„Przejdźmy na 'ty' i zapomnijmy o różnicach"

117 11 19
                                    

Heizou stał przy jednej przy ścian, obserwując dobrze bawiące się towarzystwo z daleka. Popijał powoli poncz, a jego wzrok zawisł na młodym Kaedecharze.

Usta samuraja były wykrzywione w nieustający uśmiech podczas co kolejnych tańców z Ayaką. Najwidoczniej pomiędzy tą dwójką utworzyła się pewnego rodzaju więź. Żadne nie czuło od górnego przymusu do spędzania czasu z drugim.

- Shikanoin, prawda?- nagle wyrwanie z transu Heizou spowodowało zaciśnięcie ręki na kubku, a poziom trunku podskoczył, prawie oblewając detektywa. Mężczyzna szybko przeniósł swoją uwagę na sprawcę zamieszania. Zawstydzony swoim brakiem manier, szybko się ukłonił.

- Księżniczka Kokomi! Najmocniej przepraszam za tak spóźnione powitanie z mojej strony. Zostałem trochę... wybity z rytmu- podrapał się nerwowo po karku- Jak bawi się Pani na przyjęciu?

- Zabawa jest na prawdę przednia. Dziękuję za pytanie, ale na prawdę nie jestem osobą, która chodzi wokół tematu, jeżeli wiesz co mam na myśli- kobieta cicho zachichotała- Chciałam z Tobą porozmawiać o Kazuszy (nie jestem pewny co do odmiany*)

- Och, oczywiście. Czy coś nie tak?

- Twój temat kilkukrotnie natoczył się podczas naszej rozmowy. Myślę, że chciałby z tobą porozmawiać, ale nie wie jak rozpocząć ten temat. Jeżeli się przełamie, proszę wysłuchaj go. Przysięgam na moich poddanych, Kazuha nie będzie próbował użyć przemocy przeciwko tobie. Jest tylko kilka spraw, które chciałby wyjaśnić. Od czasu waszego pojedynku, nie potrafi zostawić twojego tematu w spokoju. Można powiedzieć, że zacząłeś go nawiedzać- księżniczka zasłoniła dłonią usta oraz zaśmiała się otwarcie.

- W takim razie proszę, przekaz mu, aby odwiedził mój pokój po dzisiejszym balu. Będziemy mieli wystarczająco czasu, aby omówić wszelkie dręczące go tematy- Detektyw posłał uśmiech swojemu rozmówcy, który z ulgą został oddany.

- Pilnujesz ich? Nie wyglada na to, że zrobią sobie krzywdę.

- Tak, cóż... taki dostałem rozkaz i muszę się go trzymać. Wiem, że Kazuha nie jest zły, ale brat Ayaki wolał być pewny. W końcu nie sama sylwetka i zachowanie identyfikują przestępcę.

- Nigdy nie wychodzisz z roli. Zawsze wyszukujesz kryminalistów- Kokomi zaśmiała się i pogładziła Heizou po ramieniu- W takim razie udanej zabawy, detektywie Shikanoin- uśmiechnęła się po raz ostatni i odeszła.

Kiedy Heizou chciał wrócić do swojego zadania, zauważył, że ta dwójka zniknęła mu z oczu. Nie chcąc panikować zaczął się rozglądać i szukać ich wzrokiem.

Znalazł ich.

Niedaleko bufetu. Najwidoczniej zdobili sobie przerwę i poszli się czegoś napić. Intuicja Heizou była wyostrzona, pomimo, że jego przeczucie nie podpowiadało czegoś nieoczekiwanego.

Jego wzrok spotkał się z tym Ayaki. Ta pomachała mu i płynnym ruchem dłoni zaprosiła do nich.

- Dlaczego stoisz sam? Powinieneś tańczyć i szukać sobie partnerki na dzisiejszy bal.

- Nie ma takiej potrzeby! Jestem słabym tancerzem, a dłuższe relacje są dla mnie przytłaczające natomiast zapoznanie kobiety tylko na ten jeden wieczór byłoby nieuprzejme. Zrobiłbym jej nadzieje na nic, to niestosowne.

- O matko, Heizou, chłopaku... zacznij się w końcu bawić!- Ayaka zaklaskała w dłonie- chodź, nauczę cię tańczyć. Kazuha, jakiś sprzeciw?

- Bawcie się dobrze, ja chwile odpocznę. Na prawdę dobrze tańczysz, Ayaka- Kaedehara pokręcił głową, by utwierdzić swój brak protestu.

- Widzisz? A teraz chodź, nie chce przegapić więcej piosenek- Młoda Kamisato chwyciła wiśniowowłosego za nadgarstek i zaciągnęła na parkiet.

Kazuha odetchnął z ulgą. Mógł wziąć kilka głębokich wdechów w spokoju. Oczywiście, lubił Ayake. Była bardzo towarzyska i zabawna, ale jako introwertyk, męczą go takie imprezy.

- Wydaje mi się, że detektyw ukradł ci partnerkę.

Kokomi roześmiała się, widząc zdezorientowanego Kazuhe.

- Może to i lepiej. Mogę poprzebywać troche z tobą i porozmawiać z dała od obcych.

Oboje wyszli przed rezydencję z zamiarem zaczerpnięcia świeżego powietrza. Ulżyło im, kiedy znowu byli razem. Cieszyli się swoim towarzystwem i rozumieli bez słów. Nawet najdłuższa cisza była dla nich komfortowa.

- Rozmawiałam o tobie z Shikanoinem . Zaproponował, żebyś przyszedł do jego pokoju po balu. Będzie cię wyczekiwać. Zapewne sam nie może się doczekać, a jego intuicja już powoli rozgryza główny temat rozmowy.

- Mówiłem, że sam mu to powiem, nie musiałaś robić tego za mnie, na prawdę. Doceniam chęć pomocy, ale to problem między mną, a nim.

- Zu, jesteś dla siebie za ostry. Przecież nic się nie stało. Tylko powiedziałam, że chcesz z nim porozmawiać. Powinieneś docenić moją pomoc w twojej sprawie.

- powiedziałem, że to doceniam, ale zostaw go w moich rękach. Jeżeli sytuacja pójdzie nie po moich myślach, wtedy ty możesz interweniować. W innym wypadku, działam ja, sam.

- Och, dobrze dobrze, panie wielki Kaedeharo- Sangonomiya zaśmiała się, a do jej rechotu dołączył Kazuha.


- Napij się bo zaraz zemdlejesz mi tu- młodsza  Kamisato podała detektywowi kubek z chłodną wodą.

Przetańczyli razem ponad dwie godziny. Heizou musiał przyznać, że Ayaka była świetną tancerką, a dotrzymanie jej kroku było nie lada wyzwaniem.

- Dobrze tańczysz. Chodziłaś na zajęcia taneczne?

- Och, nie, nie... Uczyłam się sama z Thomo. Pokazał mi wiele tradycyjnych tańców z jego rodzinnego regionu.

Ayaka wydawała się niesamowicie szczęśliwa mogąc z kimś porozmawiać na ten temat. Widocznie miała mało przyjaciół poza swoim służącym i bratem.

Zielonooki nie chciał analizować jej całej sylwetki na podstawie tych kilku informacji. Odepchnął nadgorliwe myśli i postanowił spędzić więcej czasu w towarzystwie młodej Kamisato.

Niebieskowlosa zaproponowała przewietrzenie się, co spotkało się z pochwałą i zgodą detektywa.

Shikanoin poczuł jak jego serce zatrzymało się chwilowo, gdy zobaczył siedzącego na ławce wraz z Kokomi, Kazuhe. Oblał go zimny pot, ale dotrzymał towarzystwa Ayace. Żył w cichej nadziei, że usiądą gdzieś indziej, lecz gdy dziewczyna ujrzała tę dwójkę, pomachała im i zapytała czy mogą się przysiąść. Oczywiście spotkało się to z akceptacją prośby przez Sangonomiye i samuraja.

- Całkowicie zapomniałem zapytać. Jak podoba wam się przyjęcie?- konwersacje rozpoczął Kazuha.

- Jest tu dużo pięknie ubranych osób. Parkiet dudni życiem, a orkiestra wylewa siódme poty, aby dopasować muzykę do publiczności. Jest wspaniale. Dziękujemy za zaproszenie- swoją opinie zaczęła rozwijać Ayaka. Spotkała się ona z uśmiechem Kazuhy i pokrytymi lekką czerwienią, zapewne przez alkohol policzkami.

- Shikanoin? Jakie są twoje odczucia?- białowłosy wyrwał detektywa z transu, ale ten uśmiechnął się.

- Proszę, mów mi Heizou. Jesteśmy w tym samym wieku, traktujmy się jak równi sobie i nie zwracajmy dzisiaj uwagi na nasze stopnie społeczne... Rzadko kiedy jestem na tego rodzaju uroczystościach, więc moje porównanie zapewne będzie mijać się delikatnie z prawdą. Mimo wszystko, kiedy widzę tyle uśmiechniętych ludzi, rozmawiających, tańczących i wychwalających przystawki, straż wypełniającą swoje obowiązki na najwyższym poziomie, moje serce ogarnia euforia i chęć beztroskiej zabawy. To naprawdę dobre przyjęcie.

Podsumował ciepłym uśmiechem. Przestał unikać wzroku Kazuhy. Obydwoje wiedzieli, że próbowali odciągnąć nieuniknione. Żadne z nich nie wie, kiedy nadarzy się kolejna okazja na beztroskie pogawędki. Powinni choć na ten jeden wieczór zapomnieć o dzielących ich poglądach i bawić się, jakby jutra miało nie być.

Niestety ten błogi klimat zniknie, kiedy Kaedehara zawita do miejsca tymczasowego pobytu Heizou. Chociaż postara się osłodzić troche klimat i zneutralizować dzielącą ich ścianę.

Słowa rzucone na wiatr// KazuHei// Kazuha x HeizouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz