-Susan wstajemy!-Usłyszałam wrzask prosto do mojego ucha.
O kurwa Martin.
-Co ty tu robisz?-Spojrzałam na chłopaka stojącego w drzwiach.-Następnym razem pukaj.
-A to czemu?
-Mogłam być naga? Albo mogłam uprawiać z kimś seks?
-Pierwsze by mi odpowiadało.-Wzruszył ramionami.-A do drugiego może bym się przyłączył jakbyś znalazła kogoś fajnego.
-Kurwa ogarnij się.-Rzuciłam w niego poduszką.
-Cela masz niezłego ale ta twoja poduszka zagłady trochę za miękka by mi coś zrobić.
-Uważaj bo znajdę inny przyrząd zagłady już twardszy.-Wstałam z łóżka i założyłam swoje kapcie króliczki rodem z Simsów.
-Przypominasz takiego królika.-Powiedział brunet patrząc na moje stopy a raczej moje kapcie.-Niby małe ale jak dziabnie to boli.
-Na prawdę zaraz w ciebie czymś rzucę.
-Już się nie produkuj króliczku tylko idź się ogarniać idziemy na kawkę.
No i poszłam. Umyłam na szybko twarz, nałożyłam tylko tusz do rzęs i błyszczyk. Założyłam biały top w zielone paski i zieloną spódniczkę. Włosy na szybko związałam w kucyka i zeszłam ja dół.
-Przyszła królewna.-Odezwał się Blaise.
-Mój ulubiony poddany.-Odgryzłam się.
-Idziemy?-Zapytał Parker.-Chce już wypić cappuccino.
-Idziemy.-Odpowiedziałam zakładając buty które po wczoraj zostawiłam na dole.
-Ładny dom.-Uśmiechnęła się Rose.-Chyba masz bogatą rodzine.
Nawet nie wiesz jak.
-Można tak powiedzieć.
-Ona jest Santos logiczne że będzie miała duży dom.-Wyjaśnił Parker.
-Santos?-Zaciekawił się Blaise.-Jesteś Santos?
-Tak jestem Santos.
-Nasze rodziny ze sobą współpracują.
-Na prawdę?-Zapytał Martin.
-Tak.-Odpowiedział szatyn nadal patrząc na mnie.-Kojarzysz może nazwisko Harrison?
-Twój ojciec to chirurg w naszym szpitalu a matka to prawa ręka mojego wujka?
-Zgadza się Susan.-Potwierdził.
Kiedy weszliśmy do kawiarni odrazu zajęliśmy stolik przy oknie. Zamówiłam sobie karmelowe latte i drożdżówkę z serem.
-Podasz mi moją kawę Susan?-Zapytał Blaise gdy kelnerka zaczęła rozkładać napoje na stoliku.-Proszę.
-Widzę że powoli nauka manier daje efekty, dumna jestem.-Uśmiechnęłam się i zrobiłam to o co poprosił.
-Czy jak w mojej prośbie będzie słowo „proszę" to zrobisz wszystko?-Zapytał upijając łyk.
-Nie wszystko ale na pewno więcej niż gdy będziesz wydawał rozkazy jak skończony dupek.
CZYTASZ
Will be fine
RandomDEDYKACJA Dla tych którzy wspierali każdego a oni musieli radzić sobie sami i dla tych którzy nie mieli kogo wspierać. Szesnastoletnia Susan od małego wychowuje się w bogatej rodzinie.Pieniędzy nie brakowało jej praktycznie nigdy.Jej matka umarła gd...