Gdyby ktoś powiedział Doranowi jeszcze kilka miesięcy wcześniej, że będzie siedział z dziewczyną nad jeziorem i wkładał stokrotki w jej włosy, zapewne wyśmiałby tę osobę. A jednak to właśnie robił, pozwalając Odette leżeć na jego udach jak na poduszce, korzystając z ciepłego, letniego powietrza i przyjemnego chłodu przychodzącego od jeziora. Zwyczajnie nie potrafił wyobrazić sobie, jak dotąd bez tego żył; chyba nigdy wcześniej nie był tak szczęśliwy, a przede wszystkim tak beztroski, jak w tamtej chwili.
- Wiesz, chyba muszę ci powiedzieć coś o mojej rodzinie, zanim dowiesz się z jakichś szemranych źródeł i pomyślisz, że coś chowam...
- Mam się bać? - Odette uniosła brwi, patrząc na niego z dołu. Jej uśmiech również nie schodził z twarzy, nawet nie docierało do niej, że to wszystko działo się naprawdę.
- To zależy. - Doran wzruszył ramionami, wsadzając kolejną stokrotkę pomiędzy kasztanowe pasma. - Po prostu... Wiesz... Moi pradziadkowie, oni... Bardzo interesowali się czarną magią, powiedzmy.
Po minie Odette Doran był w stanie wywnioskować, że ją zaintrygował.
- To znaczy...?
- Powiem wprost. - Wziął głęboki wdech. - Mój pradziadek ma kogoś na sumieniu.
- O - odparła Odette po chwili. - Czyli w ten sposób - powiedziała, a jego prawie rozbawił stoicyzm, z jakim przyjęła tę wiadomość.
- Mam nadzieję, że cię to nie przeraża - dodał Doran mimo wszystko. - To nie ma żadnego związku ze mną. W sensie, ja nie pałam się czarną magią.
- Wiem. - Uśmiechnęła się. - Na ironię uczyłeś obrony przed nią.
- Tak. Po prostu chcę, żebyś o tym wiedziała ode mnie, a nie z jakichś plotek. To nie była głośna sprawa, ale swoje się rozniosło przez lata.
- Ale... Skończyło się Azkabanem?
- Nie - odparł cicho. - Niewiele osób w ogóle wie, co się tak naprawdę stało.
Odette pokiwała głową ze zrozumieniem, chwilę przyjmując tę nową informację.
- Wszystko w porządku?
- Tak, jak najbardziej. Co, myślałeś, że ucieknę z krzykiem?
- A kto cię tam wie? - Uszczypnął ją w nos, śmiejąc się, za co ona odwdzięczyła się plaśnięciem w jego rękę.
- To cię może zaskoczę, Doran - powiedziała Odette, tym razem intrygując i jego.
- Nie wątpię. Nikt nie potrafi tego robić lepiej niż ty.
Odette zachichotała, a potem spoważniała nieco.
- Cóż, jakkolwiek makabrycznie to zabrzmi, ja też mam mordercę w rodzinie.
Doran spotkał się z nią wzrokiem, próbując wybadać, czy przypadkiem sobie z niego nie żartowała. Po jej minie oceniał jed
- Wiedziałem, że mnie rozwalisz na łopatki. Jak zawsze.- Znaczy, w zasadzie nie do końca, bo mój pradziadek został z tej rodziny wykluczony, ale fakty są faktami.
- I skończyło się Azkabanem?
- Tak.
- No cóż... - Doran westchnął, a potem zaśmiał się krótko. Czuł, że mógł z nią porozmawiać o wszystkim i nie chciał, żeby tamto popołudnie w ogóle się skończyło.
- Jak już znamy swoje mroczne sekrety rodzinne, to chyba gorzej nie będzie, co?
💜
CZYTASZ
Profesor Małolat
Fanfiction💜 Odette Dumont nigdy w życiu nie odpyskowałaby nauczycielowi, jednak jeśli chodzi o jej nowego profesora od obrony przed czarną magią, mogłaby go zamordować. Doran Vane naraził się swojej uczennicy, ale jako Ślizgon nie daje jej sobie wejść na gło...