VI

82 10 4
                                    

♡ ♡ ♡

Środowy poranek Rikiego zdecydowanie nie należał do tych najlepszych. Budzik nastawiony dzień wcześniej z tajemniczego powodu nie zadzwonił, więc, zamiast obudzić się o godzinie siódmej, Nishimura wstał dopiero o siódmej czterdzieści. Nie było żadnej możliwości, aby zdążył dojechać do szkoły na pierwszą lekcję o ósmej. Stwierdził, że najlepszym wyjściem będzie po prostu przyjście na tę drugą.

Leniwie zwlekł się z łóżka, upadając z hukiem na podłogę. Po chwili zdziwiona hałasem Bisco przebiegła do pokoju i zaczęła szczekać na niego. Zdenerwowany, wstał z ziemi, po czym podniósł suczkę. Trzymając ją, poszedł do salonu, gdzie odstawił ją na kanapę, aby poszła z powrotem spać. On sam ruszył do kuchni, otworzył lodówkę i wpatrywał się w nią przez dobre kilkanaście sekund. W końcu zdecydował się, że nie będzie się przemęczał i zje swoje ulubione, najmniej wymagające śniadanie — płatki z mlekiem. Po jego przygotowaniu usiadł na kanapie tuż obok Bisco i zaczął przełączanie kanałów w poszukiwaniu czegoś ciekawego. Na jednym z nich znalazł reality show z przyszłymi idolami w roli głównej. Zaciekawił się ruchami tanecznymi uczestników, którzy niektórymi aspektami dorównywali nawet największym gwiazdom.

Po zjedzeniu śniadania zaczął szykować się do szkoły. Zajęło to mu prawie pół godziny, co było dość niespodziewane. Zwykle nie starczało mu nawet czterdzieści minut. Tuż przy zakładaniu butów zadzwonił jego telefon. Okazało się, że był to Jungwon.

— Halo?

— Hej, Riki. Chciałem się zapytać, czy przyjdziesz do szkoły. Zorganizowano jakiś dzień projektowy i musimy się dobrać w pary. Pomyślałem, że możemy być razem, ale nie wiedziałem, czy będziesz.

— Tak, przyjdę. Trochę zaspałem, więc nie byłem na pierwszej lekcji. Na drugą już zdążę. Zaraz, jakim cudem zadzwoniłeś do mnie, skoro trwa jeszcze lekcja?

— Ach... Spytałem nauczyciela, czy mogę iść do toalety. I oto tu jestem, siedzę na kiblu z nogami opartymi o drzwi, dzwoniąc do ciebie — Riki zaśmiał się na to, jak Jungwon zobrazował swoją sytuację.

— Jesteś bardziej szalony, niż zdawało mi się.

— O cholera, chyba ktoś tu idzie. Riki, widzimy się później. Pa! — Jedynym, co potem usłyszał, było echo otwieranych drzwi i sygnał zakończonego połączenia.

Schował swój telefon do kieszeni. Wyszedł z mieszkania i ruszył na przystanek autobusowy.

• • •

Po męczącej podróży z płaczącym dzieckiem i niezwykle wygadaną babcią, w końcu dotarł na miejsce. Przechodząc przez bramę szkoły, mógł dostrzec Jungwona wychylającego się z jednego okna budynku, najpewniej znajdującego się w łazience. Pomachał mu, co odwzajemnił.

— Śpiesz się, bo na kolejną lekcję się spóźnisz! — Wykrzyknął w stronę Rikiego.

— O to się nie musisz martwić, uwierz mi!

Cieszył się, że udało mu się zaprzyjaźnić z kimś takim jak Jungwon. Był bardzo otwarty i zabawny, mimo swojej aury dojrzałego chłopaka. To pewnie przez nią został mianowany przewodniczącym klasy. Kiedy natknął się na niego na korytarzu po raz pierwszy wydawał się być naprawdę surowy. Tak naprawdę był po prostu cichy i niepozorny. To zestawienie słów chyba najlepiej opisywało Jungwona. Zauważył, że nie rozmawia z tak dużą grupą ludzi. Raz po raz zamienił słowo z innymi uczniami, ale nie zajmowało mu to całych przerw. Najwięcej rozmawiał tak naprawdę z nim. Nie chciał od razu osądzać go o brak przyjaciół, ale odkąd się poznali, nigdy nie słyszał, że spotykał się z kimś.

❝𝙇𝙤𝙫𝙚 𝙄𝙨 𝘾𝙤𝙢𝙥𝙡𝙞𝙘𝙖𝙩𝙚𝙙❝ | 𝘴𝘶𝘯𝘬𝘪Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz