Pani Chopra

9 1 0
                                    

To co wczorajszej nocy działo się w pokoju Nishy pozostaje dobrze strzeżoną tajemnicą. Wiadomo jedynie, że w jej kuferku na biżuterie, pojawiły się nowe fioletowo-złote branzolety. Wspaniale pobrzekujące. Pewne jest również, że kiedy na niebie pojawił się księżyc jakaś postać kręciła się wokoło domu pastwa Khan. Krótko po północy tajemnicza zjawa znikneła. Lecz w pokoju na pietrze, gdzie swoją sypialnie ma Nisha zaświeciło się światło. Zgasło jednak parę minut potem a ulicę pomyślnych wiatrów znowu ogarneła dziwna ciemność. Następnie kiedy już świtało z willi państwa Khan ktoś wyszedł zostawiając po sobie tylko tajemniczy uśmiech.

     Jednak to wszystko działo się parę godzin temu więc na pewno nikt nic nie widział. Dlatego Nisha była spokojna. Jej sektret dalej był bezpieczny. Chodź trzeba przyznać, że z tyłu głowy miała pewne obawy i nie potrawiła się na niczym skupić.
- wszytko dobrze?- spytała mama kiedy jej najmłodsza pociecha przygotowywała rano śniadanie. Nisha była jednak w tak bardzo dziwnym stanie, ale nie dawała po sobie nic poznać. Chodż w środku kłebiło jej się tysiące emocji to odpowiedziała mamie radosnym uśmiechem. Chwile potem poukładała na stole parę tradycyjnych indyjskich potraw. Wyglądały one znakowicie, dlatego wszyscy zasiedli aby móc skosztować chodź kawałek.

   Widać było, że dania są naprawdę dobrę, ponieważ nawet wybredna Ganga zjadła ze smakiem kurczaka w cary z gorczycą. A potem sama zaoferowała pomoc w zmywaniu naczyń. Nisha była bradzo zdziwiona, nie znała swojej siostry pod takim kątem. Wreszcie po śniadaniu każdy poszedł w innym kierunku, tylko nasza bohaterka kroiła migdały w kuchni.

- Nisha czy mogę przeszkodzić?- zapytała Zaraa i podeszła do siostry.

- jasne- odparła najmłodsza pociecha pana Khana i wytarła dłonie o swoją spódnice.

- w sumie to nie wiem od czego zacząć- wyszeptała Starsza Hinduska.

- spokojnie, - odpowiedziała Nisha i uśmiechneła się.

- tutaj możesz mówić co tylko zechcesz- dodała

- Wiesz może gdzie mieszka pani Chopra ?- spytała po chwili Zaraa. Nasza bochaterka zaczeła szczerze się uśmiechać. Po chwili jednak wzieła swoja siostre za rekę i zaprowadziła przed wille, na ulice.

Następnie palcem pokazała niewielki dom w lekko zniszczonym stanie.

- Tam mieszka pani Jaya, jeśli chcesz mogę cię zaprowadzić- powiedziała.

Nowojorka była w lekkim szoku, ale mimo to zgodziła się na propozycję siostry. Chodź do tego potrzebowała małej zachęty. Córki pana Khana przed drzwiami do domu pani Chopry spędziły dobrych parę minut. Nisha przez cały ten czas próbowała przekonać swoją starszą siostrę, którą opentał strach, że jest to dobra decyzja. Udało się jej i w końcu Zaraa zapukała do drzwi. Przez dłuższy czas nikt nie otwierał.

- mówiłam to zły pomysł- szeptała pani Malhotra jednak Nisha była dobrej myślej. W kóncu drzwi uchyliły się a stała w nich pani Jaya.

- Nisha to ty i.....- powiedziała kobieta wpatrując się w oczy drugiej Hinduski. Pani Chopra lekko płakała ale mimo to uśmiechała się. Jakby wiedziała kto przed nią stoi.

- czy przyprowadziłaś mi moją małą Zaree?- spytała kobieta, nie potrafiając ukryć swojej radości. Nisha pokiwała potwierdzająco głową.

- tak to ona- wyszeptała najmłodsza pociecha państwa Khan.

- wróciłam!- wykrzykneła Zaraa i zapłakana wtuliła się w swoją ukochaną opiekunkę. Płakała a jej policzki spulchły od wylanych łez.

- cichutko jestem tu- wyszeptała pani Malhotra. Następnie Zaraa jak to robiła w dzieciństwie zaczeła bawić się naszyjnikiem, który od kat pamiętała zawsze znajdował się na szyi jej opiekunki.

- dalej go pani nie zdjeła?- zapytała najstarsza córka pana Khana kiedy po krótkim czasie sie uspokoiła
.
- nie mogłabym, dałaś mi go w święto Diwali - odparła Jaya i uśmiechneła się.

     W końcu po paru długich minutach rozczulania się nad wspomnieniami Zaraa wreszcie przestała przytulać pania Choprę. Jednak mimo to w żadnej z kobiet nie zgasła pełna radości emocja.

- może wejdziecie na herbatę- zaproponowała w końcu sąsiadka.

- Jasne- powiedziała pani Malhotra i lekkim lecz spokojnym krokiem weszła do willi.

- a ty Nisha?- dopytała Jaya.

- dziasiaj Zaraa jest tylko do pani dyspozycji, ja nie będę wam przeszkadzać- odparła najmłodsza pociecha państwa Khan i uśmiechneła się. Właśnie miała wychodzić z posesji kiedy posłyszała za sobą głos sąsiadki.

- Zaczekaj- zawołała pani Chopra i podeszła do dziewczyny.

- możemy porozmawiać?- dodała. Nisha zdziwiła się, ponieważ zazwyczaj Jaya nie miała do niej żadnych pretensji. Mimo to ufała swojej Guru i potwierdzajaco pokiwała głową.

- tak- odpowiedziała Hinduska.

- pilnuj Dayaan i uważaj, kto i gdzie może was zobaczyć- wydała przestrogę pani Chopra.

- dlaczego?- zapytała zdziwiona Nisha.

- w moim rodzzinnym miejście, tamte społeczeństwo ukamieniowało muzumankę tylko, dlatego że złamała świete prawo koranu. Czyli widziano ją z Hinduską- dodała pani Jaya i spojrzała błagalnie na swoją pociechę.

- życie tej Pakistanki jest tylko w twoich rękach- wyszeptała sąsiadka.

- obiecuję. Nikt jej nie skrzywdzi- odpowiedziała Nisha a w oczach miała łzy.

- Dlaczego płaczesz moje dziecko?- zapytała potulnie pani Chopra i przytuliła małą dziewczyne.

- wszystko będzie dobrze- szeptała sąsiadka do ucha najmłodszej pociechy państwa Khan. W końcu poparu minutach zapłakana Nisha odkleiła swoją twarz od sari Jaya. Potem pobiegła w stronę swojego domu zostawiając starszą siostre pod opieka sasiadki. Nasza bohaterka od tego momentu staje sie bardzo podejrzliwa. Wie że w jej rękach leży życie i śmierć swojej ukochanej. Jeden zły ruch może spowodować zamorwwanie niewinnej muzumanki. Teraz Nisha musi być bardzo ostrożna. Ale w jej głowie pojawiło się tylko jedno pytanie:
,,- czy wczorajszej nocy ktos ich widział?"
Oby odpowiedź była błędna. Inaczej ziemia Jainpurska pochłonie krew niewinnej muzumanki. Nikt nie chciał by tego. Lecz na razie Nisha była dobrej wyśli tej nocy nikt ich nie widział, czyli proste jest że nikt nic nie wie. I taka jest prawda.

,,Mój jedyny cel..."Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz