I. Winna sztuka |One-shot|

290 63 724
                                    

Elena rozejrzała się po pustym gabinecie Davida. Chciała z nim pomówić przed jego jutrzejszym ślubem. Usłyszeć po raz enty, że doprawdy kocha Soledad Villaverde. Nie wiedzieć czemu, powątpiewała w szczerość ich uczucia.

Krzesło pozostawało odsunięte od biurka, a z papierosa w popielniczce wciąż unosił się dym. Sprawnym ruchem przycisnęła niedopałek do dna kryształu. Obok znajdowała się papierośnica. Powzięła ją i obróciła kilkukrotnie w dłoni. Przysięgłaby, że słyszała, jak resztki tabaki szeleszczą. Nie pamiętała już, kiedy ostatni raz smakowała tytoniu. Unoszący się w pokoju zapach nieco ją kusił. Pokręciła głową. Rozsunęła szufladę. Metalowe pudełko spoczęło na stosiku listów, który związano błękitną wstążką. Nie przypominały tych, które wymieniano z kontrahentami. Nie myliła się — to była korespondencja prywatna. Nigdy nie potrafiła się oprzeć podobnej pokusie. Gdy David przysyłał epistoły do Paryża zaadresowane do Rafaela, wykradała je, bo nie mogła znieść myśli, że mają przed nią tajemnice. Po nocach czytała o tych nieprzyzwoitościach. Zarysowywały się w jej młodej głowie pierwsze mniemania o obłudnym życiu na salonach.

Plik liścików skreśliła ta sama osoba. Nie odnalazła na papeterii pełnego nazwiska nadawcy. Ba, nie odważono się nawet wyjawić imienia. Jedynie jedna litera widniała na końcu kartki. S. Soledad. Prychnęła. Elena była gotowa odłożyć korespondencję na dno szuflady, lecz nim sięgnęła po wstążkę, którą zamierzała scalić karteluszki, by nikt nie odkrył, że jej palce dotykały świstków, zauważyła datę. 1879. Trzy lata temu. Coś się nie zgadzało. W roku, którym oznaczono wiadomość, panna Villaverde nie została jeszcze przedstawiona towarzystwu. Dopiero przygotowywała się do debiutu. Wtedy Elena pojęła, że trzyma w rękach epistoły od Sary. Całkiem odegnała wątpliwości, gdy znalazła w tej samej szufladzie pewne zdjęcie.

Wpatrzyła się uważnie w wizerunek Davida i Sary. Cóż, rzekłaby, iż całkiem osobliwe znalezisko. Oboje zostali uwiecznieni w sposób co najmniej odchodzący od normy. Męska ręka na niewieścim licu. Wlepione w siebie z niewielkiej odległości spojrzenia. Gdzieś zawieruszyła się powaga, do której przyzwyczaiły ją inne podobizny. Odwróciła fotografię. Ołówkiem napisano rok wykonania fotografii. Ten sam, którym opatrzono listy. Ten sam, w którym poślubiła Amadeusa.

— Co tu robisz? — W gabinecie rozbrzmiał ostry głos Davida.

Elena podskoczyła. Wolną dłoń ułożyła na drżącej klatce piersiowej. Odwróciła się na piecie, za plecami chowając fotografię. Zamilkła. Potrzebowała chwili, by zebrać myśli. David jednak nie zamierzał tego uszanować, bo powtórzył swe pytanie, przyglądając się rozsuniętej szufladzie.

— Czy ja ci szperam w pokoju?

— Dobrze, chciałam schować twoją papierośnicę, bo nieco mnie kusiła, i znalazłam liściki — wyznała zgodnie z prawdą. Napięcie zaprzestało się piętrzyć. — To wiadomości od Sary, prawda? — zapytała. Nie odpowiedział. Zbliżył się do biurka i przyjrzał się rozsypanym na blacie kartkom. Spod papieru wystawała błękitna wstęga. — To ty i ona. — Wysunęła za pleców fotografię.

— Bystra jesteś — prychnął. Zepchnął liściki z biurka do szuflady.

— Nie zastanawiasz się czasem, gdzie się znajduje? Czy wszystko u niej dobrze?

David przymknął powieki, bo wiedział, że oczy zdradzają więcej, niżeli chciałby rzec. W duchu westchnął ciężko. Obiecała, że kiedyś napisze. Nie dotarł żaden list. Od ich pożegnania minęły dwa lata, a odnosił wrażenie, że to wczoraj patrzył, jak się oddala, jak zmierza w stronę morza, w którym utopiło się słońce.

— Nie — skłamał.

— To dlaczego wciąż trzymasz wasze wspólne zdjęcie? Gdyby...

— Kochałem ją, ale to przeszłość — wyrzucił z siebie David. Po cichu łudził się, że jeżeli otwarcie się do tego przyzna, to poczuje się lżej. Wcale jednak nie odniósł podobnego wrażenia. — Gdybym nie czuł nic do Sol, nie żeniłbym się z nią. Może ciebie i Rafaela do małżeństwa w pewien sposób przymuszono, ale ja podjąłem tę decyzję samodzielnie.

PoWinnościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz