Obudziłam się nadal leżąc ma kanapie czyli w miejscu w którym wczoraj jadłam sushi z Neilem. Zobaczyłam na stole karteczkęx
„Nie chciałem cię budzić słodko spałaś"
Słodziak.
Później weszłam na media społecznościowe były tam wiadomości od kilku osób.Parker:SUSAN musisz dzisiaj przyjść.
Ja:Czemu?
Parker:Jedziemy do domu Paul'a nad jeziorem.
Ja:Kto dokładniej?
Parker:My wszyscy.
Ja:Raczej się pojawię ale nic nie obiecuje.
Parker:Dobra to napisz przez 15:30 to bym podjechał po ciebie.
Odłożyłam telefon i poszłam się ogarniać. Ubrałam czarne szerokie dżinsy, brązowy top z motylkiem oraz wzięłam bluzę. Umyłam żeby i twarz, później się lekko pomalowałam i zeszłam na dół z wizją zrobienia śniadania. Jednak zastałam tam dwie osoby. Olivie i Zane'a. O mój Boże Zane.
-Zane!-Krzyknęłam i w ułamku sekundy przyczepiłam się do jego szyi.-Tęskniłam.
-Ja za tobą też.-Pogłaskał mnie po głowie.
-Dzień dobry Olivio.-Uśmiechnęłam się do kobiety która teraz robiła gofry.-Dobrze wreszcie cię widzieć.
-Witaj Susan.-Posłała mi uśmiech.
Uwielbiałam być sama w domu ale jednak jak coś się w nim działo odrazu było trochę lepiej. Nie długo potem usiadłam przy stole a przede mną pojawiły się trzy gofry z cukrem pudrem i truskawkami. Właśnie takie najbardziej lubiłam. W pakiecie dostałam również herbatę owocową której łyk odrazu upiłam.
-Jak tam?-Zapytał Zane.-Spotykałaś się ze znajomymi?
-Oczywiście.-Wzięłam gryza.-Ale nie z tymi których znasz.
-Coś się stało?
-Grayson okazał się chujem.
-Nigdy go nie lubiłem.-Prychnął.-Trzeba go najebać.
-Tak jakby już to ktoś zrobił.
-Ty pobiłaś jakiegoś chłopaka?-Zapytał unosząc brew.
-Nie ja.-Upiłam kolejny łyk herbaty.-Mój przyjaciel.
-Kolejny Grayson Brown?
-Kurwa nie tak agresywnie nawet typa nie znasz a już mu tak ubliżasz.
-Widzę że mocno się pokłóciłaś z tym całym chłoptasiem.
-Nawet nie wiesz jak mocno.-Spojrzałam na brata.-A Blaise go pobił bo ten idiota nie rozumiał słowa „wypierdalaj".
-Gdzie wtedy był twój ochroniarz?-Zapytał Zane wsadzając gofra do buzi.-Taki wiesz za którego płacimy?
-Przecież wiesz że jest uzgodnione by w takie sytuacje się nie mieszali.
-Zapomniałem że nie masz już trzynastu lat i nie potrzebujesz ochrony przed jakimiś kutasami.-Uśmiechnął się.-Wychodzisz gdzieś dzisiaj ze swoimi nowymi znajomymi?
-Tak chcieliśmy pojechać do domu jednego z nich około piętnastej.-Odpowiedziałam.
-Okej tylko bądź jutro przed 16:30.
-Czemu?
-Pojedziemy do Mateo.-Z jego twarzy odrazu zniknął uśmiech.-Gorzej się czuje i musi jeszcze zostać w szpitalu a bardzo chce cię zobaczyć.
CZYTASZ
Will be fine
RandomDEDYKACJA Dla tych którzy wspierali każdego a oni musieli radzić sobie sami i dla tych którzy nie mieli kogo wspierać. Szesnastoletnia Susan od małego wychowuje się w bogatej rodzinie.Pieniędzy nie brakowało jej praktycznie nigdy.Jej matka umarła gd...