W poniedziałek kolejna część wspomnień?Louis uciekał myślami do gabinetu po drugiej stronie korytarza, to było silniejsze od niego, a przecież obiecywał sobie, że ich relacja nie będzie miała wpływu na pracę. Jednak w teorii było to prostsze niż w praktyce, która okazała się dużo cięższa.
Byli w związku od czterech miesięcy, a Harry pracował tu od pół roku. Młoda omega od razu wpadła w oko Louisowi, który początkowo próbował to stłumić, ale pokusa stała się silniejsza od niego i zaraz starał się o względy omegi.
I dopiął swego, jedna randka zamieniła się we wspólne wieczory i masę spacerów. Niekoniecznie chcieli pokazywać to w firmie, znając za dobrze reakcje innych na takie związki. Louis wiedział, że jeśli w czasie wejdą w jeszcze poważniejszy etap, to nie ominą tego, ale to nie było teraz.
Z chrząknięciem wstał od biurka i postanowił lekko złamać swoje zasady, w końcu był tu szefem. Mógł mieć w końcu sprawę do Harry'ego albo jakieś wytyczne. Zawsze potrafił znaleźć sobie dobre wytłumaczenie.
Zaraz był pod odpowiednimi drzwiami i zapukał do nich. Usłyszał zgodę na wejście i nie ociągając się znalazł się w środku.
Harry siedział przy biurku i miał okulary na nosie, jego włosy były spięte w uroczego koka na czubku głowy.
- Louis? - przekrzywił lekko głowę, zagryzając mały uśmiech na widok alfy.
- Mocno zajęty? - zamknął za sobą drzwi gabinetu bruneta - Czy masz chwilę dla mnie?
- Właśnie skończyłem najważniejsze na dziś sprawy, w czymś mam ci pomóc? - przekrzywił lekko głowę.
- Och tak, potrzebuje bardzo twojej pomocy - próbował powstrzymać błądzący uśmiech na ustach, jednak bezskutecznie.
- Jasne, tutaj? Czy gdzieś mam z tobą pójść - przymknął klapę swojego laptopa.
- Moglibyśmy przejść do mnie - Louis widział, że młodszy wziął na poważnie tą prośbę o pomoc, ale to było cholernie urocze.
- Okej, już - poprawił swoją w połowie rozpiętą koszulę i zapiął nawet dwa guziki, żeby nikogo nie urazić po drodze. Nie każdy lubił jego styl.
Przeszli przez korytarz, a Louis wpuścił Harry'ego pierwszego do swojego gabinetu. Kiedy sam się w nim znalazł, przekręcił kluczyk, dzięki czemu mieli masę prywatności. Alfa zawsze tak robił, kiedy był czymś mocno zajęty i nie chciał, żeby ktoś mu przeszkadzał.
Brunet zaraz obrócił się w jego stronę i uniósł brew, a ręce nakładając na kartkę piersiową.
- Czemu czuję, że tu nie chodzi aż tak o pracę? - zadał pytanie, wpatrzony w ruchy Louisa.
- Bo ani trochę o nią nie chodzi, stęskniłem się - wyszczerzył się alfa, już nie ukrywając ani trochę rozbawienia.
- Uroczy - Harry momentalnie rozpromienił się - Ale mówiłeś, że w pracy to zero "związku".
- Teraz obaj mamy przerwę, więc nie pracujemy - zawsze znajdował wymówkę - Nie potrafiłem się kompletnie na niczym skupić tak czy inaczej.
- No chyba wypada mi to przyjąć - podszedł bliżej Louisa - Przecież nie mogę zaniedbać swojego potrzebującego chłopaka, zwłaszcza kiedy kieruje tak dużą firmą i musi potrafić się skupić.
- I to mi się podoba - złapał dłoń omegi, po czym przeszedł z nią za biurko, gdzie zajął miejsce na swoim krześle i pociągnął bruneta na swoje kolana.
Harry sapnął w głos, a czerwień momentalnie wpłynęła na jego policzki, wyraźnie tego się nie spodziewał po Louisie. Mimo to, objął go rękoma i jako pierwszy połączył ich usta.
Afa chętnie kontynuował pieszczotę, umieszczając dłonie na ciele partnera. Jego wilk łasił się zadowolony z bliskości omegi i nie chciał jej wypuszczać.
Właśnie tego potrzebował, miał też nadzieję, że to pozwoli skupić mu się na rzeczach w pracy, ale teraz. Teraz chciał tylko głębszych pieszczot.
🐾🐾🐾🐾
Harry z uśmiechem przyglądał się swojej dłoni, gdzie był pierścionek zaręczynowy oraz oraz obrączka osadzona małymi oczkami. Jego koszula powiewała na wietrze, kiedy stał na balkonie.
Zostały dwa ostatnie dni ich miesiąca miodowego na Hawajach i Harry naprawdę pokochał czas tutaj.
Louis dość niespodziewanie objął go od tyłu, przylegając do jego pleców. Pocałował przy okazji jego kark, przekazując też swój zapach, co było w ostatnim czasie jego ulubioną rzeczą.
- Nie chcę myśleć o powrocie do kraju - oparł się wygodnie o starszego i położył swoją dłoń na tej jego
- Mi też tu dobrze, szczególnie mając ciebie przy sobie. Praktycznie cały czas półnagiego albo nagiego - nie mogło być lepiej dla alfy.
- No tak, tak jak teraz kiedy stoję tylko w samej koszuli i do tego prawie całej rozpiętej - rozbawiony uniósł wzrok - Jak dobrze, że nie mamy sąsiedztwa.
- Ten domek był idealnie przemyślany - przypomniał - Tylko my, słońce, piasek i woda - głos alfy stał się głębszy.
- No tak i nasze szaleńcze próby o szczeniaka - przejechał dłonią Louisa i swoją, po swoim boku.
- Po prostu nie ograniczaliśmy się w naszej miłości - uszczypnął młodszego - I mamy jeszcze chwilę na kolejne próby.
- Skoro tak, to na co czekać? Później nie będziesz mnie rozpieszczać, będziesz zajęty pracą - obrócił się w stronę męża i z łatwością na niego wskoczył.
- Obaj będziemy, ale trochę czasu zawsze dla siebie znajdziemy, to niepodważalne - stabilnie trzymał bruneta i obrócił się w stronę przejścia do ich sypialni.
- Liczę na słowo Lou - pociągnął lekko za jego dość długie włosy - Bo później w naszym życiu pojawią się pieluchy i tak dalej.
- Obaj chcemy tych pieluch, to nam nie przeszkodzi w naszych uczuciach i małych szaleństwach - położył bruneta na łóżku, a sprawnym ruchem zdjął swoje szorty.
- Oczywiście, że tak. O miłość trzeba dbać cały czas - rozłożył swoje nogi zachęcająco - A teraz możesz mi jej dać naprawdę wiele alfo.
- Mam jej mnóstwo tylko dla ciebie kochanie - zaraz zawisnął nad mężem i kochali się jakby nie miało być jutra.
🐾🐾🐾🐾💚
Kola 💚💙💚💙
CZYTASZ
Endless Love || Larry
FanfictionSzatyn objął ramionami młodszego, biorąc głęboki i uspokajający oddech. Ten dzień rano nie zapowiadał się tak źle, jak to teraz przeżywali. Bali się prawdy, która może ich zaboleć jeszcze mocniej.