I'm so sorry...

418 14 37
                                    

Po kilku minutach przestałam tulić się do jego ręki, to było tak bardzo miłe uczucie. Niedługo wszyscy będziemy musieli wracać, a Chan skończył w szpitalu. Jeśli będzie musiał tu zostać, zostanę razem z nim i będę mu towarzyszyła.

Mam nadzieję, że szybko się obudzi. Chcę już usłyszeć jego kojący głos i zobaczyć jego piękne ciemne oczy.
Kiedy usłyszałam „Tracimy go!”, coś złamało się we mnie. Nie wyobrażam sobie życia bez tego chłopaka.

Siedziałam kilkanaście minut przy nim i ani razu nie odeszłam od niego, kilka razy nawet uroniłam łze która spłynęła mi po policzku.

Siedzieliśmy w ciszy, przez rolety próbowało dostać się słońce które dzisiaj świeciło bardzo mocno. Nagle chłopak otworzył lekko oczy, przez chwilę wyglądał na rozkojarzonego, nie wiedział sam gdzie dokładnie jest.

„Wybudził się!” pomyślałam. Szybko wezwałam lekarza który od razu przybiegł i kazał mi opuścić sale, ponieważ chcieli Chanowi wykonać pare badań.

Opuściłam sale z uśmiechem na twarzy, przed salą na poczekalni siedzieli chłopacy.

- Co się stało, że się tak uśmiechasz? - Zapytał Jisung

- Obudził się, w końcu - Odpowiedziałam.

- NAPRAWDE? - Wstał zaskoczony Felix z krzesła.

Pokiwałam lekko głową i na wszystkich twarzach chłopaków ukazał się uśmiech. Każdy był szczęśliwy, z powodu że Chan w końcu się wybudził.

Po chwili z sali wyszedł lekarz i powiedział, że wykonano wszystkie badania i można do niego wejść, ale tylko jedna osoba. Chłopacy od razu mi pokazali żebym poszła pierwsza.

Otworzyłam lekko drzwi i weszłam do środka, Chan od razu spojrzał na mnie. Zamknełam delikatnie drzwi i usiadłam przy jego łóżku.

- Przepraszam cię Channie... - Powiedziałam a do moich oczu zaczeły napływać łzy.

- Nie przepraszaj, to moja wina - Ledwo co powiedział.

- Znam już całą prawde, byłam głupia, że pomyślałam że na serio mnie zdradziłeś

- Skąd o tym się dowiedziałaś?

- Później ci powiem, narazie musisz odpoczywać i nie przejmować się takimi rzeczami - Uśmiechnełam się i otarłam łze która spłyneła mi po policzku.

Chłopak miał ledwo co otwarte oczy do końca, wyglądał jakby nie miał siły na nic. Lekko przysunął swoją rękę do mojej, chwyciłam ją z lekkim uciskiem.

Położyłam ją na moim policzku na co chłopak uśmiechnął się. Pogładził mnie po policzku kciukiem na co uśmiechnełam się. Odłożyłam jego ręke z powrotem na łóżko.

- Jeśli umre, powiedz chłopakom że byli najlepszym zespołem na świecie - Wyszeptał.

- Chan przestań gadać bzdury, nie umrzesz. Twój stan jest w normie i wszystko będzie dobrze, wrócimy do domu, weźmiemy ślub i będziemy żyć jak zwyczajna rodzina

- Zawsze może się trafić jakiś pech - Powiedział posmutniałym głosem.

- Nie będzie żadnego pechu. Chris błagam zaufaj mi, wszystko będzie dobrze - Złapałam go za rękę.

Chłopak uśmiechnął się lekko. Jak ja się cieszę, że już się wybudził. Teraz tylko czekać aż w końcu wypiszą go ze szpitala i wrócimy do domu. Chociaż to może potrwać nawet kilka tygodni, codziennie jakieś badania itd.

Mam nadzieję tylko, że Chana to wszystko nie zmęczy. Musi wytrzymać jeszcze chwilę i wszystko będzie dobrze.

Niech szlak trafi kierowcę który go potrącił.

Myślałam, że będę miała normalne życie. Wyjechałam do Korei żeby znaleźć dobrą pracę. Kiedy byłam w sklepie, przypadkiem wpadłam na Jeongina i tak się właśnie poznaliśmy. Po kilku tygodniach nasza znajomość zamieniła się w związek.

Przedstawił mi cała reszte SKZ, Chan był najbardziej zaangażowany w to żeby mnie dokładnie poznać. Kilka miesięcy później poznałam Miyeon, moją przyjaciółkę.

Nie wiedziałam nawet, że moje życie przez jeden wieczór zmieni się o 180°.

Jeden wieczór.

Jeden ruch.

Jedno słowo.

I wszystko się zmieniło. Dokładnie pamiętam kiedy Chan wyznawał mi miłość albo kiedy się oświadczał. A teraz leży w szpitalu i ledwo żyje.

Chłopak mruknął z niezadowolenia i z pozy leżącej chciał przystać na poze siedzącą. Przytrzymałam go przy pozie leżącej, najlepiej żeby odpoczywał.

- Co się dzieję? - Zapytałam.

- Chciałem się wody napić - Odpowiedział.

Chwyciłam za szklankę wody i pozwoliłam mu się lekko podnieść żeby się nie oblał i na spokojnie się napił. Wyglądał na zmęczonego nawet samym leżniem i przyjmowaniem wszystkich leków.

- Może sie zdrzemniesz? Wyglądasz na zmęczonego

- Chciałbym, ale nie mogę się na ciebie napatrzeć - Uśmiechnął się.

Zarumieniłam się lekko na te słowa.

- Zdrzemnij się, dobrze ci to zrobi - Ucałowałam go w policzek.

Wstałam z krzesła i cicho wyszłam z sali gdzie czekała na mnie cała gromada chłopaków.

- I co z nim? Dobrze sie czuję? Wybaczyliście sobie? Będę sypał kwiatki na ślubie? - Zaczął wypytywać Jisung.

Lekko się zaśmiałam.

- Wszystko z nim dobrze, wybaczyliśmy sobie a teraz zrobił sobie drzemkę - Powiedziałam siadając obok Felixa.

- MÓWIŁEM, ŻE SIĘ UDA BAHAHA - Wykrzyczał Minho.

- A tak w ogóle to mam pytanie - Powiedział Hyunjin.

- Hm?

- Planujecie dzieci? - Zapytał niezręcznie.

Nastała cisza grobowa i nikt się nie odzywał.

- Dużo mi to mówi... - Fuknął.

- Raczej nie planujemy, w sensie nawet nie rozmawialiśmy o tym

- Pierwszy raz Chrisa i Y/N - Powiedział Minho.

- Morda Minho - Powiedział Jisung.

Każdy z nas zaczął się śmiać.

🌺🌸🌺🌸

Naprawdę was przepraszam, że jest o krótki rozdział ale jestem chora i na dodatek pisze to o 1:13 więc ledwo żyje. Mam nadzieję, że przynajmiej się spodoba.

Miłego dnia/wieczoru <33
(Sr za błędy jak są ale nie mam siły tego sprawdzić)

833 słowa

Will You Love Me? | Bang ChanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz