Ciepłe wargi Negana przywarły do tych Jennifer. Jego dłonie złapały jej twarz, a ona nie wiedziała, jak się zachować, bo najzwyczajniej w świecie ją sparaliżowało. Całował ją przez dłuższą chwilę, dopóki nie zabrakło im powietrza. Odsunęli się od siebie, jednak on wciąż trzymał jej policzki w swoich dłoniach.
Jennifer patrzyła w jego oczy, próbując do siebie przyswoić, co się wydarzyło. Ugięły się pod nią kolana, gdy na nią patrzył, gdy jej dotykał... Czuła jego usta na sobie, mimo że przestał ją już całować.
- Przemyślałaś moją propozycję?
Jego głos był tak cichy, tak spokojny i tak niepodobny do niego, że dziewczyna myślała, że ktoś go podmienił. Nie odpowiedziała, nie zdolna do czegokolwiek. Była w takim szoku, że trudno było jej nawet pozbierać myśli.
- Jennifer?
To był jak kubeł zimnej wody, który przywrócił ją do normalności. Dziewczyna otrząsnęła się i, gdyby nie refleks mężczyzny, upadłaby na ziemię z tych wszystkich emocji. Negan posadził ją na krześle, które stało obok, po czym kucnął, kładąc dłonie na jej kolanach, ale wciąż patrząc na jej twarz.
- Co to miało być? Dlaczego to zrobiłeś? - wyszeptała, bo nie było stać ją na więcej. Jej oczy lśniły, kiedy na niego patrzyła.
- Odpowiedź jest prosta. - odparł, wzruszając ramionami. Dla niego cała sytuacja była prosta od dość dawna, ale w tamtej chwili pragnął jej to jakoś wytłumaczyć. - Nie wiem, dlaczego ci to w ogóle mówię, bo nigdy bym tego nie przyznał, ale... Dobrze wiesz, jaka jest moja propozycja, nie zmieniłem zdania, wciąż jest aktualna. Chciałem sprawdzić...
- Chciałeś zobaczyć, czy coś zaiskrzy, gdy mnie pocałujesz. - dokończyła za niego, choć sama nie wiedziała, jak przeszło jej to przez gardło. Tamte słowa wydawały się jej bolesne, a tak naprawdę czuła jedynie lekki dreszcz, że powiedziała to głośno. - Tak cholernie cię za to nienawidzę, wiesz? A z drugiej strony...
- A z drugiej strony, co?
Tym razem to ona zaatakowała jego usta i, tak jak on, złapała jego policzki w swoje dłonie. Tamten pocałunek był jednak krótki, ale treściwy i żadne słowa nie wyraziłyby tego, co oboje wtedy czuli.
- Jestem w stanie zgodzić się na ten układ, ale pod jednym warunkiem. - zaczęła ponownie, przyglądając się jego twarzy z bliska. Był przystojny, musiała to przyznać. - Zostawisz grupę Ricka i wszystkie inne osady w spokoju. Nigdy więcej ich nie zastraszysz, nigdy niczego im nie zabierzesz ani ich nie zabijesz. - wyjaśniła, pewna, że był w stanie się na to zgodzić. Oboje zdawali sobie sprawę, że wiązało się to z ukróceniem wszelkich dogodności, ale nie dało się już tego cofnąć. - No chyba, że zaczną strzelać pierwsi. - dodała, wzruszając ramionami, bo tamtą opcję byłaby w stanie znieść. - To jak? Jesteś w stanie na to przystać?
Jennifer sama nie wiedziała, jakiej odpowiedzi mogła oczekiwać. Tamta krótka znajomość uświadomiła ją, że w życiu trzeba było walczyć, o wszystko i o wszystkich. Niezależnie od tego, czy wszystko szło po myśli, czy też nie.
~*~
- Widzę cię niedługo, Jenn.
Dziewczyna nie zareagowała na tamte słowa, tylko odwróciła się do Daryla i jego przyjaciół z pewnym uśmiechem. Nie musiała się oglądać, czy Zbawcy pojechali, bo po samych minach zgromadzonych wywnioskowała, że tak właśnie było. Zerknęła tylko jeszcze, gdy brama się zamknęła, po czym odwróciła się do pozostałych, nie mogąc uwierzyć, że rzeczywiście się udało.
- Nawet nie wiem, jak ci dziękować. Nie wiem, co mu zrobiłaś, ale trzymaj, tak dalej, a będzie dobrze. - powiedział Rick, wychodząc przed szereg i stając tuż przed nią. Na jego twarzy błądził uśmiech wdzięczności.
- Wbrew pozorom, Negan też ma serce. - zaśmiała się, wciąż czując motyle w brzuchu na samo wspomnienie pocałunku z ów mężczyzną. Nie sądziła, że kiedykolwiek przyjdzie jej całować się z o wiele starszym facetem. - Ale wiem, jak możecie mi się odwdzięczyć.
- Mów.
- Zadziałamy na podobnych zasadach, co Negan. Ale pokojowo. - odparła Jennifer, uśmiechając się pod nosem. Mimo wszystko Negan miał dość dobry pomysł, gdyby tylko sam się czymś dzielił, a nie tylko brał. - Ja i moja grupa będziemy wam przywozić to, czego mamy nadmiar, a wy zrobicie to samo. Będzie sprawiedliwie. Kiedy będziecie potrzebować pomocy, zawsze jesteśmy pod ręką, pomożemy. Ale to musi działać też w drugą stronę.
- O to nie musisz się martwić. Wszystko rozumiemy i załatwimy, co będzie trzeba, jeśli wy będziecie czegoś potrzebować. - powiedział od razu Rick, niezwykle zadowolony z tamtego planu. Nie sądził, że mógłby dogadać się z nastolatką, której w ogóle nie znał. - Mogę też zagadać z innymi grupami, może się przyłączą do tego "paktu", jeśli mogę to tak nazwać.
- Daryl wie, gdzie znajduje się nasza osada. Przyjedźcie, to pogadamy. - oznajmiła, wyciągając rękę do ów mężczyzny, który ścisnął lekko jej dłoń. Był niesamowicie dumny, że Jennifer tak sobie ze wszystkim radziła. - Zajmę się Neganem i Zbawcami, nie będą sprawiać kłopotów, miejmy nadzieję.
Na twarzach Jenn, Ricka, Daryla i Michonne pojawiły się uśmiechy. To miał być nowy początek, nowe życie każdej z grup. Trzeba było jeszcze zająć się Zbawcami, ale to już spoczywało na barkach Jennifer, która miała dobry plan, by się tym zająć.
~*~
- Czemu nie było cię tak długo? - spytał Carlos, kiedy jego siostra wróciła wreszcie do ich osady oo długich godzinach nieobecności. Widział na jej twarzy uśmiech i chciał wiedzieć, co się wydarzyło.
- Załatwiałam formalności z Alexandrią, od dzisiaj mamy sprzymierzeńców, a Zbawcy niedługo przestaną być naszym zmartwieniem.
- Co masz na myśli? - zagadnął, marszcząc brwi, bo nie do końca wiedział, jak zinterpretować jej słowa. Niby mówiła jasno i wyraźnie, a jednak.
- To, że zgodziłam się na pewne warunki i teraz to ja wszystkiego pilnuję. Oczywiście nie sama. - wyjaśniła pokrótce, zakładając kosmyk swoich włosów za ucho. - No i mogę dość często znikać, też muszę się wywiązać ze swojej umowy. - dodała prędko, wzruszając ramionami. Nie wiedziała jeszcze, jak mogłaby służyć Neganowi, ale domyślała się, co to mogłoby być. - Powiedzcie naszym kucharzom, żeby zrobili danie popisowe. Zjemy wspólnie kolację, nie przejmując się już niczym.
CZYTASZ
Nie zrobię ci krzywdy
Fanfiction- Nie zrobię ci krzywdy. - powiedział Negan, zbliżając się do niej niebezpieczne szybko. Dziewczyna stała jednak z uniesioną głową, starając się nieco uspokoić w jego towarzystwie, co było wyjątkowo trudne. - Dlaczego miałabym ci wierzyć? - spytała...