Nadszedł ten moment, którego najbardziej się obawiałam - rozłąka. Biłam się z różnymi myślami, niewobrażałam sobie Tomka na wojnie, tak się o niego bałam.
Gdy zobaczyłam go w mundurze, nie czułam się podekscytowana tym jak w nim wygląda, tylko byłam przerażona, że musi w nim walczyć. Ten widok, jeszcze bardziej mnie przybliżył do tego wszystkiego, co się teraz działo. Tak bardzo nie chciałam żeby odchodził. Przeżywałam to chyba bardziej niż odejście Staszka.
- Wrócę - powiedział przy wyjściu.
Nie potrafiłam się od niego odkleić, nie potrafiłam przestać patrzeć w jego oczy, nie potrafiłam powstrzymać łez. Czułam, że jak on odejdzie, stracę wszystko.
- Nie będę cię już zatrzymywać - w końcu go uwolniłam z objęć.
Tomek skinął i wyszedł odważnie, odwracając się jeszcze za siebie. Gdy drzwi się zamknęły, opadłam na ziemie z płaczem.
Ojciec i Basia stanęli obok mnie i klepali mnie po ramieniu. Nie chciałam, żeby widzieli moje łzy, ale inaczej nie potrafiłam. Musiałam, teraz żyć tylko nadzieją...
Próbowałam powoli się do tego przyzwyczaić. Obrączka na moim palcu, wywoływała dreszcz na moim ciele, za każdym razem kiedy na nią spojrzałam.
Było ciężko. Przynajmniej na początku. Później nie wiele się zmieniło, ale zaczęłam już jakoś w miarę funkcjonować. Żeby nie zwariować z tęsknoty, zaczęłam uczyć się szycia na maszynie. Nie było to łatwe, ale ostatecznie nawet zauważyłam, że to coś dla mnie. Uczyłam się długo, przy czym traciłam dużo cierpliwości, ale nie poddałam się i w rezultacie udało się.
Nawet nie wiem kiedy, zaczęłam mieć klientów, z pobliskiego osiedla i myślami mogłam się na tym skupić. Raz przyszła do mnie kobieta w ciąży i prosiła o uszycie małych ubranek, dla swojej przyszłej córeczki.
Trzymając już uszyte, małe ubranko, przypomniała mi się Sara...też była taka malutka, brakowało mi jej. Przerażał mnie fakt, że ona jeszcze nie istnieje i zastanawiałam się czy kiedy kolwiek będzie istniała.
W końcu była moją córką, gdzieś tam w głębi czułam się niewypełniona jej obecnością. Chciałabym ją jeszcze raz przytulić, przewinąć, nakarmić... Czy kiedyś to wróci?
Pracując w domu mogłam za coś utrzymać rodzinę. Czułam się dziwnie z tym, że zależało mi na dwóch rodzinach, które miałam, a w zasadzie to jedna już nieistniała...
Jednak kiedy przyszedł list pod nasz adres, oczy mi się zaświeciły. Tomek go wysłał! Nie wierzyłam, że to się stało, rzuciłam wszystko i zaczęłam uważnie czytać.
Droga Haniu, piszę do ciebie, bo chce ci powiedzieć, że dostałem się na naprawdę dobry front... Narazie jest tutaj spokojnie. Zaskocze cię, ale poznałem twojego brata, jest tutaj ze mną. Myślę, że razem z troską o ciebie, damy sobie rade. Chciałbym Cię teraz przytulić, ale nie mogę. Mam cały czas obrączke przy sobie, która dodaje mi dużo siły. Możesz czasem do mnie napisać, było by mi bardzo miło. Mam nadzieję, że za rok, może dwa się zobaczymy.
Pozdrowienia odemnie i StaszkaCzytając te parę zdań, z automatu się uśmiechnęłam. Byłam szczęśliwa, że się odezwał. Nie spodziewałam się, że pozna mojego brata, przecież ten kraj był duży i mogli skończyć w każdym możliwym miejscu, a jednak spotkali się w tym samym.
Basia wchodząc do naszego pokoju, zobaczyła mnie wpatrzoną w kartkę, nawet nie zauważyłam, kiedy weszła.
- Odezwał się? - zapytała.
- Wytraszyłaś mnie! - podskoczyłam z listem - tak odezwał, nawet nie uwierzysz, poznał Staszka!
- To niesamowite - przyznała siostra - napewno miał okazję go polubić.
- Też tak myślę - przyznałam.
Basia nie była już zwykłą dziewczynką, stawała się coraz bardziej dojrzalsza i wyrozumiała. Zrozumiała, że nie jest pępkiem świata, a ważni dla mnie są przedewszystkim w tym czasie wszyscy...
Wszystko toczyło się tak jak powinno. Nie potrafiłam przestać myśleć o Tomku i Sarze. Co do szycia, szło mi już całkiem nieźle. Czułam się odpowiedzialna za wyżywienie rodziny.
Jednak pewnego dnia, stała się rzecz straszna. Niemcy wdarli się do naszego domu i bezprawnie pozbawili mnie tej maszyny. Nasze jedyne źródło utrzymania, właśnie zostało stracone.
Buntowałam się, krzyczałam, ale to nic nie dało, jeszcze za to dostałam. Poczułam, że znowu mi się zaczyna robić pod górkę, za co mieliśmy teraz żyć?!
- Jestem gotowa pójść do pracy - powiedziała Basia - mogę robić wszystko, żeby wam pomoż.
- Jesteś jeszcze za młoda - odrazu sprzeciwił się ojciec - mamy jakieś oszczędności, które odkładaliśmy z matką przez te wszystkie lata.
Same te słowa w jakimś stopniu mnie uspokoiły. Miałam nadzieję, że poradzimy sobie i przetrwamy tą wojne.
W międzyczasie postanowiłam odpisać Tomkowi, na adres który zawarł w liście.
Drogi mężu i bracie
Wiem, że przybywacie tam razem i czytacie to teraz razem. W naszej rodzinie zrobiło się ciężko. Maszyna, którą zostawiła mama, była dotychczas naszym jedynym źródłem utrzymania. Niemcy beszczelnie nam ją zabrali. Ojciec mówi, że mamy jakieś oszczędności, ale czuje się odpowiedzialna za niego i Basie...jest ciężko, ale myślę, ze sobie poradzimy. Jakby nie patrzeć wy jesteście w gorszym położeniu...Wysłałam list, modląc się, żeby dotarł do nich. Chciałam mieć z nimi jakieś źródło komunikacji a, że w tych czasach były to listy, byłam przekonana, że trzeba z nich korzystać.
- Kiedy skończy się wojna? - to było częste zadawane pytanie przez Basie, na które znałam odpowiedź, ale nie mogłam jej zdradzić. Od teraz zostało jeszcze albo aż 5 ciężkich lat. Z nauki histori nie wydawało się to dużo, ale w życiu okropnie się to ciągło...
Jednego dnia gdy sprzątałam nasze małe mieszkanko, znalazłam notes, który ledwo się już trzymał na kartkach. Pierwsza strona była wypełniona jakiś numerami telefonicznymi, reszta była pusta.
Przypomniałam sobie nagle jak w swoich czasach pisałam pamiętnik i bardzo mi to pomagało. Przez głowę mi przeszło czy nie zacząć pisać tutaj od nowa. Niespodziewanie ktoś wszedł do pokoju. Schowałam szybko notes do kieszeni.
- Co robisz? - zapytał piskliwy głos Basi.
- Postanowiłam trochę posprzątać - uśmiechnęłam się do niej.
- Moge z tobą porozmawiać? - zaszkliły się jej oczy.
- Jasne - usiadłam obok niej - co się dzieję?
- Tak w zasadzie to nic wielkiego - przyznała - nie wiem jak ty z tatą możecie znosić to, że ciągle ktoś z naszej rodziny nas opuszcza.
- Wiesz tak naprawdę, nie mamy wpływu na dużo rzeczy - położyłam rękę na jej kolanie - z niektórymi rzeczami trzeba się pogodzić, chodźby bardzo nam nie pasowały.
- A ty mnie nie zostawisz? - zapytała poruszająco - nie zostawiaj mnie, proszę..
- Nie zostawię - przytuliłam ją, a po chwili obie zaczęłyśmy płakać, tak jakby żadna z nas już nie chciała, żadnych zmian...
![](https://img.wattpad.com/cover/336711779-288-k598662.jpg)
CZYTASZ
Wojenna Miłość
Ficção Histórica...Minęło sporo czasu od wojny. Czytałam swój pamiętnik już z uśmiechem na twarzy, ale w środku z rozpaczy. Brakowało mi go bardzo, nie wiedziałam nawet czy żyje. Chciałam zacząć życie od nowa jak inni, ale nie potrafiłam...