Profesor Małolat 4

3.3K 377 173
                                    

Tamtego wieczoru Odette wracała do pokoju wspólnego na miękkich nogach, nawet jeżeli w teorii nie wydarzyło się nic aż tak, jak to nazwała, skandalicznego.

Mimo to co chwilę przed oczami dziewczyny przelatywał ten moment, gdy on trzymał jej krawat, serce chciało wyskoczyć z piersi, a reszta świata zwyczajnie się rozpłynęła.

Nie wiedziała, co było w tym wszystkim najgorsze. To, że na samą myśl robiło się jej goręcej, to, że zrobił to jej nauczyciel czy to, że najchętniej by to powtórzyła. Dziękowała Merlinowi, że nikt w szkole nie miał prawa czytać uczniom myśli, bo inaczej zapadłaby się pod ziemię ze wstydu. Ostatnio wiele rzeczy, które robiła z Doranem bardziej pasowało jej do jej strefy marzeń i fantazji, a nie do tego, jak wyobrażała sobie szkołę.

- Gdzieś ty była? - zapytała Belinda, kiedy Odette dołączyła do niej w dormitorium.

Dziewczyna spotkała się z przyjaciółką wzrokiem. Odette czuła, że kolejny raz już chyba nie przejdzie wymówka z patrolem, zresztą sama przestawała w nią wierzyć. Po chwili namysłu stwierdziła, że najciemniej pod latarnią.

- U Vane'a - odparła, siadając na swoim łóżku.

- Znowu? - Belinda uniosła brwi, a Odette przełknęła ślinę. Czyli ktoś zauważył, że czasem ją zatrzymywał, więc znowu musiała wymyślić jakąś zgrabną wymówkę... Ponieważ czuła, że gdyby komukolwiek wyznała prawdę, to zostałoby to źle zrozumiane - pomijając też fakt, że trochę lubiła mieć ten swój mały sekret.

Dlatego zupełnie popłynęła z odpowiedzią.

- Ostatnio pomyślałam, że skoro rzeczywiście Owutemy za rogiem, to trzeba wziąć się w garść i wymyślić jakiś zawód... - Założyła kosmyk włosów za ucho. - Zdecydowałam, że będę próbować na Aurora. Vane zgodził się mi pomóc przygotować, bo mówił, że sam zdawał te wstępne egzaminy czy coś...

Zaraz utoniesz w tych zmyślonych historiach.

- No to wiele wyjaśnia, bo już się zastanawiałam, czemu cię tak zatrzymuje - odparła Belinda, nie mając pojęcia, że tymi słowami prawie przyprawiła przyjaciółkę o zawał. - Czemu nic nie mówiłaś?

- No a musiałam? To jest takie... No. - Odchrząknęła, mimowolnie bawiąc się krawatem, tym krawatem. - Boję się, że nie wyjdzie, więc nie chcę zapeszać. Poza tym gdyby się rozeszło, to nagle każdy chciałby pomocy od niego i pewnie nici byłoby z tego wszystkiego.

Źle czuła się z tymi kłamstwami, lecz co miała jej powiedzieć? Że przed chwilą serce prawie wyskoczyło jej z piersi przez to, że jej twarz znalazła się centymetry przed tą Vane'a?

- W sumie racja - przyznała Belinda po chwili namysłu. - Dobra, na luzie, ja milczę jak grób. Ja tam nie chcę w sumie nic od niego.

Odette wypuściła powietrze ustami. Na moment mogła odetchnąć.

- Dzięki.

💜

Wbrew temu, co początkowo Odette sądziła o Doranie, miał on przyjaciół. I to przyjaciół, którzy byli mu wierni, lecz niestety nie spotykali się z nim za często w ostatnim czasie, bo raz, Vane został nauczycielem... A dwa, obaj jego kumple mieli już dziecko.

Milos Scamander i Neil Rys nie omieszkali zażartować sobie z przyjaciela, gdy ten zaproponował spotkanie w irlandzkim pubie zamiast w tym w Hogsmeade, aby przypadkiem nie wpaść na któregoś z uczniów.

Trzej mężczyźni zebrali się w sobotni wieczór w jedynym magicznym pubie w Irlandii.

Wyglądał dość standardowo - był ciemny, głównie brązowy z ciemnozielonymi elementami, a za ladą stała pokaźna szafka z półkami uginającymi się pod ciężarem dziesiątek trunków. Na drewnianym suficie wisiała flaga Irlandii, a poza miejscami przy barze znajdowało się tam też mnóstwo osobnych stolików. Gdyby nie piwa, które same się nalewały i wróżkowe światła umiejscowione w różnych miejscach, by stworzyć niepowtarzalną atmosferę, pub mógłby przejść jako mugolski.

Profesor MałolatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz