-Czy Ciebie pogrzało do reszty?!- z ust Shinobu wydał się wrzask.
- He..ej, nie musisz się unosić- Heizou wyciągnął ręce w geście obronnym- Przecież nic takiego się nie stało, tak?
Zielonowlosa położyła rękę na czole i zmarszczyła brwi. Z jej ust wydobył się długi jęk pomieszany z irytacją i złością.
- To cud, że w ogóle dalej żyjesz, Zou. Przecież ten człowiek mógł Cie zabić.
- Ale tego nie zrobił. Musiał być jakiś powód, dla którego się powstrzymał. Miał mnie na wyciągnięcie ręki.
- Nie myśl o tym za dużo, bo popadniesz w paranoje-młodsza położyła się na łóżku swojego przyjaciela zajmując większa część jego własności.
Shikanoin tylko się zaśmiał.
- Robisz coś dzisiaj wieczorem?
- Pewnie będę się szwendać z Itto w poszukiwaniu żuków. Coś się stało?
- Nie, skądże! Myślałem, że moglibyśmy zorganizować piknik i pooglądać zachód słońca przy winie. Jak kiedyś.
- Świetny pomysł. Nie będzie Ci przeszkadzać jeżeli dołączy od nas Arataki?
- On jest akurat najmniejszy zmartwieniem- zaśmiał się.
—————————
Kazuha od samego rana nie wyglądał na tak spokojną i miłą duszyczkę jak zawsze.
Na całe szczęście Sangonomiya zdążyła to zauważyć. Objęła chłopaka od tyłu przytulając się do niego. W odpowiedzi została pogłaskała po dłoni.
- Kazuha, Co się dzieje?
- Nic, powinienem więcej trenować. Możemy przesunąć dzisiejsze spotkanie z resztą na późniejszą godzinę? Mój ojciec chciał mnie widzieć.
Kokomi pokiwała głową z entuzjazmem i puściła samuraja, aby dać mu trochę przestrzeni.
- Dalej się obwiniasz za złapanie Cię? Shikanoin był na tyle łaskawy, aby Ci darować. To chyba spory sygnał, że nie jest wrogo do nas nastawiony i chciał cie tylko unieszkodliwić
- Sangonomiya, sam fakt, że dałem mu się złapać jest upokarzający. Był na wykończeniu, nie miał siły, a i tak dał radę mnie obezwładnić.
- Kazuha, wiem, że cieżko Ci to zrozumieć, ale jesteś wystarczający. Robisz co tylko możesz, by nam pomóc. Nie musisz być najlepszy, ale musisz zacząć doceniać siebie. Wszystko zaczyna się tutaj- Księżniczka przyłożyła dwa palce do jego klatki piersiowej, wskazując na serce chłopaka.
Ten tylko uśmiechnął się słabo i podziękował jej skinieniem głowy.
- Porozmawiam z Gorou i przełożyły spotkanie na późniejsza godzinę, abyś mógł się spotkać z rodziną.
- Jeszcze raz Ci dziękuje, Kokomi.
- Muszę w końcu dbać o moich ludzi. Idę załatwiać to co muszę, póki mam jeszcze czas. Uważaj na siebie- księżniczka pomachała przyjacielowi i odbiegła.
- Cześć tato, chciałeś mnie widzieć.
- Kazuha, usiądź. Jest kilka spraw, o których trzeba Cię powiadomić.
- Wiec zamieniam się w słuch- samuraj usiadł na jednym z krzeseł uważnie przyglądając się ojcu.
- Za tydzień o szesnastej klan Kamisato pojawi się na Watatsumi. Chcę, żebyś w tym czasie był w domu. Chodzi o podpisanie ważnych dokumentów. Z tego powodu urządzimy bankiet- Młody Kaedehara przytaknął na oświadczenie ojca.
CZYTASZ
Słowa rzucone na wiatr// KazuHei// Kazuha x Heizou
FanfictionMłodociany detektyw jest wybitny w swoim fachu. Niestety na terenie jego kraju panują coraz to częstsze sabotaże ze strony protestantów. Jeden z nich wpada detektywowi w oko