Rozdział 10

77 4 0
                                    

    Nasza trójka stała jak wryta. Kuba spoglądał raz na mnie, raz na Tomka. Nie wiedziałam totalnie jak się zachować.
   - Skąd znasz moje imię? - Tomek nie rozumiejąc, zapytał ponownie.
  - Widziałam cię już - wytłumaczyłam - obiło mi się o uszy.
  - Też chodzisz na prawo? - zapytał, a te słowa w jakimś stopniu we mnie uderzyły, bo przecież po części zrezygnowałam z prawa, właśnie przez niego!
   - Nie - zaprzeczyłam - ja na historię.
   - To niesamowite - oczy mu się zaświeciły - bardzo ciekawy kierun...
   - Doczekam się w końcu tej kawy z tobą? - przerwał mu Kuba, zwracając się do mnie.
  - Jasne - odpowiedziałam - może Tomek do nas dołączysz?
  Widziałam, że Kuba nie był tą propozycją zbytnio zadowolony. Bawiło mnie to trochę.
   - Jeśli kolega pozwoli - rzucił do Kuby, na co on skinął niechętnie.
   Poszliśmy razem do kawiarni i zaczęliśmy opowiadać o swoich wrażeniach, z pierwszego dnia na uczelni. Tomek mówił dużo o tym jak studia prawnicze wyglądają, o czym doskonale wiedziałam, ale udawałam zaskoczenie.
    Kuba szybko nas opuścił, po jakiejś godzinie. Zostałam sama z Tomkiem i rozmawialiśmy jak za starych dobrych lat. Dogadywaliśmy się równie dobrze, tak jak w rzeczywistości gdy się poznaliśmy.
   Pochłonęłam się totalnie w tej relacji, zapominając już o rozwodzie i braku kontaktu po wojnie...

~~~

    Kolejny koszmar. Basia biegła w moją stronę, płakała. Ojciec biegł za nią i krzyczał, że ma się do mnie nie zbliżać...
    Obudziłam się cała spocona, a serce nie potrafiło się uspokoić. Bałam się. Był środek nocy. Zaczęłam się zastanawiać w jaki sposób ten czas idzie, może wojna się skończyła, ale moje życie w tatmym czasie też.
     Byłam ciekawa czy ojciec z Basią kiedy kolwiek się dowiedzieli, że popełniłam samobójstwo. Jednak największym bólem było to, że Tomek się wtedy nie odzywał. Ta sprawa nie dawała mi spokoju zwłaszcza, że teraz złapaliśmy dobry kontakt. A co jeśli on znowu zniknie? Ta myśl mnie przeraziła.
     Zaczęłam się znowu zastanawiać czy uda się nam wrócić do tego co było, zależało mi najbardziej na córce. Tęskniłam za nią. Chciałam, żeby wróciła...
    Wstałam z łóżka, byłam już spóźniona na zajęcia. Ubrałam krótką spódnicę i bluzkę z niewielkim dekoldem. Zawsze bałam się ubierać odważnie, teraz stwierdziłam, że to najwyższy czas na zmiane tego.
    Wzięłam moją białą torbę i wyszłam z domu. Poszłam na najbliższy tramwaj, patrząc na rozkład jazdy. Zobaczyłam wtedy troskliwą matkę z córką, w wieku Sary. Zatęskniłam za nią wtedy jeszcze bardziej. Mała dziewczynka spała z zaciśnietą pięścią, w której trzymała małego misia.
    Uśmiechnęłam się do mamy tej dziewczynki, a ona patrząc na mnie z uśmiechem, powiedziała.
   - Urocza prawda?
   - Tak - odpowiedziałam - ale wymaga dużo pracy.
   - Masz rację - przyznała - jesteś narazie młoda, ale kiedyś cię to też czeka.
   Do oczów napłynęły mi łzy, wcale w teraźniejszości nie byłam ani młoda, ani bezdzietna. Młodość i życie studenckie miało swoje plusy, jednak przywiązanie do rodziny było silniejsze.
    Niedługo potem nadjechał mój tramwaj, pożegnałam się miło z panią, a jej córkę delikatnie dotknęłam za rękę. Była taka drobna, jak Sara...
    Postanowiłam, że dzisiaj musze sie skupić na uczelni i nie myśleć już o córce, chociaż było to bardzo trudne.
    - Cześć! - Kuba znowu mnie zobaczył, chociaż w głębi duszy chciałam, żeby to był Tomek - ładnie dziś wyglądasz.
    - Dzięki - westchnełam.
    - Musze Ci się do czegoś przyznać - powiedział nagle niespodziewanie - czasami jesteś taką odklejką, przeważnie chodzisz zamyślona, może to głupie, ale podoba mi się to.
   - Nie wiem co powiedzieć - wyjąkałam po chwili - uznam to za komplement.
  - Może nie zaczęliśmy ten relacji dobrze - przyznał - ale chce ją kontynuować, naprawdę mi się podobasz.
   Byłam w szoku, że po tak krótkim czasie mi to wyznał. Miałam mętlik w głowie. Kuba nie był złym człowiekiem, ale chyba moje serce pragnęło kogoś innego...
   - Nie za wcześnie na taką rozmowe? - zapytałam podejrzliwie - ledwo się poznaliśmy.
   - To bez znaczenia - przybliżył się do mnie - jeśli czujesz to samo to może by...
  - Nie czuje tego samego - wtrąciłam - wybacz ale jestem już grubo spóźniona na zajęcia.
  Odeszłam pewnym krokiem, czując jego wzrok na sobie. Bałam się, że ta pewność siebie mnie zgubi, ale napewno nie w tej sytuacji.
  Gdy otwarłam drzwi zobaczyłam siwego profesora, który mówił uważnie, na dany temat. Usiadłam dyskretnie, żeby nikomu nie przeszkadzać. Profesor przyznaczał każdemu jakiś temat, nad którym miał pracować. Nadeszła też i pora na mnie.
   - Pani Anno, pani zajmie się listami z drugiej wojny światowej - zwrócił się do mnie - prosze podejść po zajęciach, to dam potrzebne materiały.
   Gdy zajęcia się skończyły, dostałam grubą teczkę z listami od profesora. Nie było to łatwe zadanie, przygotować o tym prace w niecały miesiąc.
   Wychodząc z sali zobaczyłam Tomka i Kubę. Nie rozumiałam dlaczego oni tutaj są, czyżby oboje na mnie czekali?
   - Cześć! - pierwszy zauważył mnie Tomek - nie widzieliśmy się jeszcze dziś.
   - Tak - przyznałam mu racje.
   - Co to masz? - jak zwykle Kuba wrył się nam w rozmowę.
   - Teczkę ze starymi listami - odpowiedziałam.
   - Świetnie! Mogę Ci z tym pomoż - uśmiechnął się.
   - Dzięki, ale poradzę sobie sama - powiedziałam po raz kolejny zbywając go.
   - Szkoda, że nie poszedłem na historie - pomyślał głosno Tomek.
   W mojej głowie narodziła się myśl, że to szkoda, że to ja właśnie nie poszłam na prawo...

Wojenna Miłość Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz