Duo

31 2 0
                                    

Po wstaniu myślałam o Martinie. W trakcie szykowania się myślałam o Martinie. Gdy jechałam do biura, myślałam o Martinie. Podczas pracy myślałam o Martinie. Rozmawiając z Ashtonem, też myślałam o Martinie.

- Wszystko dobrze? Nie słuchasz mnie - westchnął i opadł na oparcie krzesła. Bacznie mi się przyglądał. Zupełnie tak, jakby próbował wyczytać z mojej głowy powód mojego roztargnienia. Obserwowałam go, nie przejmując się, że doskonale to widział. Nie został mi dłużny. Idealnie ścięte krótko włosy. Prosty nos, nie za mały, nie za duży. Wargi w sam raz. Miały bardzo kuszący kształt, a kolor neutralny. Brwi, jakby wyjęte spod pęsety, ale męskie z przecięciem na prawym łuku. Nie była to moda, ale blizna. Musiałam się dowiedzieć co mu się stało. I te oczy. Istny las posiany w tęczówkach. Szmaragd zatopiony w odbiciu grzechu. Wyglądały tak magicznie, nienaturalnie. Ashton Carter był pięknym mężczyzną.

- Bonnie - odchrząknął - dałem ci rękę do rządzenia moimi pieniędzmi, jeśli jesteś niepoczytalna, wole wiedzieć to teraz.

Olśniło mnie. Facet, który siedział przede mną, dał mi rozwiązanie mojego problemu na tacy. Wystarczyło, to mądrze rozegrać, a z tym był najmniejszy problem. Musiał zobaczyć błysk w moim oku, bo aż niespokojnie poruszył się na krześle. Chciałam coś powiedzieć. Już otwierałam buzię, ale słowa, jakby ugrzęzły mi w gardle.

- Może odwiozę cię do domu - ruszył w moim kierunku, a jakby przekuta w fotel, śledziłam jego ruchy.

- Nie - odpowiedziałam cicho, patrząc prosto w elfie oczy - daj spokój, to mój pierwszy dzień tutaj, więc nie mogę robić cyrku.

- Musisz mi zaufać. Ja tobie powierzam bardzo dużo, więc nie powinnaś mieć żadnych obaw. Jeśli się źle czujesz, to powiedz, zrozumiem to przecież. Mimo tego, że opinia w mieście na mój temat może nie być nieskalana, to też jestem człowiekiem i w dodatku twoim szefem - zaśmiał się lekko, klęcząc przede mną. Chciał zgrywać dobrego, ale ja wiedziałam o nim niemal wszystko. Najmniejszy grzech, który popełnił. Nie mogłam dać się zmanipulować, to ja musiałam być tą złą. Jednak ciężko działać przeciw komuś, kto jak nikt inny próbuje ciebie zrozumieć. Choć mnie nie znał, nie oceniał mnie. Wyciągnął w moją stronę pomocną dłoń, nie wiedząc, że mnie się nie dało uratować. Bo, gdy po duszy człowieka zostaje sam popiół, już nigdy nie wróci we właściwe miejsca. Tak było ze mną. Tak było z nim.

- Byłabym wdzięczna za szklankę wody - powiedziałam, słabo się uśmiechając.

- Już się robi - odepchnął się od moich kolan - kto by pomyślał, że role się odwrócą.

Spojrzałam na niego przenikliwie, a ten jedynie się odwrócił i opuścił pomieszczenie. Fakt, rolę się odwróciły. Bo to grzesznik, przechytrzył samego diabła. Wraz z zamknięciem drzwi, poderwałam się z miejsca. Szybko znalazłam się za biurkiem i zaczęłam je przeszukiwać. Nie było trudne zlokalizowanie mojego celu. W zasadzie znajdował się na blacie i czekał na mnie. Otworzyłam książeczkę czekową i wyrwałam ze zużytą bibułkę oraz czysty czek. W ekspresowym tempie złożyłam kartki i wsadziłam do kieszeni spodni, a blok odłożyłam na swoje miejsce. Gdy słyszałam, jak złapał za klamkę, ustawiłam się obok okna.

- Proszę - podał mi naczynie i stanął przede mną. Nic nie mówił więcej, czekał na mój ruch. Byłam pewna, że mógł usłyszeć, jak przyspieszyło mi tętno.

- Chyba powinniśmy wrócić do pracy - mruknęłam w szklankę i wypiłam jednym hustem. Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w kierunku mojego biura, ale Ashton złapał mnie za rękę i na nowo postawił przed sobą.

- Ile razy mam ci przypominać, że to ja jestem szefem i będziemy pracować kiedy mi się podoba - wyjął mi szkło z ręki i usiadł na krawędzi biurka, odsuwając swój fotel i wskazał na niego dłoniom. Miałam zająć tron diabła, a gdy to zrobiłam, kontynuował - słuchaj nie każdego traktuje tutaj, jak przyjaciela. Jednak skoro już tutaj jesteś i siedzisz na moim miejscu, wiedz, że tak łatwo ci nie odpuszczę. Jeśli sama mi nie powiesz, to zacznę grzebać i może zrobić się nieprzyjemnie.

NecessitasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz