Jego marzenia zwykle się spełniały.
Czasami budził się, zdając sobie sprawę z tego, że każdy jego plan dopełniał się aż do samego końca, a on mógł wstać z dumą, narzucając sobie kolejne cele, pchając siebie i swoje imperium jeszcze dalej i dalej. Choć było już niepokonane, nawet jeśli płacili za to wysoką cenę. Louis jednak chciał kiedyś umrzeć z myślą, że pozostawił po sobie coś niesamowitego. Coś, co będzie wieczne i niezniszczalne. Przynajmniej przez kolejne dwa czy trzy pokolenia. Aż tak niepoprawnym marzycielem nie był.
Zwykle jego marzenia dotyczyły tego, co było możliwe do osiągnięcia za pomocą odpowiedniego nakładu pracy, dyscypliny i cierpliwości. Dlatego właśnie każdego dnia dawał z siebie wszystko, niezależnie od swojego stanu. Choć czasami mierzył się z chorobą jedną czy drugą, nie pozwalał sobie na wytchnienie. Wstawał przed wschodem słońca, nie marnując ani chwili, tylko zaraz biorąc się do pracy i zasypiał długo po zachodzie, gdy księżyc był wysoko na niebie. Knuł, planował, spiskował i, co najważniejsze, władał. Robił wszystko dla siebie i dla swojego imperium.
Ale kiedy otworzył swoje ślepka, nie widział ogromnej sypialni, w której przyszło mu żyć. Nie było bieli i złota, do którego były przyzwyczajonego jego oczy. Nie było służby, która stała niemal jak cień, gotowa, aby służyć mu pomocą, gdy sam będzie szykował się do rozpoczęcia dnia. Nie było nawet jego namiotu, w którym mieszkał podczas kampanii wojennych, gdy sam brał udział w układaniu strategii i walkach.
Na szczęście jednak nie obudził się również w lesie. Wtedy chyba by zwariował.
Teraz znów widział tą samą drewnianą chatę, siano i kilka prostych mebli, z którymi zapoznawał się wcześniej.
Czyli jednak nadal tkwię w tym koszmarze, pomyślał sobie Louis, rozglądając się, aby zobaczyć, czy Harry'ego nie było nigdzie w pobliżu. Widząc jednak, że nie zmieniło się kompletnie nic od czasu jego drzemki, uznał, że zielarz nadal był poza domem. I wcale mu się to nie podobało. Ktoś musiał wymienić mu wodę, przecież nie będzie pił takiej i, co przyznawał z nieskrywanym zażenowaniem, musiał wyjść na dwór. Najlepiej pilnie. Jego życie nie mogło być gorsze. Wtedy przypominał sobie jednak o robakach, więc zacisnął swoje małe kiełki, wiedząc, że musi dać radę.
Co ważniejsze jednak, gdzie był ten nieszczęsny człowiek? Czy zdawał sobie sprawę z tego, że Louis — jako jeż czy jako człowiek, to nie było w tej chwili istotne — był żywą istotą, wymagającą odpowiedniej uwagi oraz opieki? A tym bardziej jeż jego stanu, który winien traktowany być z najwyższą czcią i godnością? Był gotowy zemścić się w najgorszy sposób za takie zostawienie go, ale nie zamierzał upodlać się do tak niskiego poziomu, nawet będąc w ciele zwierzęcia, gdy później mógł udawać, że wcale nie był w stanie myśleć logicznie.
Gdyby był w swoim pałacu, czekałaby na niego jego służba, gotowa na to, aby spełnić każde jego życzenie. Teraz nie dość, że miał tylko jednego człowieka, to jeszcze nieznośnego, który zniknął i nie miał pojęcia, kiedy wróci. Cholerny chłop i cholerna siekiera, Louis chciałby wiedzieć, który wieśniak to był i zadbać, żeby już nic nigdy nie porąbał.
Spojrzał na pomieszczenie, starając się ocenić wysokość, na jakiej się znajdował. Szybko ocenił swoje siły na zamiary, ale musiał poddać się, zanim wykonał chociaż najmniejszy kroczek. Nie sądził, aby był w stanie zejść sam ze stołu bez zrobienia sobie większej krzywdy. Wystarczyło jedno spojrzenie, aby uznać, że upadek może być dla niego tragiczny, a on naprawdę nie chciał pogarszać swojej i tak już nieciekawej sytuacji.
I czy on coś mówił o tym, że będzie gotowy na to, aby wybaczyć Harry'emu jakiekolwiek niegodne traktowanie? Bo jeśli tak, to zamierzał to zaraz cofnąć, jeżeli ten nie wróci do swojej chaty w przeciągu kilku chwil. Lochy w jego pałacu mogły bez problemu pomieścić jeszcze jedną osobę, a on sam nawet tego nie odczuje.
CZYTASZ
Where does the hedgehog mince at night?
FanfictionKróciutka historia o tym, jak Louis dosłownie zamienia się w jeża i próbuje wydostać się z tych niespodziewanym tarapatów. Trochę jak klasyczna baśń, gdzie książę zaczarowany w ropuchę musi zostać pocałowany przez księżniczkę, ale tutaj to mały...