6.Włoska restauracja

387 22 5
                                    

Grayson:Ej Susan coś się stało nie odpisujesz już ponad dobę?

Ja:O Boże dużo się stało.

Obudziłam się chwile po ósmej.Skierowałam się do łazienki i jak zawsze zaczęłam ogarniać.
Dzisiaj urodziny wujka.Wreszcie będę miała okazje się z nim zobaczyć.Dawno go nie widziałam.Ciekawe co tam u niego, i oczywiście u jego wybranki.Z nią tez bardzo się lubiłam.
Od dłuższego czasu czekałam na spotkanie z wujkiem.Tylko przy nim mogłam być sobą.
Tylko przy nim nie musiałam udawać.
Od kiedy pamietam każdy widział mnie jako „pannę idealną".O sukcesach było głośno a problemy chowano.Niczym stare zdjęcia z kimś kogo teraz nie lubimy.A ja...
Ja od czterech tygodni się nie cięłam.
Od dwóch miesięcy nie robiłam celowych głodówek.
Od pieprzonym kilku godzin nie płakałam.
Ale o tym już nikt nie chciał mówić.
Ej ale dam radę co nie? Muszę dać radę w końcu jestem Santos.

-Wstałaś już?-Usłyszałam pukanie do drzwi i głos Noah'a.-Pani Olivia zrobiła śniadanie.

-Już za chwile schodzę.-Odpowiedziałam.

Tak też zrobiłam.Założyłam na siebie wygodny niebieski dres i skierowałam się do kuchni.

-Cześć Susan.-Przywitał się Adrian.

-Cześć.-Zajęłam miejsce na przeciwko niego.

-Jedziesz ze mną w poniedziałek do firmy, ojciec chce żebyś nadzorowała jakieś przygotowania.-Powiedział biorąc gryza swojej kanapki.-Będziesz miała własnych pracowników.

-O mój Boże na prawdę?-Podskoczyłam tak że sama się dziwie jakim cudem nie spadłam z krzesła.-Tak długo czekałam bym mogła wam tam pomagać i w ogóle.

-No to wreszcie masz okazje.

-Potem będziesz miała dość.-Wtrącił Zane i jak na sygnał odrazu oberwał w tył głowy od Mateo.

-Nie zniechęcaj jej idioto.-Upomniał go.

-Ej no ale przecież mówię prawdę.-Zaczął się tłumaczyć.-Nie zaprzeczysz chyba?

-No nie zaprzeczam.-Wzruszył ramionami.-Ale Susan to nasza pracowita mrówka wiec jej może się spodobać.

-W sumie racja.-Podniósł ręce w obronnym geście.-Zjadaj szybciej te swoje kanapki bo jak mamy to ogarnąć przed kolacją to mamy pięć godzin.

Nie wiem co mieli ogarnąć.Nie pomyślałam nawet by wypytywać.Może jadą na trening czy coś?Ja miałam dużo ważniejszą sprawę do załatwienia.Dokładniej Isabel.Zemsta na niej nie jest dla mnie wyzwaniem.Nie w tej rodzinie.

Nieznany:Panienko Santos mam te rzeczy o które prosiłaś.

Ja:Dziękuje,przyjedź proszę pod szkole tańca „our passion" jutro o 14:30.

Nieznany:Oczywiście.

Właśnie dla tego z Santos się nie zadziera.

                                    ***
Około trzynastej weszłam do swojej garderoby w poszukiwaniu sukienki która kilka dni temu kupiłam.Po około pięciu minutach trzymałam ją już w rękach.Dobrałam również wszystkie dodatki i spakowałam torebkę.Nie długo potem byłam już w swojej kreacji gotowa aby ruszyć na imprezę.W sumie nie do końca imprezę.
Wujek zapraszał wielu gości,wynajmował cały lokal.Bawili się,rozmawiali w następnie na stołach pojawiały się różnorodne dania które co  roku wybierał kilka dni przez całym wydarzeniem.W tym roku powiedział ze stawia na włoską kuchnie.W zeszłym była japońska,
dwa lata temu Francuzka a trzy lata temu Hiszpańska.Kiedy już się ogarnęłam razem z braćmi skierowaliśmy się do garażu.Miałam jechać z Mateo.

Will be fine Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz