♡ LISA ASHTON:
Kiedy zadzwonił dzwonek a konwersacja dziewczyn ucichła, poczekałam chwilę żeby mieć pewność że opuściły toaletę zanim sama wybuchnęłam śmiechem. Zachowanie Juliette było żałosne, więc nic tylko się śmiać. Ta psychopatka, obgaduje mnie za plecami, zamiast powiedzieć mi to w twarz. Wiedziałam że tu nie chodziło o mnie, tylko o nią. To one były tutaj małymi, głupiutkimi dziewczynami z kompleksami. Blondyna serio bała się, że zabiorę jej chłopa z przed nosa. Cóż, mówiąc szczerze Levi był niezły. Jeśli mam mówić prawdę, to kiedy leżałam chora w łóżku, większość czasu pisaliśmy ze sobą. Był dla mnie naprawdę miły, choć widziałam go tylko jako przyjaciela.
Wyłoniłam się z kabin, przechodząc na drugą salę pomieszczenia do luster nad umywalkami i zobaczyłam siebie. Z ciągłym rozbawieniem zeskanowałam swoją twarz w odbiciu.
Wybuch śmiechu w kabinie zaznaczył na mojej twarzy swoją niedawną obecność, bo kiedy tylko przestałam się śmiać moje policzki były lekko czerwone.
Takie słowa zazwyczaj mnie nie ruszały i tak też było tym razem. Zazwyczaj; bo tylko jedna osoba którą znałam mogła mnie skrzywdzić okrutnymi słowami w moją stronę. Czego się nie spodziewałam, to że nie będzie to jedyna taka.
Nie zabolało mnie to jak mówiły o mnie dziewczyny. Wiedziałam że Juliette mnie nie lubiła, no dobra to może lekkie nie dopowiedzenie - nienawidziła mnie.
A przynajmniej tak mi się zdawało.Pochylając się nad jedną z kilku umywalek, przekręciłam wodę na zimną i ochlapałam sobie lekko twarz. Następnie wytarłam ręce ręcznikiem papierowym i pobiegłam na lekcje.
♡ ♡ ♡
- Nie pierdol - sapnął Levi. Na jego twarzy malowało się lekkie nie dowierzanie, ale nie dziwię mu się.
Skąd miał wiedzieć że jego ex - właściwie ex ale nie ex - no nie wiem, trudne to - jest taka wredna.
- Jeszcze nie wiedzą z kim zadarły - uśmiechnęłam się jak najsłodziej potrafiłam, czyli prawdopodobnie trochę strasznie.
Levi uważnie obserwował moją twarz próbując zrozumieć moje zachowanie, ale przestałam skupiać się na nim. Przeniosłam uwagę na kłócących się Arlo i Kelsey.
- Co ty z nią w takim razie robiłeś? Słucham? Leżeliście sobie w jej pokoju, zamknięci, twoje ręce na jej udzie i talii. Proszę, tłumacz się. - Kelsey wyrzucała z siebie słowa jak karabin maszynowy nie dając Arlowi dojść chociażby do literki, a co dopiero słowa.
- Nie rozumiem czemu mi nie ufasz. Nic się nie stało! - mówiąc to Arlo wyrzucił ramiona lekko w górę w geście poddania.
Ten jeden czyn doprowadził Kelsey do furii. Puściła wszystkie wodze i straciła trochę kontrolę. Zdecydowanie z przesadą uderzyła pięścią w blat stołu. Wkurzenie rysowało się w każdym mięśniu jej ciała.
CZYTASZ
Krwawy Pocałunek (zawieszone)
Teen Fiction" - Wszystko już dobrze - szeptał spokojnym głosem tuż nad moim uchem. Jego głos mnie trochę uspokoił ale dalej nie mogłam przestać płakać. Kolejna osoba której... "