5.

79 11 7
                                    

Madison POV:

Kiedy zaczęło się ściemniać Sammy zaproponował, że odwiezie mnie do domu, na co bez wahania się zgodziłam.

Podczas drogi powrotnej wygłupialiśmy się, słuchając piosenek, które tym razem wybrałam ja. Śpiewaliśmy je do udawanych mikrofonów i co jakiś czas wybuchaliśmy głośnym, niepohamowanym śmiechem. W skrócie, bawiliśmy się razem świetnie, nawet jadąc samochodem.

- Żałuję, że nie spotkaliśmy się wcześniej. - powiedziałam, kiedy pojechaliśmy na podjazd, prowadzący prosto do mojego domu.

- Jeszcze wszystko przed Nami. - Samuel uśmiechnął się do mnie i odpiął pasy bezpieczeństwa, przysuwając się do mnie, żeby pocałować mój policzek.

Na jego gest lekko się zaczerwieniłam i odpowiedziałam mu słabym uśmiechem. Po krótkiej chwili otworzyłam drzwi od samochodu i wysiadłam z niego, zastrzaskując je za sobą.

Kiedy okrążyłam samochód, już chciałam skierować się prosto do domu, gdy nagle usłyszałam za sobą wołanie chłopaka.

- Może będzie większa szansa, że ponownie się spotkamy, jeśli zapiszesz sobie mój numer telefonu. - znów się uśmiechnął.

- No pewnie. - od razu się zgodziłam, wyciągając telefon z torebki, a kiedy spojrzałam na jego ekran, szeroko otworzyłam oczy, widząc ilość nieodebranych połączeń od Lily, Jake'a oraz mojej mamy. Było też jedno od Naomi.

Przez miłe towarzystwo bruneta kompletnie zapomniałam o tym, żeby poinformować swoich przyjaciół o tym, że nie pojawię się na pozostałych lekcjach. Powinnam również powiadomić moją rodzicielkę, że wrócę dziś trochę później, pewnie się o mnie martwi. W myślach zakodowałam sobie, żeby od razu po wejściu do domu oddzwonić do wszystkich i wyjaśnić im całą sytuację.

Podeszłam bliżej otwartego okna od mercedesa chłopaka i szybko wystukałam w telefonie ciąg liczb, które mi podyktował, zapisując numer jako Samuel<3.

- Dziękuję za dzisiaj. - powiedziałam na pożegnanie i nie czekając na odpowiedź bruneta, odwróciłam się z zamiarem wejścia do domu.

- To ja dziękuję, że mogłem spędzić czas w Twoim towarzystwie. - powiedział i gdy spojrzałam na niego zza pleców, uśmiechnął się. Cholera, on ciągle jest wesoły.

Odwzajemniłam uśmiech i ruszyłam w stronę drzwi wejściowych, ciągle myśląc o rysach jego twarzy i o tym, że Samuel jest uroczy. Sama nie wiem, co się ze mną stało, ale ten chłopak naprawdę zaczynał mi się podobać.

Kiedy zastrzasnęłam za sobą drzwi, uśmiech nie znikał mi z twarzy. Zaczęłam poważnie się zastanawiać nad tym, dlaczego Luke i Samuel się nie lubią, przecież oboje są fajnymi ludźmi. Może gdyby spróbowali się dogadać, byłaby z nas świetna paczka. A może już próbowali i to się nie udało? Tego nie wiedziałam, ale moim zadaniem było wyciągnąć od nich jak najwięcej informacji na ten temat, chociaż miałam pewność, że jest to prawie niemożliwe.

Szybkim krokiem przeszłam przez korytarz, kierując się na górę, do swojego pokoju, kiedy nagle przez moje rozkojarzenie i twarz wpatrzoną w ekran telefonu, wpadłam na kogoś stojącego przy schodach.

- A panienka z jakiego powodu taka zadowolona i niezdarna? - zapytał tata, podśmiewając się przy tym z mojej nieuwagi.

- Po prostu udany dzień, tato.

- Jak było w szkole? - zapytał, nadal lekko się do mnie uśmiechając.

- I właśnie tutaj mamy problem. - wyszczerzyłam się w jego stronę, robiąc przy tym najsłodsze oczy, jakie mógłby zobaczyć. - Tak jakby dziś mnie tam nie było. To znaczy byłam, ale na chwilę. - zmieszałam się.

ZLECENIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz