w bezruchu. Niedługo po tym do drzwi rozległo się pukanie.

- Prosz...- głośna i krótka odpowiedz stawiła kres dźwiękowi.

- Cześć, przepraszam, że cię męczę w pracy, ale potrzebuje zaufanej ręki.

Mężczyzna podniósł wzrok na gościa. Kiedy zobaczył Shinobu, był bardziej niż pewny, że chodzi o Itto.

- Słucham Cię paniusiu. Jestem do twoich usług- oparł się na krześle rozluźniając swoje ciało.

- Nie jestem w stanie dorwać Cię po pracy, wiec złapałam Cię tu. Widziałam ich, na południu wyspy. Nie duża grupa, ale i tak tu byli- Kuki nachyliła się do niego wyszeptując mu wszystko, aby zachować dyskrecje.

Detektyw nie miał zamiaru bagatelizowania tak istotnej sprawy. Powrócił do pełnego siadu i oparł dłonie o biurko oraz swoją twarz.

- Ilu?

- Nie wiem. Widziałam tylko jednego, ale słyszałam głosy innych.

- Świetna robota, Shinobu- wstał z krzesła.

- Heizou, proszę. Uważaj na siebie. Dobrze wiesz, że są nieobliczalni w swoich działaniach.

- Hej, nie musisz się o mnie martwić, ale lepiej jakbyś się nie zbliżała do tego miejsca przez jakiś czas. Przekaż to Itto i reszcie.

Oboje opuścili gabinet i rozeszli się w swoje strony.

Shikanoin doskonale wiedział, że protestanci z Watatsumi bywają nad wyraz agresywni i pochopni w swoich działaniach. Pomimo to, liczył, że uda mu się nie wyciągnąć broni i zakończyć spór rozmową oraz poddaniem się nietutejszych gości.

Doskonale wiedział, że nie mógł powiedzieć o nich reszcie komendy. To wskazywałoby na jednoznaczną egzekucje młodych ludzi. Heizou obiecał sobie, że żadna krew nie pokryje jego rąk.

Biorąc głęboki oddech zaczął kierować się do niepatrolowanych lasów znajdujących się na południu głównej wyspy swojego regionu.

Słowa rzucone na wiatr// KazuHei// Kazuha x HeizouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz