Miłego wieczoru i weekendu ☺️
Na noc tak naprawdę zmieniali się, rozkładany fotel dawał im drzemki, w czasie gdy drugi czuwał nad Bradfordem, który co jakiś czas wybudzał się przez obce miejsce, jak i przez ból nogi. Obaj najchętniej wyszliby do domu, jednak wiedzieli że operacja chłopca była duża i to właśnie w szpitalu ma lekarzy pod ręką oraz odpowiednie kontrole.
Louis w trakcie tego czasu powiedział Harry'emu o wyniku testu, a omega starała się mocno trzymać po tej informacji. Przez kolejne dni bardzo rzadko opuszczali szpital, ale w końcu i Bradford dostał wypis do domu z należytymi wymogami, które spadły na rodziców.
Obaj odetchnęli opuszczając ten budynek. W aucie Harry usiadł wyjątkowo na tyle ze szczeniakiem, pilnując aby podróż przebiegła spokojnie. Louis prowadził bardzo ostrożnie, nie szalejąc po drodze tak jak czasem potrafił.
- Ostrożnie - brunet poprosił, wiedząc że Louis musi wnieść Bradforda na górę, używając przy tym swojej siły. Mimo wszystko miał obawy.
- Jestem ostrożny Harry, najbardziej jak się da - westchnął, wchodząc stopień po stopniu, jednocześnie uważając na nogę chłopca.
- Po prostu... - nie kontynuował, wiedział że Louis go zrozumie. Obaj mieli podobne uczucia co do całej sytuacji.
- Wiem Harry, wiem - bezpiecznie znalazł się na górze i przeszedł do pokoju Bradforda, gdzie od razu położył go na łóżku, a nogę podparł poduszką zgodnie z zaleceniami.
- Potrzebujesz czegoś kochanie teraz? Pić? Jeść? Czy chcesz może się zdrzemnąć? - zielone oczy wpatrywały się w sześciolatka.
- Miś i drzemka? - zaczął rozglądać się za swoim ukochanym pluszakiem, za którym marudził przez cały pobyt w szpitalu.
- Już go podaję - Louis doskonale wiedział, gdzie jest pluszak i na chwilę musiał wyjść z pokoju chłopca, aby zbiec do salonu.
- Nie chcę więcej szpitala - Bradford spojrzał na Harry'ego - Nie lubię.
- Nie będzie więcej szpitala, do czasu sprawdzenia nóżki, okej? Ale to tylko na chwilę - wyjaśnił synowi.
- Dobrze - ziewnął - Będę mógł potem kakao? Takie jak robisz rano?
- Oczywiście - potwierdził - Wołaj nas jak będziesz coś potrzebować.
- Mam misia - przerwał im Louis i wszedł z pluszakiem do pokoiku szczeniaka, podając maskotkę Bradfordowi.
- Miś - niebieskie oczka zabłyszczały, a sześciolatek mógł zaraz objąć brązowego, dość dużego misia i przymknąć oczy.
Louis i Harry opuścili pokój szczeniaka, zostawiając otwarte drzwi, co pozwalało im dobrze słyszeć, gdyby szczeniak zaczął ich wołać. W końcu i oni mogli doprowadzić się do porządku i trochę odpocząć.
Harry wszedł jako pierwszy pod prysznic, choć sytuacja kompletnie uległa zmianie, kiedy poczuł drugie ciało za sobą. Na chwilę, dosłownie sekundę się spiął, ale zaraz zrozumiał, że nie miał czemu.
To był Louis. Jego partner, alfa. Mieli cięższy czas, ale znali doskonale swoje ciała i nie było czego się wstydzić czy obawiać. Choć bardzo dawno temu ostatni raz razem się kąpali, czy brali prysznic. Specjalnie w swojej łazience załatwili dużą wannę oraz kabinę.
- To w porządku? - spytał szatyn, przejeżdżając dłonią po ramieniu omegi - Po prostu pomyślałem, że nie będziesz miał nic przeciwko temu, kiedyś to była dla nas codzienność.
- Jest dobrze - lekko przybliżył się do dotyku, a jego ciało zadrżało w znajomy sposób - Po prostu dawno tego nie robiliśmy, byliśmy za bardzo zajęci kłótniami.
CZYTASZ
Endless Love || Larry
FanfictionSzatyn objął ramionami młodszego, biorąc głęboki i uspokajający oddech. Ten dzień rano nie zapowiadał się tak źle, jak to teraz przeżywali. Bali się prawdy, która może ich zaboleć jeszcze mocniej.