16 "Chcę widzieć uśmiech, a nie smutną buźkę."

1.9K 84 54
                                    

Maja

Zdejmuje czarne markowe okulary z czubka głowy, aby założyć je na nos. Słońce dzisiejszego popołudnia świeci niemiłosiernie mocno, więc mam nadzieję, że ciemne szkła chociaż odrobinę mi pomogą.

Odbieram od kierowcy swoją średnich rozmiarów walizkę, a po podziękowaniu zaczynam kierować się w stronę wejścia na warszawskie lotnisko.

Z tego co wywnioskowałam po wiadomościach na czacie grupowym, to prawie wszyscy są już na miejscu i czekają między innymi na mnie. Ciągnąć za sobą walizkę, stawiam krok za krokiem, rozglądając się za swoimi przyjaciółmi. W momencie gdy mam już rezygnować z poszukiwań na własną rękę i zadzwonić do Natalki, przed moimi oczami pojawia się Kamil.

–  O kurwa. Przyszłaś. –  mówi zaskoczony. –  Gwiazda przyszła! –  odwraca się w prawą stronę i krzyczy do reszty naszej grupki, która właśnie tam się znajdował.

Jego donośny krzyk nie tylko słyszą oni ale i też przynajmniej pół lotniska. Starsze panie patrzą na niego nieprzychylnym wzrokiem, czym on za bardzo się nie przejmuje.

Blondyn odbiera ode mnie moją walizkę, a następnie razem podchodzimy do reszty rozłożonej na krzesełkach.

–  Kochana zdejmij te okulary, bo nie lecimy do Los Angeles, a do Hiszpanii. –   Zdrójkowski nie byłby sobą gdyby kolejny raz się do mnie o coś nie przyczepił.

–  Sam masz okulary, hipokryto. –   rzucam w jego stronę, zanim ruszam w stronę Janowskiej, żeby się z nią przywitać.

–  Ale czy ty widzisz jakie to są okulary? To są okulary w kształcie koniczyny! Zaznaczam koniczyny!

–  My nie lecimy do Irlandii, tylko do Hiszpanii. –   dogryzam mu w ten sam sposób, co on mi. Zajmuje siedzenie obok swojej przyjaciółki. –   Kogo brakuje?

–  Twój ukochany się spóźnia. –  odpowiada z cwaniackim uśmiechem, a ja posyłam jej jedynie zrezygnowane spojrzenie. Wzdycham głośno po czym zerkam na godzinę na zegarku. –  Musieli coś jeszcze załatwić z Krzyśkiem. Tak przyjemniej mówi Pedro. –  dziewczyna kiwa głową w stronę wspomnianego chłopaka, który rozmawia z Wygusiem i Francisem.

Wraz z szatynką zaczynamy rozmawiać na przeróżne tematy. Zaczynamy od "ważnych" tematów, a kończymy na błahostkach, w czym przeszkadza nam nasz durny przyjaciel. Do lotu zostało jeszcze trochę czasu, i chyba wszyscy przez to się niecierpliwimy, bo każdy z nas wolałby już być w słonecznej Hiszpanii.

–  No w końcu! Dłużej się nie dało?! –  słyszę głos Tadka i urywam w połowie swoje zdanie. Szukam wzrokiem jego osoby, a gdy zauważam go, siedzącego na podłodze naprzeciwko Kamila, przeskakuje wzorkiem na miejsce, w które patrzy.

Zauważam dwójkę, wyczekiwanych przez nas chłopaków, którzy z niemrawymi minami idą w naszą stronę. Obydwoje ubrani są podobnie. Mają założone oversizowe koszulki i luźne spodnie. Jedyne co ich różni to kolory ubrań.

–  Ale gdzie uśmiechy?! Lecimy do Hiszpanii!!!

–  Lepiej nic nie mów. –   odzywa się Krzysiek, zbijając z nim piątkę. –   Musiałem czekać, bo ten idiota wolał rozmawiać z... Cześć Maja! –  zaczyna machać dłonią w moją stronę; przerywając przy tym swoją wypowiedź, której już nie dokańcza.

Odpowiadam mu tym samym gestem. Przenoszę swój wzrok na chłopaka stojącego za nim. Wzrok ma wlepiony w punkt, znajdujący się gdzieś po prawej stronie i wpatruje się w tamto miejsce bez żadnego słowa.

–  Z resztą nieważne, później Ci wytłumaczę. –   mówi nieco ciszej, ale wystarczająco głośno, żeby mogły usłyszeć to osoby obok.

Wracam do rozmowy z Natalką, nie dopuszczając do swojej głowy rzeczy, o których nie powinnam myśleć, bo po prostu mnie nie dotyczą. Ale to przychodzi mi z trudem. Staram się skupić na czymś co nie jest związane ze słowami Krzyśka, a w tym nie pomaga nawet dziewczyna siedząca obok, która w tym momencie opowiada o jej najnowszym zakupie.

Smutna buźka || MATAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz