Bankiet powoli dobiegał końca, a Kazuhe zaczął ogarniać stres, zbliżającą się w niezwykle szybkim tempie rozmową z detektywem. Białowłosy obserwował go przez całe posiedzenie. Nie robił tego otwarcie, ale starał się spoglądać na członka szogunatu.
W szybkim tempie wywnioskował, że Heizou nadmiernie się uśmiecha. Może to tylko zagranie, by zyskać przychylność tutejszych mieszkańców? W końcu od ludzi pracujących dla ich archonki można było spodziewać się najróżniejszych, brudnych zagrywek.
Ludzi ubywało, a muzyka stawała się coraz powolniejsze i cichsza. Szlachcic i jego rodzice usłyszeli tego dnia wiele pochwał. Czuł, że zorganizowanie tej uroczystości było dobrym posunięciem ze strony jego ojca.
- Kazuha, odprowadź Ayake do jej pokoju- Głową klanu Kaedehara wydała polecenie, jednak coś nie pasowało samurajowi w zachowaniu jego ojca. On... się uśmiechał. Czerwonooki zmarszczył czoło, starając się rozgryźć podstęp w zachowaniu ojca.
Brat Ayaki także wydawał się szczęśliwszy, niż zazwyczaj. Jedynym rozsądnym wyjaśnieniem było upojenie tej dwójki. Musieli wypić więcej, niż chcieli.
- Nie ma takiej potrzeby, zajmę się panną Kamisato. Takie w końcu było moje zadanie- do rozmowy dołączył Shikanoin chwytając od tyłu za oba ramiona niebieskowłosej. Na jego twarzy znowu pojawił się uśmiech.
- Idziemy wszyscy w jednakową stronę, a nasze pokoje są obok siebie. To niepotrzebne wykluczanie jednego z was- zauważyła słusznie kobieta- Chodźcie już. Jestem zmęczona po całonocnych tańcach i rozmowach- teatralnie przetarła oczy podkreślając swoje zmęczenie- Dobranoc, Ayato, dobranoc, panie Kaedehara.
Mężczyźni skinęli głową, a trójka młodszych udała się w stronę swoich pokojów. Młodsza Kamisato posłała mężczyzną ostatni uśmiech tej nocy, po czym zamknęła drzwi do swojego pokoju.
- Pozwól mi się przebrać w coś wygodniejszego i zjawię się w twoim pokoju- rzucił Kazuha, łapiąc bezpośredni kontakt wzrokowy z detektywem. Heizou skinął głową na wiadomość i wszedł do pomieszczenia.
- Będę na ciebie czekać. Nie śpiesz się, sen raczej nie odwiedzi mnie za szybko- z jego ust wydało się ciche parsknięcie. Zamknął drzwi wzdychając.
To był ciężki dzień dla wiśniowowłosego. Zabawa w niepotrzebną niańkę, przebywanie na terenie swojego wroga oraz mająca się odbyć w najbliższym czasie rozmowa. Heizou po raz pierwszy od dłuższego czasu doznał uczucia, które nie istniało w jego życiu- strach.
Swój wolny czas postanowił przeznaczyć na doprowadzenie swojej osoby, do przyzwoitego stanu.
Ściągnął, poluzowaną już gumkę z włosów i poprawił je dłońmi. Z torby wyjął świeże ubrania, chwycił skromną kosmetyczkę, w której znajdowały się przybory do higieny ustnej oraz płyn do mycia ciała. Uchylił drzwi do małej łazienki i przesunął zamek. Rozwiązał pas trzymający yukatę, a kolejno zsunął ją ze swoich ramion.Brzmienie materiału uderzającego o panele rozeszło się po pomieszczeniu. Detektyw wszedł za materiałową zasłonę. Ogromnym zaskoczeniem było, gdy zobaczył przyszykowaną już wannę wraz z wodą. Najpewniej odpowiadała za to jedna z gospoś rezydencji Kaedehara.
Kąpiel była idealnym rozwiązaniem na wszelkie dotykające go, w obecnym momencie spięcia. Kiedy jego ciało zanurzyło się pod taflą wody, mężczyzna przymknął oczy, wypełniając łazienkę o pomruk wywołany przez letnią wodę.
Na reszcie Heizou mógł poświecić chwile sobie. Bez tłumów, bez ciągłych rozmów, tylko on i jego myśli.
To był moment, w którym mógł poukładać swoje rozważania oraz zacząć przewidywać dokładne intencje Kazuhy.
CZYTASZ
Słowa rzucone na wiatr// KazuHei// Kazuha x Heizou
FanfictionMłodociany detektyw jest wybitny w swoim fachu. Niestety na terenie jego kraju panują coraz to częstsze sabotaże ze strony protestantów. Jeden z nich wpada detektywowi w oko