VII

80 7 7
                                    

♡ ♡ ♡

Odgłos pisania na kartce papieru roznosił się po całej klasie. Co jakiś czas przerywany był przez westchnięcie lub pisk zardzewiałych krzeseł i ławek.

Sunoo opierał się o ścianę po swojej lewej stronie. Nie pisał tak jak reszta klasy. Przejrzał wszystkie pytania na sprawdzianie z chemii, niepewnie odpowiedział na kilka z nich i odłożył długopis, twierdząc, że nic więcej już nie wymyśli. Przedmioty takie, jak chemia i fizyka nie były jego mocną stroną. O wiele bardziej wolał język koreański i angielski, z którego nie był wcale najlepszy, ale mimo tego lubił się go uczyć.

Dzwonek wskazujący na koniec lekcji właśnie zadzwonił. Niektóre osoby westchnęły ze zrezygnowaniem, spoglądając na swoją kartkę po raz ostatni, inni wzruszyli ramionami i wstali, aby oddać swoją pokreśloną pracę. Sunoo raczej należał do tej drugiej grupy.

Chwycił plecak i wyszedł z klasy, po drodze oddając nauczycielce swój sprawdzian. Zatrzymał się na chwilę przed klasą, aby poczekać chwilę na Sunghoona i Jake'a.

— Sunoo! Jak ci poszło? — Sunghoon rzucił się na przyjaciela.

— Co będzie, to będzie. Tyle ci powiem. A ty?

— No napisałem coś, ale nie jestem do końca pewny, o co mi tam chodziło — typowy Sunghoon, uczy się czegoś, lecz nie wie czego i później to widać. — Ale masz racje. Co będzie, to będzie.

Sunoo spojrzał kątem oka na Jake'a. Uśmiechał się. Po chwili zauważył, że nie uśmiecha się tak po prostu. Patrzył na rozbawionego Sunghoona, który wciąż wisiał mu na szyi. Od zawsze wiedział, że byli zgraną parą, mimo tego, że z początku był o niego zazdrosny. Bardzo zależało mu na Sunghoonie, a patrzenie, jak świetnie bawi się z kimś innym, sprawiało, że czuł się osamotniony.

W końcu doszedł do porozumienia ze samym sobą, że Jake uszczęśliwia Sunghoona i był naprawdę miłym chłopakiem. Nie mógł winić swojego przyjaciela za to, że kogoś polubił, a Jake'a za to, że był to on. Nie zrobili niczego złego. A to, co cieszyło Sunghoona, cieszyło także jego.

— Hej, Jake! A ty? — zawołał

Chłopak jakby otrząsnął się i podszedł bliżej.

— Nie jest źle. Myślę, że będzie mocne cztery. W ogóle zbierajmy się już. Jest już ciemno, a obiecałem jeszcze Layli, że pójdziemy na spacer. Chcecie iść ze mną?

— Uwielbiam Laylę, oczywiście, że tak — Sunoo ucieszył się na myśl, że zobaczy Laylę. Naprawdę uwielbiał psy.

— Aha, czyli idziesz, aby zobaczyć mojego psa, a nie spędzić trochę czasu z przyjaciółmi?

— Tak, myślę, że będzie naprawdę szczęśliwa, jak mnie zobaczy.

— Aha! Dzięki — Jake udawał zszokowanego wyznaniem Sunoo.

Sunghoon zaśmiał się z dwójki przekomarzających się chłopaków.

— Chodźcie, bo musimy złapać autobus! — Jake wykrzyknął po spojrzeniu, jaka jest godzina. — Boże! Mamy 5 minut!

Chłopak zaczął biec w stronę schodów prowadzących na parter. Sunoo i Sunghoon wybiegli za nim w panice.

Po szybkim zabraniu płaszczy i kurtek z szafek, sprintem dobiegli na przystanek. Zdążyli w ostatniej chwili. Wsiedli do autobusu i pojechali do domu Jake'a. Nie znajdował on się wcale tak daleko. Właściwie, to nikt z ich przyjaciół nie miał tak blisko do szkoły, jak on.

Po kilku minutach jazdy byli już na miejscu. Ruszyli w stronę niewielkiego, piętrowego budynku jednorodzinnego. Tuż po otwarciu drzwi przywitała ich rozweselona psina.

❝𝙇𝙤𝙫𝙚 𝙄𝙨 𝘾𝙤𝙢𝙥𝙡𝙞𝙘𝙖𝙩𝙚𝙙❝ | 𝘴𝘶𝘯𝘬𝘪Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz