Zaraa

10 1 0
                                    

W Nowym Jorku właśnie wybiła 7.00 rano. Na Indyjskiej dzielnicy wszyscy już wstali odprócz państwa Malhotra. W ich domu jak zwykle o tej porze było cicho.

- na pewno znowu imprezowali do późna- rozmyślali sąsiedzi, którzy nie do końca byli przekonani do tej pary. Pomimo tego że mieszkali tu od 5 lat. Wydawali sie jakby inni. Dom Raj Aryan Malhotry i Zaraa był ogromny dlatego strasznie wyrożniał sie posrod małych mieszkań na około. Biały stonowany kolor pucu od ulicy i delikatny beżony od rozciągającego się podwórka. W środku budynku było zaledwie 10 pokoi różnych wielkości. Dwa przestronne salony, kuchnia i jadalnia. Raj był wielkim biznesmenem, która prowadził  firmę z nieruchomosciami. Więc znając swoją wysoką pozyscję społeczną 6 lat temu zakochał się w Zaraa. Obiecując jej że w przyszłości nie bedzie musiała nic robić. I tak się stało w domu państwa Malhotra zatrudniono służbę a obowiazki gospodyni domu przejeła jedna piestunka. To Hinduskie małżeństwo było bardzo szczęśliwe. Życie płyneło dla nich jakby innym tempem. Pomimo tego że byli z sobą już tyle lat nikt nie smuszał ich do robienia dziecka. We dwójkę wiedli wspaniałe życie. Lecz jeśli wciąż mieszkali by w Indiach społeczeństwo wytykałoby Zaraa palcami z powodu braku potomstwa. Dlatego obydwoje tak bardzo lubili to miejsce. A poranki w Nowym Jorku to najpiękniejsza rzecz na świecie.  Zwłaszcza kiedy śpią obydwoje w sypialni. Wtedy Raj podnosi głowę z poduszki i patrzy przez okno na piękne wierzowce które ich otaczają. Potem spoglada na żone i delikatnie budzi ją informując o nowym dniu. Ale nie dzisiaj. Ten poranek był inny. Ponieważ słońce już dość mocno wznosiło się na niebie a Pan Aryan dalej nie podniósł głowy. Zaspany leżał jak nieprzytomny. Ale nagle ktoś sapukał to sypialni.

- paniczu już 8.00 sugeruję wstać- powiedziała jedna ze służących. Raj mrucząc coś pod nosem. Podniósł zaspanął głowę otworzył oczy i spojrzał na prawą połowę łóżka gdzie zwykle spała jego żona. Tym razem widniała tam karteczka na której napisane było.

- wyszłam kiedy jeszcze spałeś, wróce niedługo-

- moja Zaraa- wyszeptał Hindus patrzac na skrawek papieru

Raj Aryan Malhotra był wyjatkowym mężczyzna, traktował swoja żone z szacunkiem co u mieszkańców Indii nie zdarza się czesto. Jako doświadczony przez życie 30-letni Hindus był w stanie bez zastonowienia oddać za swoja ukochana życie. Raj miał brązowe oczy, w których Zaraa zakochała się bez opamiętania. Pamietne wakacje 8 lat temu kiedy młody dotychczas chłopak zabrał najstarszą córkę pana Khan na wakacje do Pendżabu. Gdzie młoda dziewczyna zapoznała sie z mamą rodowitą seniorką rodu Malhotra. Kobiety od razu mocno się polubiły co zadecydowało o zaślubinach młodych. Pani Hemie jak spodobała sie Zaraa że bez zastaniwienia organizowała datę ślube. Raj miłował swoją żone ponad wszystko. Była dla niego niczym bogini. Dlatego kilka chwil później odnalazł telefon i wybrał numer do Zaraa. Następnie z małą karteczką w dłoni czekał na jakikolwiek sygnał w słychawce.

- słucham?- powiedzał słodki, cieniutki głosik kobiety.

- kochanie gdzie się podziewasz?- odparł Raj.

- przechadzam się po naszym miejście - dodała Hinduska.

Brązowo włosa Zaraa codziennie rano wychodziła z domu kiedy wszyscy jeszcze spali. Uwielbiała wtedy przechadzać się ulicami Nowego Jorku i patrzeć na budzących sie do życia ludzi. Mężczyźni zazwyczaj wychodzili z domu śpiesząc się do pracy a Kobiety odprowadzały dzieci do szkoły i przedszkoli. Zaraa od zawsze chciała być matką mającą syna. Lecz po jednym nie udanym porodzie i dwóch poronieniach straciła nadzieje na jakiekolwiek potomstwo. Dlatego jeszcze zanim się rozłaczyła wyszeptała do słuchawki telefonu:
- kocham cię Raj -

Mężczyzna odpowiedział tym samym pozyłając całuski i prosząc żonę o szybki powrót do domu. Hinduska potwierdziła mówiąc że jest już na dzielnicy. I chwile później weszła do domu. Odrazu podbiegła do niej jedna ze służacych.

- pani maż jest w jadalni właśnie spożywa posiłek- powiedziała kobieta a Zaraa pokiwała głową. Następnie odłożyła płaszcz na jeden z wieszaków i poszła w kierunku dużego stołu. Kobieta zobaczyła Raj trzymajacego w rece gazetę zaś drugiej przegryzał kurczaka.

- jesteś- zauważył mężczyzna a jego żona usiadła tuż koło niego.

- kiedy cie nie było listonosz przyniósł list- dodał a służąca wręczyła Hindusce tackę na której znajdował się dokument.

- z Jainpuru?- zdziwiła się Zaraa

- po czym poznałaś?- spytał Raj

- takie znaczki sprzedaja tylko na ulicy pomyślnych wiatrów- odparła kobieta delikatnie otwierając kopertę. Popatrzyła na papier a następnie na rodzaj pisma.

- to Nisha- wyszeptała a w głowie pojawiły się wspomnienia dzieciństwa.

- co ona może od ciebie chcieć- dopytał pan Malhotra i wstał od stołu.

- zmykam do pracy a ty daj znać później jaka jest tresc listu-  dodał i wyszedł z jadalni. W tym momencie świat Zaraa dziwnie się zmienił. Pogłążona w wspomnieniach siedziała nie odrywając wzroku od kartki papieru.

- o co chodzi?- pytała sama siebie. List był strasznie długi a kiedy oczy Hinduski przeczytały wszystko coś mocno do niej dotarło. Nie wiadomo jakie to emocje czy strach, złość a może radość. Lecz pani Malhotra chwilę później pobiegła do sypialni. Tam przebrała się w czerwony dress i czarną czapeczkę z daszkiem. Zaraa postanowiła wyładować emocje biegając. Dlatego za kilka minut zbiegła do schodach aż do holu gdzie zwykle ubierała buty.

- Shamboo- zawołała kobieta a jedna ze służących podeszła do niej.

- wychodzę- oznajmiła Hinduska i wybiegła na gwarną ulicę. Biegnąc mijała dużo ludzi, ktorzy niesamowicie jej się przyglądali. Była bowiem jedyną kobietą, która w środku dnia nie jest w pracy, ani nie odbierała dzieci ze szkoły. Nikt nie miał jej tego za złe. Ale wyglądało to dość nietypowo jak na kogoś kto mieszka na Indyjskiej dzielnicy. Odzwierciedlała raczej Nowo Jorjkie studentki. Zaraa biegła przez dłuższą chwilę kiedy w końcu przed oczami ukazał jej się wielki park. Wbiegła do środka żeby poszukać wolnej ławki na odpoczynek. Kiedy na jednej z nich siedział jej mąż.

- Raj co ty tu robisz- spytała kobieta od razu podbiegając do Hindusa.

- wyrwałem się na chwile z biura- odparł mężczyzna i popatrzył na zegarek.

- przeczytałam ten list- powiedziała Zaraa i usiadła obok Raj.

- Nisha chce żebyśmy przyjechali do Jainpuru odwiedzic mamę- dodała

- chcesz jechać?- spytał pan Malhotra a żona głeboko westchneła.

-  tak dawno tam nie byliśmy - wyszeptała.

- wiem nie mam dobrych relacji z mamą. Ani nie kocham Indii tak jak moje siostry. Ale coś ciągnie mnie do domu- dodała patrząc na męża.

- pamiętaj, że ja mocno cię kocham i każdą dezycję uważam za służszną- odparł Raj przytulając żonę.

- wiesz co pojedziemy tam- powidziała po chwili Zaraa.

- swiat bez tamtego miejsca dla mnie byłby nie pełny- uznała i wstała z ławki.

- to ja wracam do domu po drodzę kupie jeszcze jakieś sari na wyjazd. Gdyby mama mnie w tym zobaczyła- zaśmiała się Hinduska i pobiegła w strone gwarnej ulicy.

- to jest moja Zaraa- wyszeptał mężczyzna patrzac na biegnącą ukochana. Pani Malhotra była nietypowa. Niepokazywała tego ale cały czas teśkniła za domem. Nie miała dobrych relacji z rodzicami ani siostrami. Lecz przez cały czas ciagneło ją do Indii. I chodź bała się przyznać chciała pojechać do Jainpuru od 4 lat. Wiec  nareszcie może spełnić to małe pragnienie. Wrócić do domu i odwiedzić swoja Jaya. Ukochaną sasiadke, która czasem to zajmowała się Zaraa gdy była mała. Nareszcie bedzie mogła powroci do dawnego życia.

,,Mój jedyny cel..."Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz